Na pierwszy rzut oka to trzy różne ulice: Gliwicka w Katowicach, Armii Krajowej w Chorzowie i Katowicka w Świętochłowicach. Trzy miasta, trzy nazwy, trzy tożsamości. Ale wystarczy spojrzeć na mapę – lub ruszyć w drogę tramwajem linii 11 czy 17 — by zrozumieć, że to tak naprawdę jedna i ta sama arteria. Szlak, który od wieków łączył ludzi, przemysł i codzienność Górnego Śląska.
Ta galeria to opowieść o tej drodze. O jej zmieniających się nazwach, ale niezmiennym charakterze. O tym, jak przez granice administracyjne przebija się wspólna historia, wspólna przestrzeń i wspólne dziedzictwo.
Katowice – ulica Gliwicka
Rozpoczyna się w historycznym sercu Katowic, przy placu Wolności, i biegnie przez Załęże aż do granicy z Chorzowem. Stanowi przedłużenie głównej osi Kattowitz, wytyczonej przez Heinricha M. A. Nottebohma w 1856 roku. To jedna z najdłuższych ulic miasta – ponad 4 km historii, architektury i życia. Jej kręty przebieg to pozostałość po dawnym wiejskim trakcie z XVIII wieku. Swoją dzisiejszą nazwę otrzymała po włączeniu Katowic do Polski. I to nie od razu. Początkowo, za Niemca, nosiła nazwy Bismarckstrasse (do skrzyżowania z obecnymi Grundmanna i Goeppert-Mayer) i (od tamtego miejsca Moltkestrasse (ta zmiana nazwy była śladem po Załęskim Przedmieściu, najdalej wysuniętej ku Załężu kolonii miasta Kattowitz). W 1922 r. przemianowano ją na Mickiewicza, a w 1925 r. otrzymała swą obecną nazwę. Nosi ją do dziś, z przerwą w latach 1939-1954 (1945 (podczas II wojny światowej była znów ulicą Moltkego, a później, do 1954 roku – Wojciechowskiego.
A dlaczego Gliwicka? Wcale nie dlatego, że prowadzi w kierunku Gliwic. Owszem, tak bywa w przypadku niejednej ulicy w Katowicach (jak np. Mikołowska czy Piotrowicka), ale z Gliwicką jest inaczej. Otóż w dwudziestoleciu międzywojennym wiele ulic w zachodniej części ówczesnych Katowic otrzymało nazwy miast, które pozostały po niemieckiej stronie podzielonego granicą Górnego Śląska (zwanej wtedy Śląskiem Opolskim – nie mylmy tej nazwy z dzisiejszym województwem opolskim). Jak np. Strzelecka (jej nazwa pochodzi od Strzelec Opolskich), Raciborska, Kozielska, Opolska czy właśnie Gliwicka.
Wzdłuż Gliwickiej znajdziemy m.in.:
- Kościół św. Józefa – neogotycka perła z końca XIX wieku
- Dawny urząd gminy Załęże – dziś zabytek z tablicą pamiątkową
- Pałac w Załężu – otoczony parkiem, niegdyś siedziba dyrekcji zakładów
- Kolonię Mościckiego – osiedle robotnicze z lat 20. XX wieku
Gliwicka to także tramwajowy kręgosłup miasta – linia, która od ponad wieku łączy Katowice z Chorzowem i Świętochłowicami. Jej zabudowa to mieszanka secesyjnych kamienic, familoków i modernistycznych domów, które przetrwały burze historii.
Chorzów – ulica Armii Krajowej
W Chorzowie Batorym ulica zmienia nazwę, ale nie charakter. Dawniej Bismarckstrasse, potem Hermann-Göring-Strasse, Piłsudskiego, Armii Czerwonej – dziś nosi imię Armii Krajowej. To główny ciąg komunikacyjny dzielnicy, biegnący od granicy z Katowicami do Świętochłowic.
Najbardziej rozpoznawalne punkty to:
- Dawny hotel „Pod Żelaznym Kanclerzem” – zbudowany w 1898 r., później „Śląski”
- Dworzec kolejowy z 1913 r. , zaprojektowany dla Królewskiej Dyrekcji Kolejowej
Zabudowa ulicy to głównie kamienice z przełomu XIX i XX wieku, które mimo upływu lat zachowały swój charakter. W tej przestrzeni historia nie została wyparta przez nowoczesność, lecz z nią współistnieje.
Świętochłowice – ulica Katowicka
Tu arteria kończy swój bieg – choć tak naprawdę to właśnie od niej wszystko się zaczęło. Ulica Katowicka została wytyczona w 1879 roku z inicjatywy Guido Henckel von Donnersmarcka, magnata przemysłowego, który przekształcił Świętochłowice z osady w tętniące życiem miasto.
Wzdłuż ulicy znajdziemy m. in.:
- Budynek Dyrekcji Kopalń i Hut Donnersmarcków – pod nr 30, dziś zniszczony, ale wciąż monumentalny
- Urząd Miejski, hala targowa, wieża ciśnień i wieża zegarowa – pamiątki miejskiej infrastruktury z przełomu wieków
- Kościoły św. Piotra i Pawła oraz Jana Chrzciciela – katolicki i ewangelicki, stojące naprzeciw siebie jak symbole różnic ale i tolerancji
Katowicka to elegancka ulica secesyjnych kamienic, domów urzędniczych i przemysłowych reliktów. Ale też zabudowy pochodzącej już z czasów PRL-u. Choć Świętochłowice koniec końców nie rozwinęły się tak dynamicznie jak sąsiednie miasta, ich historia jest równie bogata – i równie godna pamięci.
Ulica dramatów i pamięci
Choć nasza ulica przez trzy miasta tętniła codziennym życiem, bywała też świadkiem wydarzeń tragicznych, które na zawsze wpisały się w historię Górnego Śląska.
4 września 1939 roku ulicą Gliwicką wycofywał się z Załęża ostatni oddział Wojska Polskiego w Katowicach – kompania dowodzona przez kapitana Mariana Tułaka. Od Załęskiego Dworu aż po plac Wolności żołnierze wycofywali się sprawnie, mimo iż tej samej nocy w okolice Gliwickiej przeniknęli zwiadowcy niemieckiej 239 Dywizji Piechoty. Również dzisiejszą Armii Krajowej i Gliwicką wkroczyły do Katowic oddziały Grenzschutzu i freikorzyści posuwający się od Chorzowa. Wzdłuż ulicy i na placu Wolności doszło do szeregu potyczek – krótkich, ale dramatycznych starć, które na kilka lat zakończyły polską obecność wojskową w mieście. Z kolei teren browaru w początkowej części Gliwickiej stał się punktem, do którego doprowadzano schwytanych polskich obrońców miasta i innych propolskich Ślązaków. Wielu z nich stracon onastępnie w masoych egzekucjach.
W 1945 roku ta sama droga – Gliwicka, Armii Krajowej i Katowicka – stała się szlakiem cierpienia. Wzdłuż niej prowadzono pod strażą Górnoślązaków do obozu pracy w Zgodzie, utworzonego przez polskie władze na terenie dawnego niemieckiego obozu koncentracyjnego. Dla wielu z nich był to marsz w jedną stronę – zza drutów obozu nie wyszli już żywi. Dziś, dla upamiętnienia tych ofiar, właśnie tą trasą przechodzi coroczny „Marsz na Zgodę” – cichy, godny hołd dla śląskich ofiar historii.
A zatem nasza ulica to nie tylko przestrzeń architektury i codzienności. To także miejsce pamięci – świadek wydarzeń, które ukształtowały tożsamość regionu. I choć dziś przemierzamy ją w zadumie, to właśnie dzięki tej pamięci możemy spojrzeć w przyszłość z większym zrozumieniem i empatią.
Jedna ulica i jedno dziedzictwo
Gliwicka, Armii Krajowej, Katowicka – trzy nazwy, jeden szlak. Przez dekady była drogą do pracy, do kościoła, do sklepu. Dziś jest drogą do pamięci. Ta galeria to próba uchwycenia ducha tej arterii: jej przemian, jej ludzi, jej architektury.
Choć nasz trakt biegnie równolegle do Drogowej Trasy Średnicowej – tej szybkiej, nowoczesnej arterii, która przecina serce aglomeracji – nie będziemy się nim poruszać z podobną prędkością. I dobrze. Bo ta ulica nie jest po to, by ją przemknąć. Jest po to, by się zatrzymać. Powolny rytm spaceru (także tego naszego, fotograficznego) czy tramwajowej podróży (polecamy!) pozwala dostrzec to, co umyka w pędzie: zdobienia fasad, ślady dawnej świetności, detale architektoniczne, które opowiadają historie sprzed dekad. To właśnie w tej powolności kryje się wartość – możliwość zadumy, zasłuchania się w miejską opowieść, spojrzenia na Śląsk nie przez pryzmat zmian, lecz przez ich głębokie zakorzenienie.
Z nostalgią patrzymy na stare pocztówki i fotografie, pamiętamy o dziejowych dramatach, ale też z optymizmem spoglądamy w przyszłość. Bo choć nazwy się zmieniają, to ulica – i to, co znaczy dla mieszkańców, czyli po prostu treść wypełniająca życie całych górnośląskich pokoleń – jest w gruncie rzeczy taka sama.
Kulinarne post scriptum
Jeśli już przemierzymy tę całą trasę — od placu Wolności w Katowicach, przez Chorzów Batory, aż po Świętochłowice (albo chociaż jej świętochłowicka część) – to na samym końcu, gdy Katowicka wpada w Bytomską, czeka na nas mała nagroda. Tuż za rogiem, po jednej stronie ulicy, można zjeść solidny, aromatyczny posiłek w stylu azjatyckim –porcje są naprawdę imponujące, a ceny przyjazne. Po drugiej stronie, niemal naprzeciwko, kusi klasyka: kurczak z rożna, chrupiący i soczysty, jak za dawnych lat. Bez wielkich szyldów, bez marketingu – po prostu dobre jedzenie w dobrym miejscu. Bo przecież każda podróż, nawet ta miejska i historyczna, zasługuje na smaczne zakończenie.

Może Cię zainteresować: