"Wampiry" z Gliwic miały normalne kły, ale bardzo starte. Nie piły krwi, ale za to jadły twarde pokarmy

Dentyści z Katowic przebadali nowoczesnym sprzętem czaszki tzw. "wampirów" z Gliwic, czyli osób pochowanych z odciętą głową między nogami. Okazuje się, że nie miały one wcale wampirzych kłów. Za to ich kły, jak i inne zęby, w porównaniu z naszymi zębami, były dużo bardziej starte i miały znacznie mniej zmian związanych z próchnicą. Do ortodonty też nie musieliby chodzić, gdyby takowy przyjmował w średniowieczu.

Dentyści z kliniki Dentim Clinic Medicover w Katowicach przebadali sześć czaszek ludzi pochowanych w średniowieczu w Gliwicach. Niektóre z osób, których czaszki badano, zyskały niepochlebne miano "wampirów" z Gliwic, bo były pochowane w nietypowy dla tamtego okresu sposób. Z dala od kościoła, i z głową (wcześniej odciętą) ułożoną między nogami. Jak twierdzą specjaliści z Muzeum w Gliwicach, byli to ludzie z różnych powodów odrzuceni przez społeczeństwo.

- 12 szkieletów znalezionych z głową w nieanatomicznym miejscu, czyli między nogami, to prawdopodobnie przestępcy, którzy zostali ścięci mieczem. Za co? Nie wiadomo - mówi archeolog Monika Michnik, kierownik Działu Archeologii z Muzeum w Gliwicach. - To, że pochowano ich w ten sposób było być może dodatkową karą dla nich, którą nawet mógł orzec sąd.

Znane są już wyniki badań sześciu średniowiecznych czaszek. Ogólny wniosek jest taki, że zęby „wampirów” z Gliwic były w całkiem dobrej kondycji (lepszej niż nasze zęby), a uszkodzenia pojawiały się częściej z powodu starcia niż w wyniku próchnicy. To nie znaczy, że nie dolegały im choroby – hipoplazja szkliwa, paradontoza, a nawet zmiany torbielowate kości szczęk. Na wielu zębach widać oznaki głębokiego starcia sięgającego zębiny i miazgi. To musiało boleć!

– Na przegląd stomatologiczny z Muzeum w Gliwicach zostało przekazanych 6 czaszek lub ich części, z czego 5 należało do osób dorosłych, a jedna do młodego dorosłego - mówi lek. dent. Marta Szymańska-Pawelec, dentystka odpowiedzialna za projekt z Dentim Clinic Medicover w Katowicach. - Wykonaliśmy podstawowy przegląd, badanie pod kątem próchnicy (DiagnoCam), wybrane zęby były oceniane pod mikroskopem, pobrano również skany 3D i przeprowadzono cyfrową diagnostykę radiologiczną. Każdy z „pacjentów” miał założoną typową kartotekę, w której zaznaczano spostrzeżenia dentystów. Całość trwała 3 intensywne dni, a po tym czasie eksponaty wróciły do Muzeum – dodaje Szymańska-Pawelec.

– U dwóch osób zaobserwowaliśmy tzw. hipoplazję, czyli niedorozwój szkliwa, prawdopodobnie o charakterze wrodzonym - mówi lek. dent. Sebastian Pawelec, chirurg stomatologiczny prowadzący badania. - Powstaje w wyniku długotrwałych braków witaminowych czy niedoborów żywieniowych, jak również ekspozycji na szkodliwe czynniki w okresie prenatalnym. Sugerowany jest też wpływ chorób zakaźnych w wieku wczesnodziecięcym m.in. ospy, odry czy różyczki. Niedobory mogą rozwinąć się na skutek chorób układu pokarmowego powodujących niedostateczne wchłanianie mikroelementów z pożywienia, czy też zaburzeń endokrynologicznych. Innym prawdopodobnym powodem jest też ograniczona dostępność odpowiednich produktów. W konsekwencji szkliwo jest słabsze i bardziej podane na próchnicę – dodaje Sebastian Pawelec.

Skutków nietrudno się domyślić. Słabe szkliwo nie chroni przed próchnicą, odsłaniając wrażliwe tkanki, czyli zębinę i miazgę. Te z kolei atakowane są przez bakterie, czego skutkiem jest nieleczona próchnica i jej powikłania, w tym infekcje zębopochodne, zmiany okołowierzchołkowe, torbiele. Tak też – prawdopodobnie – było w tym przypadku.

Średniowieczni ludzie nie mieli właściwie próchnicy

- Tylko w nielicznych przypadkach wykryliśmy próchnicę, co stanowiło około 20-30% zębów, a dzisiaj na nią uskarża się niemal 9 na 10 osób! Nie ma w tym nic dziwnego, jeśli spojrzymy na dietę. Wieki temu spożywano nieprzetworzone lub niskoprzetworzone produkty: zboża, kasze, pieczywo, wędzone mięsa, warzywa i owoce. Rafinowany cukier przez wieki był towarem luksusowym i bardzo drogim. Częściej do słodzenia był stosowany miód. Nie bez znaczenia mogła być też obecność fluoru w wodzie, który występuje w niej naturalnie. Kiedyś nie była filtrowana, jak obecnie – mówi lek. dent. Szymańska-Pawelec.

I, jak dodaje dentystka, warte odnotowania jest ponadnormatywne starcie zębów: – Zęby niektórych osób były bardzo starte, aż widoczne były odsłonięta zębina i miazga. Wynikać to może z charakteru spożywanych produktów, które były twarde, włókniste, a w chlebie mogły znajdować się okruchy kamienia z młyna - mówi Szymańska-Pawelec.

Paradontoza dziś i ponad pięć wieków temu

Nie inaczej, jak i w czasach współczesnych, ludziom przed wiekami mogła dokuczać paradontoza. Jest to choroba dziąseł, wywołana bakteriami, które lokują się w kieszonkach dziąsłowych, następnie stopniowo, poprzez infekcję i stan zapalny, prowadzą do rozchwiania oraz utraty zębów.

– W jednym przypadku zaobserwowaliśmy cechy przewlekłego zapalenia przyzębia, co skutkowało zanikiem kości części zębodołowej żuchwy z tzw. obnażeniem furkacji korzeni. To znaczy, w uproszczeniu, że tkanki były tak nisko aż dostrzegalne były nawet korzenie zębów trzonowych. Z tego powodu osoba ta, za życia, mogła już wcześniej utracić zęby, bo miejsca po brakach były zagojone – opisuje chirurg z Dentim Clinic Medicover.

Paradontoza jest dzisiaj niemal równie powszechna, co próchnica. Wiele osób zapomina, że troska o zęby nie powinna kończyć się tylko na widocznej części zęba, ale obejmować również dziąsła.

Nie mieli kłopotów ze zgryzem, bo dzieci nie używały smoczków tylko gryzły twarde i włókniste pokarmy

Cyfrowe skany 3D też dostarczyły wielu ciekawych informacji, bo okazuje się, że przynajmniej jeden aspekt zdrowia zębów raczej nie przysparzał im zmartwień – zgryz.

Raczej nie musieli chodzić do ortodonty. W tych przypadkach, w których mieliśmy taką możliwość, czyli były zachowane szczęka i żuchwa, stwierdzaliśmy prawidłowe warunki zgryzowe (zgryz eugnatyczny). To również może być zasługą diety. Żucie i gryzienie twardych, włóknistych produktów sprzyja prawidłowemu rozwojowi kości szczęki oraz żuchwy, a tym samym właściwemu ustawieniu się zębów. Nie bez znaczenia może być też fakt braku smoczków dla dzieci, które – zbyt długo używane – sprzyjają wadom zgryzu. Dzieci wtedy karmiono piersią, a dieta nie zawierała aż tylu miękkich, papkowatych produktów – zauważa ekspertka.

Badane eksponaty dostarczyły sporej wiedzy na temat stanu uzębienia ludzi z tamtego czasu. Mamy naoczne dowody, że zbyt duża ilość cukrów w diecie szkodzi zębom i powinniśmy go ograniczać na rzecz mniej przetworzonych produktów, bogatych w białko, węglowodany złożone i witaminy. Choć obecnie dostęp do opieki medycznej, jak i wiedza o profilaktyce są bardzo rozwinięte, to przez złe nawyki, do których zaliczamy palenie papierosów, podjadanie słodyczy i unikanie dentysty, skala próchnicy przybrała rozmiar choroby cywilizacyjnej.

Szklanka wody

Może Cię zainteresować:

Gruba Zdrój i Hajerowianka. SRK sprawdza, czy woda z kopalń nada się do picia

Autor: Patryk Osadnik

06/07/2022

Zabieg krtań szpital Cieszyn

Może Cię zainteresować:

Po 12 latach pan Stanisław odzyskał głos, dzięki lekarzom z Cieszyna. Teraz narzeka, że za dużo klnie

Autor: Katarzyna Pachelska

24/04/2022

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon