Adam Bodnar: Państwo będzie musiało dbać o to, aby język śląski utrzymać dla przyszłych pokoleń

Przede wszystkim to kwestia symboliczna, czyli uznanie języka śląskiego przez autorytet państwa. Poza tym status języka regionalnego sprawi, że tutejsze instytucji kultury i nauki otrzymają wsparcie finansowe na realizowanie przedsięwzięć z nim związanych - mówi Adam Bodnar, były Rzecznik Praw Obywatelskich.

FB: Adam Bodnar
Adam bodnar

Zacznę od cytatu z naszej ostatniej rozmowy: "Dlaczego Kaszubi mają swój język regionalny, a Ślązacy nie? Absurdalne jest argumentowanie, że kolejny krok to autonomia i rozbicie granic Rzeczpospolitej". Dla pana absurd, ale Ramzan Kadyrov dostrzegł w tym potencjał i niedawno zaproponował wsparcie dla inicjatywy referendalnej na Górnym Śląsku.
Sęk w tym, że to śmieszny człowiek, którego nie można brać na poważnie. Służy Władimirowi Putinowi, niszczy własne społeczeństwo obywatelskie. Pełni rolę klauna Federacji Rosyjskiej. Szkoda komentować jego słowa i się nad nimi zastanawiać.

Oczywiście Ramzana Kadyrova przywołałem w formie anegdoty, bo środowiska regionalistyczne stanowczo się od tej wypowiedzi odcięły, choć temat - co znamienne - podjęli narodowcy, kolejny raz strasząc mniejszością. To wróci w kampanii wyborczej?
Wydaje mi się, że wajcha została przesunięta z LGBT na antyniemieckość. Nie zapomnijmy, że w ubiegłym roku doszło do prawnego umocowania dyskryminacji jednej mniejszości. Na mocy rozporządzenia ministra edukacji i nauki mniejszości niemieckiej odebrano dwie godziny nauki języka w szkołach. Wskazano palcem - oni są gorsi. Dołączyła do tego debata na temat reparacji za II wojnę światową, a także próba zrzucenia na Niemców winy za inwazję Rosji na Ukrainę. Politycy PiS powtarzali, że Niemcy zbyt długo legitymizowali Władimira Putina, wciągając w to także Donalda Tuska i innych, którzy mieli względnie racjonalne stosunki w relacjach sąsiedzkich. Uważam, że epatowanie antyniemieckością będzie obecne przed wyborami do Sejmu i Senatu RP. Być może skrajne siły będą próbowały ugrać coś w kontrze do uchodźców z Ukrainy, ale PiS - zwłaszcza po wizycie Joe Bidena - nie może powiedzieć o nich złego słowa. Oczywiście nadal uchodźcy znajdują się także na granicy polsko-białoruskiej i tutaj rządzący politycy będą mogli pokazać się jako obrońcy granic i tożsamości.

Oficjalnie mniejszość śląska w Polsce nie istnieje, tak samo jak język śląski, choć ten ma się lepiej niż kiedykolwiek - publikowane są kolejne książki, powstaje muzyka, odbywają różnego rodzaju konkursy etc. W takim razie, skoro to dzieje się oddolnie, to po co nam osadzenie tego w prawie?
Przede wszystkim to kwestia symboliczna, czyli uznanie języka śląskiego przez autorytet państwa. Poza tym status języka regionalnego sprawi, że tutejsze instytucji kultury i nauki otrzymają wsparcie finansowe na realizowanie przedsięwzięć z nim związanych. Oczywiście nadal ważne pozostaną inicjatywy oddolne, wynikające z działalności społeczeństwa obywatelskiego, ale państwo będzie musiało dbać o to, aby język śląski utrzymać dla przyszłych pokoleń i wprowadzać go szerzej do kultury.

Adam Bodnar

Może Cię zainteresować:

Adam Bodnar: Przyjdzie taki moment, kiedy ekipa rządząca będzie musiała uznać śląski za język regionalny

Autor: Patryk Osadnik

06/06/2022

A kiedy zaczęły się pana związki ze Śląskiem?
Moje związki ze Śląskiem stały się mocniejsze wtedy, kiedy zostałem Rzecznikiem Praw Obywatelskich. Biuro w Katowicach prowadziła i nadal prowadzi twarda Ślązaczka - Aleksandra Wentkowska. Nawiązałem sporo znajomości, które wciąż trwają. Dobrze też wspominam wszystkie spotkania w tym regionie. Ostatnio byłem w Mikołowie, Łaziskach Górnych, Gliwicach, Bielsku-Białej i Żorach. Tutaj dyskusja zawsze stoi na bardzo wysokim poziomie, a w Gliwicach musiałem włożyć naprawdę sporo wysiłku, aby odpowiedzieć na wszystkie pytania.

Słyszałem też, że były pewne fascynacje tutejszym hip-hopem.
Tak, słuchałem, słuchałem (śmiech). Przede wszystkim Paktofoniki. Niedawno gościła u mnie w TOK FM przewodnicząca Rady Miejskiej w Mikołowie Katarzyna Syryjczyk-Słomska z grupą młodzieży, co było okazją do odświeżenia tych klimatów. W końcu Rahim i Fokus poznali się w salonie gier w Mikołowie. Salon gier - z dzisiejszej perspektywy to całkowita abstrakcja. Wracając, słuchałem wtedy przede wszystkim Paktofoniki i Grammatika, później miałem długa przerwę i wróciłem z powodu Taco Hemingwaya. Horyzonty poszerzyłem też z racji audycji radiowej.

A co z literaturą? Ta ma się chyba dobrze jak nigdy. Nie tylko autorska, ale również przekłady - wkrótce pojawi się "Hobit, abo tam i nazŏd" w przekładzie Grzegorza Kulika.
Hobbit w języku śląskim? To chyba będzie zaczyn do nowej przygody. W końcu niedługo Światowy Dzień Czytania Tolkiena. Literatura ma to do siebie, że wybór jest bardzo duży i nie wszystko można przeczytać. Zbigniew Rokita "Kajś" to naprawdę godna uwagi pozycja. Za twórczością Szczepana Twardocha za to nigdy szczególnie nie przepadałem, w przeciwieństwie do mojej żony. Dzieciom w którymś momencie starałem się czytać Janosha (Horst Eckert - przyp. red.), ale to coś z półki tych bardziej wymagających.

Spotkanie w Teatrze Śląskim

Może Cię zainteresować:

Powołano Rada Ślōnskigo Jynzyka. Grzegorz Kulik: „Mam nadzieję, że uporządkuje nasze sprawy językowe”

Autor: Patryk Osadnik

02/12/2023

Język śląski w budżecie państwa na 2024 r

Może Cię zainteresować:

To się dzieje naprawdę: język śląski w budżecie państwa na 2024 rok. Tusk: „Znajdą się środki na nauczanie”

Autor: Maciej Poloczek

19/12/2023

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon