Tydzień temu w serwisie YouTube pojawił się czwarty sezon "Ucha prezesa", który oryginalnie emitowany był tylko w platformach cyfrowych i w telewizji. Dzięki temu możemy przypomnieć sobie absolutnie najlepszy odcinek serii, w którym zobaczymy m.in. Roberta Talarczyka i Dariusza Chojnackiego. Śląscy aktorzy zjawiają się w gabinecie Jarosława Kaczyńskiego na konsultacje społeczne.
"Ślązacy? Chyba Żydzi"
Erwin z Radzionkowa i Alojz z Chebzia. Chcą uzyskać poparcie dla budowania na Śląsku hal piłkarskich dla dzieci. I tu wchodzi... bariera językowa. Na słowa "ściepnij ta myckę, chopie", Mariusz Błaszczak mówi do prezesa:
- Górnicy.
- E, chyba Żydzi. Jeden drugiemu kazał zdjąć myckę.
- No może. W każdym razie, są z kopalni Erwin Alojz.
Śląska delegacja tłumaczy, że "na grubie nigdy nie robili ino założyli sie takie stowarzyszenie fusbalu, w szpilhalach, z gipsdeką". Alojz (Chojnacki) dodaje, że "boł torman, ale mu szłapa złamali i fertig, po fusbalu". Prezes na to: "To nawet nie jest ukryta opcja niemiecka. To wszystko na wierzchu". Te miny, ten suspens... Każda sekunda tej sceny to złoto.

- Ten mówi, że grubej dziewczyny nigdy nie, a tamten, że mu nogę w kopalni złamali i do gipsu - tłumaczy Mariusz.
- To akurat rozumiem - odpowiada prezes.
Więc Erwin i Alojz zarobili trochę geltu w Reichu i chcą bajtlom budować te szpilhale. Ale przyjechali po zgodę do Warszawy. Mariusz: "Mówią, że kilofy i do Warszawy". Prezes: "Żadnych zwolnień nie będzie. Przekażcie wszystkim kolegom w kopalni, że węgiel to jest nasze dobro narodowe. Będziemy otwierać nowe kopalnie, nierentowne, bo to jest kołem zamachowym naszej gospodarki". Mariusz: "Węgla, tzn. fusbalu jest w Polsce na 200 lat. Będziemy kopać przez 200 lat, a nawet jak cały fusbal wykopiemy, to dalej żadnych zwolnień nie będzie". "Łone fandzolom choby mieli ipi" - szepczą Hanysy. To po prostu trzeba zobaczyć.
Sami twórcy "śląskiego" odcinka "Ucha prezesa" (rok 2019) nawet nie zdawali sobie sprawę z profetycznego charakteru swojej satyry. Co tam mamy? Legendarne niezrozumienie Śląska przez Warszawę. Strach przed górnikami i opcją niemiecką. Niespełnione od zawsze obietnice wobec górnictwa, pustosłowie o 200 latach fedrowania (posłuchajcie prawdziwego prezesa w Katowicach prawie 2 tygodnie temu). A nawet... sprawiedliwa transformacja.
- Sam kaj wyście te gruby pozawierali, na tych placach, to my chcemy zrobić te szpilhale, co by bajtle mogły tyn fusbal kopać - zapowiada Talarczyk.
- Taaak. No to... Oczywiście, zgoda. Będziemy w tych miejscach robić kopalnie - odpowiada prezes.
"Wszystko będzie się kopcić"
Gdy w trakcie kłótni Alojz wyrzuca Erwinowi, że ta wizyta nie miała sensu i teraz trzeba wracać nazod 300 km do dom, Mariusz wykłada prezesowi, że "ten grubszy chce iść na ugodę, a ten drugi, że nie - że on chce 300 km kopać wgłąb, bo jak nie to czołgami na Nowogrodzką". Po prostu złoto! Nikt nigdy w tak krótkiej formie, tak zabawnej i tak trafnej nie zobrazował położenia i perspektyw Śląska w XXI wieku.
"Jeszcze raz obiecuję, że będziemy produkować węgiel i dwutlenek węgla, wszystko będzie się kopcić tak, jak chcecie" - mówi prezes. Gdyby przełożyć jego wiecowe przesłanie do Ślązaków z Katowic na nasze, tak by to chyba mniej więcej brzmiało. I konkluzja Alojza: "Jo chca autonomia od tych ludzi". Prawda, że prawdziwe?

Pięć lat temu "Ucho prezesa" było najgłośniejszym serialem w Polsce.
Własną parodię chwalił sam Jarosław Kaczyński, a jego śladem również
większość polityków PiS. Nawet prezydent Andrzej Duda, wyczekujący pod
drzwiami gabinetu przy Nowogrodzkiej, żartował, że "w rzeczywistości to
prezes Kaczyński przyjeżdża do niego". Z dyplomatycznych recenzji
wyłamał się tylko Jacek Kurski (wówczas prezes TVP), który stwierdził,
że "jakoś trzyma się tylko Prezes. Cała reszta to albo osoby niespełna
władz umysłowych, albo integralne kanalie".