Co mówią nam statystyki przed drugą turą wyborów w naszych miastach? Jest kilka oczywistych scenariuszy

W niedzielę dogrywka w wyborczej batalii o stanowiska burmistrzów i prezydentów miast. W naszym regionie rozstrzygnie się kto przez kolejne pięć lat rządzić będzie m. in. w Gliwicach, Zabrzu, Rudzie Śląskiej, Świętochłowicach, Rybniku, Mysłowicach, Wodzisławiu Śląskim, Siemianowicach Śląskich, Tychach, Jastrzębiu-Zdroju, Bielsku-Białej, czy Tarnowskich Górach. Niemal we wszystkich z tych miast do II tury wyborów przeszli urzędujący włodarze. Jakie mają szanse, by zapewnić sobie reelekcję? Ostateczną odpowiedź poznany w poniedziałek rano, ale statystyki po pierwszej turze dają dużo do myślenia.

Wybory samorzadowe 2024

Byli o włos od wygranej. Teraz muszą już tylko dokończyć dzieła

Niewiele od zwycięstwa w pierwszej turze dzieliło dotychczasowych prezydentów Rudy Śląskiej, Świętochłowic oraz Bielska-Białej. Na Michała Pierończyka postawiło blisko 47 proc. głosujących, na Daniela Begera niemal 45 proc., na Jarosława Klimaszewskiego blisko 46 proc. O włos od wygranej w I turze był także zarządzający przez ostatnie miesiące Tychami komisarz, a wcześniej wiceprezydent tego miasta Maciej Gramatyka, który zdobył blisko 47 proc. głosów. Dla porównania, rywale, z którymi przyjdzie im się zmierzyć w II turze nigdzie nie uzyskali więcej niż 30 proc. (przeważnie są to zresztą wielkości o kilka punktów procentowych niższe), więc mają spory dystans do odrobienia.

Na ile w tym przypadku dla zwycięzców I tury wyborcza dogrywka będzie już tylko postawieniem kropki nad „I”? Teoretycznie wystarczy im powtórzenie się rozkładu głosów z I tury. W praktyce w swoich rachubach muszą uwzględniać zachowanie się wyborców pozostałych kandydatów, którzy zakończyli już swój udział w starciu. Ci zaś mają trzy możliwości: poprzeć urzędującego włodarza miasta, postawić na jego rywala lub zostać w domu uznając, że żadna z tych kandydatur nie spełnia ich oczekiwań.

W kontekście mobilizowania wyborców spoza swojego własnego elektoratu z I tury najłatwiej ma rządzący w Rudzie Śląskiej Michał Pierończyk. Jego rywalem jest kandydujący pod szyldem PiS-u Marek Wesoły (obu rywali dzieliło ponad 8500 głosów), a dwa tygodnie temu trzecie miejsce w stawce zajął kandydat PO. Na zorganizowanej w tym tygodniu konferencji prasowej działacze Platformy nie rekomendowali wprost głosowania na Pierończyka, ale kategorycznie apelowali, by nie oddawać miasta w ręce PiS-u. Nawet zresztą bez takiego apelu trudno zakładać, że wyborcy PO poprą PiS-owskiego kandydata i jeśli Wesoły w jakiś cudowny sposób nie zmobilizuje do głosowania na siebie tych, którzy dwa tygodnie temu zostali w domu, to pozostanie mu dopisać do swego CV czwartą wyborczą porażkę w boju o prezydenturę w rodzinnym mieście.

Bardzo podobnie wygląda sytuacja w Tychach, gdzie Maciej Gramatyka w I turze miał prawie 10 tys. głosów przewagi nad Sławomirem Wróblem, a pozostała trójka kandydatów w sumie otrzymała niespełna 12,7 tys. głosów. Co istotne, ponad 4800 głosów z tej puli uzyskał kandydat startujący z KWW Lewicy. I znowu, wydaje się, że dla tej grupy wyborców kandydat PiS w II turze jest „niewybieralny”, a waga pozostałych głosów w puli jest zbyt mała, aby miała przeważyć losy niedzielnego pojedynku.

W Bielsku-Białej należący do PO, ale startujący z własnego komitetu urzędujący prezydent miał po pierwszej turze ponad 13,6 tys. głosów przewagi na swoim konkurentem z PiS-u. Dla porównania - pięciu pozostałych kandydatów uzyskało w sumie niespełna 18,8 tys. głosów. Teoretycznie ścigający Jarosława Klimaszewskiego Konrad Łoś może czerpać z tej puli, ale w praktyce jego możliwości są ograniczone. Zwłaszcza, że w I turze niemal 2500 osób z tego grona poparło kandydata Trzeciej Drogi, a jeden z z lokalnych komitetów w czwartek oficjalnie udzielił poparcia obecnemu prezydentowi.

No i wreszcie Świętochłowice, gdzie w I turze wystartował obecny i poprzedni prezydent miasta, a także byli zastępcy każdego z nich. Biorąc pod uwagę przebieg poprzednich wyborów i to, co działo się po nich po obu stronach barykady, to dziś trudno spekulować kto kogo i na jakich warunkach mógłby poprzeć. Poprzestańmy na suchej arytmetyce – dwa tygodnie temu Daniel Beger uzyskał ponad 3700 głosów więcej od Bartosza Karcza, a trójka pozostałych kandydatów dostała ich ponad 5500. Teoretycznie jest przestrzeń do przepływów mogących zaważyć na wyniku II tury, ale to scenariusz raczej mniej niż bardziej prawdopodobny.

Wygrali, ale wciąż mogą przegrać. Wiele zależy od wyborców reszty kandydatów

Zwycięstwo w I turze odnieśli też urzędujący włodarze w Wodzisławiu Śląskim, Rybniku, Mysłowicach, ale w przypadku tych miast analiza statystyk każe zachować ostrożność z ferowaniem kategorycznych opinii.

Ponad 3000 głosów więcej od rywala zdobył 7 kwietnia ubiegający się o reelekcję w Wodzisławiu Śląskim Mieczysław Kieca (członek PO, choć startujący z własnego komitetu). Trzech pozostałych kandydatów dostało w sumie przeszło 6200 głosów. Co istotne, komitety dwójki z nich (a zdobyli oni łącznie ponad 4800 głosów) w ostatnich dniach udzieliły poparcia rywalowi Kiecy – przewodniczącemu wodzisławskiej rady miasta Dezyderiuszowi Szwagrzakowi. Otwartą sprawą jest to na ile wyborcy posłuchają tych wskazań, ale warto odnotować, że z punktu widzenia arytmetyki na „ostatniej prostej” istnieje przestrzeń do zmiany kolejności.

W podobnej sytuacji jest rządzący w Rybniku Piotr Kuczera (KO). W I turze dostał blisko 5500 głosów więcej od rywala z PiS, a na pozostałą dwójkę kandydatów postawiło przeszło 13,2 tys. rybniczan. Jeden z nim swoim wyborcom przekazał, aby poparli tego kandydata, który bliższy jest ich przekonaniom, drugi (w I turze dostał ponad 8800 głosów) kategorycznie stwierdził, że nie zagłosuje w II turze na Kuczerę, gdyż ten „utracił umiejętność rozmowy z oponentami”. To tyle arytmetyki, dalej jest już tylko polityka – jeśli wyborcy, których kandydaci przepadli w I turze bardzo chcą „przewietrzyć” miejski ratusz, to w niedzielę może być jeszcze ciekawie.

Niemal identyczną skalę poparcia jak Kuczera w Rybniku (ponad 41 proc.), otrzymał w Mysłowicach dotychczasowy prezydent miasta Dariusz Wójtowicz. Jego rywalka w II turze, startująca pod szyldem KO Dorota Konieczny-Simela traciła do niego niespełna 1900 głosów. Za ich plecami uplasował się kandydat PiS (ponad 3500 głosów), którego wyborcy raczej nie poprą kandydatki PO (co nie musi oznaczać, że poprą Wójtowicza), trzech kandydatów reprezentujących lokalne komitety (dostali w sumie ok. 3100 głosów) i kandydatka Trzeciej Drogi ze śladowym poparciem. Jak z tej układanki wyciągnąć prawie 1900 głosów? To już zmartwienie rywalki Dariusza Wójtowicza. Jemu do reelekcji wystarczy, że powtórzy się wynik z I tury.

Dostali zimny prysznic w I turze. Czy to już koniec marzeń o reelekcji?

Gorzko musiało smakować zwycięstwo w I turze prezydentowi Siemianowic Śląskich, Rafałowi Piechowi oraz rządzącemu od 18 lat w Tarnowskich Górach Arkadiuszowi Czechowi. W 2018 r. zdecydowanie rozstrzygnęli wyniki wyborów już w pierwszym starciu, teraz przed II turą w ich miastach pachnie zmianą.

Burmistrz Czech po I turze miał niespełna 700 głosów przewagi nad kandydatką PO, Zofią Lesiewicz. Na kontynuację jego rządów postawiła niewiele ponad 1/3 głosujących. W tej sytuacji języczkiem uwagi w II turze może okazać się 4650 wyborców kandydata PiS-u, który z ponad 20-proc. poparciem zajął trzecie miejsce w stawce. Nietrudno zgadnąć kogo raczej nie poprą… Dwaj pozostali kandydaci – jeden reprezentujący lokalny komitet, drugi Trzecią Drogę – zdobyli w sumie ok. niespełna 3000 głosów.

Dokładnie 595 głosów brakowało w I turze Annie Zasadzie-Chorab, aby w I turze wyborów na prezydenta Siemianowic Śląskich zrównać się z aktualnym włodarzem tego miasta, Rafałem Piechem. Największa grupa głosujących (niemal 9000) to jednak ci, którzy oddali swój głos na pozostałych sześciu kandydatów. Niemal połowę z nich w ramach tej puli otrzymał Adam Cebula (członek Nowej Lewicy, startujący z lokalnego komitetu), a ten oficjalnie udzielił poparcia Annie Zasadzie-Chorab. W poniedziałek rano będzie już wiadomo, czy to wystarczyło, aby kandydatka PO przegoniła Rafała Piecha.

Są wreszcie i tacy włodarze miast, którzy po I turze muszą gonić rywala. Tak jest w Zabrzu oraz Jastrzębiu-Zdroju. W pierwszym z tych miast rządząca od 2006 r. Małgorzata Mańka-Szulik różnicą niemal 2800 głosów przegrała z Agnieszką Rupniewską, w drugim natomiast niespełna 900 głosów więcej od kierującej przez dekadę Jastrzębiem-Zdrojem Anny Hetman (PO) zebrał kandydujący z KW PiS Michał Urgoł.

Gdyby bazować tylko na medialnym przekazie i komentarzach w social mediach, to w Zabrzu koniec rządów Małgorzaty Mańki – Szulik jest kwestią dni. A co mówi arytmetyka? Trzeci w stawce po pierwszej turze Kamil Żbikowski (155 głosów brakowało, aby wyprzedził Mańkę – Szulik) nie poparł żadnej z kandydatek, choć można podejrzewać, że stojące za nim środowiska, które od lat domagały się zmiany w mieście niekoniecznie mają ochotę ratować dotychczasową prezydent. Szybciej w roli takiego wsparcia mogłoby wystąpić 5530 wyborców kandydata PiS, którym startująca pod szyldem PO Rupniewska, zabiegająca w przeszłości o mandat radnej z list Lewicy może się niespecjalnie podobać. W rachunku po I turze trzeba uwzględnić też jeszcze prawie 5500 wyborców Aliny Nowak (u schyłku obecnej kadencji samorządu wojewódzka radna PO, ale wcześniej członkini klub PiS, związana z Solidarną Polską) i blisko 3400 głosujących na pozostałych dwóch kandydatów.

Na koniec rzut oka w wyborczą statystykę w Jastrzębiu-Zdrój, gdzie po I turze „za burtą” znalazło się dwóch lokalnych kandydatów, których w sumie poparło ponad 4400 głosów. Przy niespełna 900 głosach dzielących Annę Hetman od Michała Urgoła to ważna grupa wyborców. Oficjalnego poparcia żaden z dwóch pokonanych w I turze kandydatów nikomu nie udzielił, aczkolwiek jeden zapowiedział, że prywatnie zagłosuje na kandydata PiS. W tej sytuacji o wygranej przesądzi mobilizacja własnych wyborców na ostatniej prostej.

Katarzyna Stachowicz

Może Cię zainteresować:

Sejmik Śląski po wyborach. Już wiadomo, kto ma mandat. 20 miejsc dla KO, 18 dla PiS, 5 dla Trzeciej Drogi i 2 dla Lewicy

Autor: Katarzyna Pachelska

09/04/2024

Prezydenci Sosnowca i Katowic

Może Cię zainteresować:

Ostatnie takie wybory. Dwukadencyjność oznacza, że za 5 lat rzesza prezydentów naszych miast będzie... bezrobotna

Autor: Michał Wroński

05/04/2024

Wybory

Może Cię zainteresować:

W Wilkowicach był tylko jeden kandydat na wójta. I przegrał...

Autor: Michał Wroński

09/04/2024

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon