Węgierski triplet, czyli Budapeszt w Parku Śląskim. Co Ziętek skopiował z Węgier? Historia inspiracji, o której mało kto wie

Czy Park Śląski kryje w sobie ślady Budapesztu? Okazuje się, że tak – i to w aż trzech miejscach! „Fala”, Rosarium i Wesołe Miasteczko mają swoje korzenie na Węgrzech, a ich historia to część niedocenianej opowieści o inspiracjach, które ukształtowały największą przestrzeń rekreacyjną Górnego Śląska.

„Fala” w Chorzowie jak nad Dunajem

W ten weekend w Parku Śląskim startuje nowa, niemal całkowicie odmieniona po modernizacji „Fala”. Dla pokolenia wychowanego na „Fali” stanowi ona część dzieciństwa i niezastąpionych młodzieńczych wspomnień. Historia naszego kultowego kąpieliska sięga lat 60. i... Wyspy św. Małgorzaty w Budapeszcie!

Kąpieliska na Wyspie św. Małgorzaty to prawdziwa perła Budapesztu, przyciągająca zarówno mieszkańców, jak i turystów spragnionych wodnych atrakcji. Najsłynniejsze z nich, Palatinus, oferuje aż 11 basenów, w tym te ze sztucznymi falami, hydromasażem i wodami termalnymi o temperaturze około 30°C. To miejsce, gdzie można poczuć klimat śródziemnomorskiego kurortu, relaksując się w otoczeniu zieleni i historycznych zabudowań wyspy.

Architekci projektujący „Falę” – Alojzy Wróblewski, Jan Kozub i Ryszard Koczy (współpracował z nimi Mieczysław Paneth, będący m.in. głównym projektantem chorzowskiego Zoo i konstruktor Bohdan Boczkaj) poszukali wzoru właśnie w słynnym kąpielisku nad Dunajem. Efekt? W latach 1964–1966 w Chorzowie powstał jeden z największych i najbardziej nowoczesnych zespołów basenów kąpielowych w Polsce.

Niekwestionowanym hitem była oczywiście sztuczna fala, inspirowana tą budapeszteńską. Moment jej uruchomienia był magiczny – tłumy rzucały się w wodę, by poczuć jej morską siłę. Dla wielu to było przeżycie niezapomniane.

Trochę w cieniu obleganego basenu, który dał nazwę całemu kąpielisku, była inna z jego atrakcji, a też unikatowa i na pewno cenna: basen z podgrzewaną wiosną i jesienią wodą. I w tym wypadku wzorowano się na Wyspie św. Małgorzaty, tyle że węgierski „oryginał” wykorzystywał naturalne wody termalne.

Rosarium – ogród węgierskich marzeń?

Nieopodal „Fali” znajduje się kolejna przestrzeń Parku Śląskiego, zdradzająca węgierski rodowód. Na Śląsku mało kto zdaje sobie z tego sprawę, ale Wyspa św. Małgorzaty to także ogród różany – pełen starannie zaprojektowanych rabat i zachwycających odmian róż. To idealne miejsce na nastrojowy spacer i relaks.

Co ciekawe, Rosarium w Parku Śląskim ma podobny rodowód! Założone w 1968 roku, wkrótce po „Fali”, stało się największym ogrodem różanym w Polsce. W jego 7-hektarowej przestrzeni rośnie aż 35 tys. krzewów róż w 300 odmianach. Jak wspomina Piotr Zieliński z Parku Śląskiego, Rosarium było prawdziwym oczkiem w głowie Jerzego Ziętka. A także jego oryginalną przestrzenią do pracy. Właśnie spacerując po Rosarium Ziętek zwykł rozmawiać o sprawach WPKiW z dyrektorem Parku Julianem Kobą.

Czy inspiracja Budapesztem sięgała i tutaj? Patrząc na harmonijną kompozycję przestrzeni i obecność oczek wodnych oraz pergoli, a przede wszystkim na czas takiego a nie innego zagospodarowania tego miejsca w Parku Kultury, wydaje się to więcej niż prawdopodobne.

Wesołe Miasteczko: zapomniane wpływy Vidámparku

Do niedawna jako inspirację dla chorzowskiego Wesołego Miasteczka wskazywałem głównie wiedeński Prater. Aż pojawił się nowy (a raczej zapomniany) ślad – Vidámpark w Budapeszcie!

Vidámpark, czyli dawne Wesołe Miasteczko Budapesztu, przez ponad 60 lat było jednym z najważniejszych lunaparków w Europie. Znajdowały się tu klasyczne atrakcje, takie jak drewniana kolejka górska, diabelski młyn, karuzele i tor gokartowy. Park był miejscem rodzinnych wypraw i niezapomnianych emocji, aż do jego zamknięcia w 2013 roku, kiedy teren został przejęty przez ZOO w Budapeszcie. Choć Vidámpark zniknął z mapy miasta, jego historia wciąż budzi sentyment i ciekawość. Jak się okazuje, w pewnym sensie przetrwał również w... Parku Śląskim.

Zestaw zdjęć z lat 50., na jaki natknąłem w Archiwum Państwowym w Katowicach, miał dokumentować początki Wesołego Miasteczka. W takim też kontekście opublikowałem je w 2022 roku w Ślązagu. Jednak wnikliwy czytelnik Oskar Bochynek słusznie zwrócił uwagę (dziękuję, panie Oskarze!), że większość atrakcji uwidocznionych na zdjęciach – jak karuzela z samolotami (podobna, lecz nie taka sama jak nasze Samoloty Duże) czy ześlizg do wody (ditto), a także kolejka górska, to nie to nie Chorzów, a Budapeszt!! Niemniej obecność tych fotografii Vidámparku w oficjalnej dokumentacji dotyczącej Wesołego Miasteczka jest wielce wymowna. Stanowi dowód na inspirację węgierskim lunaparkiem!

Kolejnym dowodem jest opisujący delegację do Vidámparku artykuł Jerzego Porąńskiego w „Trybunie Robotniczej” z 1958 roku, w którym czytamy tak (wyróżnienia T.B.):

Był więc dyr. Koba z Wojewódzkiego Parku Kultury, bvł stamtąd jeszc­ze inż. Rutkowski oraz pewien inżynier z Warszawy, którego nazwiska nie pomnę, ale wytrawny spec od tych spraw, a zarazem projektant wielu urządzeń rozrywkowych.

Delegaci zapoznali się wtedy z szeregiem urządzeń węgierskiego lunaparku. Porański zdradza przy tym, że:

Wiceprzewodniczący Woj. RN tow. Jerzy Ziętek bawił tu przed dwoma laty i wyszedł zachwycony. Pamiętają go zresztą dobrze. Szczególnie podobała mu się amerykańska droga, Jakże więc nie sprawdzić jego zachwytu.

„Amerykańska droga”, która tak wpadła w oko Ziętkowi, to kolejka górska. Charakterystyczne, że to ona właśnie ją przedstawiają najliczniejsze fotografie z zachowanego w Archiwum Państwowym zestawu. Zaś ten ostatni – co do tego nie ma wątpliwości – powstał dla Jerzego Ziętka.

Niedoszły kwartet?

Niewiele brakowało, a w latach 60. „węgierski triplet” w WPKiW zostałby kwartetem. Skoro wzorem dla „Fali” było budapeszteńskie kąpielisko, a Rosarium mogło czerpać inspirację z ogrodu różanego na Wyspie św. Małgorzaty, to czy nie planowano kolejnego elementu – Ogrodu Japońskiego – właśnie na wzór tego z Budapesztu? Tego nie wiemy na pewno. Pewne jest jednak, że pierwotna wersja chorzowskiego Ogrodu Japońskiego przez dekady pozostawała w cieniu i nigdy nie została ukończona według pierwotnego założenia. Dopiero po latach, w wyniku modernizacji, Ogród Japoński zyskał pełnoprawną formę, a jego pierwotna inspiracja mogła na dobre zatracić się w zapomnieniu. Czy jednak śląscy projektanci naśladowali właśnie ogród różany z Wyspy św. Małgorzaty? Nie da się tego dziś jednoznacznie ustalić, ale patrząc na historię WPKiW, trudno wykluczyć taki scenariusz.

Dlaczego Budapeszt?

Choć Węgry doświadczyły tragicznych skutków II wojny światowej, stalinizmu i brutalnie stłumionego powstania 1956 roku, w bloku sowieckim uchodziły za kraj o stosunkowo wysokim poziomie życia. Było to w dużej mierze efektem dziedzictwa monarchii austro-węgierskiej, która pozostawiła po sobie dobrą infrastrukturę, rozwiniętą kulturę miejską i silne tradycje gospodarcze. Szczególnie Budapeszt wyróżniał się jako nowoczesna metropolia, do której – w przeciwieństwie do wielu innych miast bloku wschodniego – stosunkowo łatwo było wyjechać z Polski. Dla prominentnych postaci, takich jak Jerzy Ziętek, jego współpracownicy czy architekci realizujący wizję WPKiW, Budapeszt był naturalnym punktem odniesienia. Stąd też inspiracje węgierskimi rozwiązaniami – od kąpielisk na Wyspie św. Małgorzaty po lunapark Vidám – znalazły swoje odbicie w projektach Parku Śląskiego.

Odkrywanie historii Parku Śląskiego

Dzięki archiwalnym dokumentom, fotografiom i publikacjom prasowym możemy ujrzeć Park Śląski z nowej perspektywy. To nie tylko oaza zieleni w sercu miejskiej konurbacji, ale i przestrzeń, w której odbijają się niezliczone echa. Jak widać – jest wśród nich także echo Budapesztu.

Co jeszcze kryje jego historia? Nie mam wątpliwości, że kolejne inspiracje, które ukształtowały kultowe miejsca na Śląsku, wciąż czekają na odkrycie.

Malowniczy teren Kaskady to mistrzowski projekt

Może Cię zainteresować:

Odnaleziona Kaskada. Historia Cichego Zakątka w Parku Śląskim i jego twórców

Autor: Tomasz Borówka

06/06/2025

Zagadka Leśniczowki

Może Cię zainteresować:

Zagadka Leśniczówki, czyli zapomniany pawilon. Nieznana historia kultowego miejsca Parku Śląskiego

Autor: Tomasz Borówka

16/05/2025

Największa część WPKiW nie powstała na hałdach, tylko na terenach rolniczych.

Może Cię zainteresować:

WPKiW powstał na samych hałdach i nieużytkach? To największy mit Parku Śląskiego. Skrzywdzono też ludzi

Autor: Tomasz Borówka

30/05/2025

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon
Reklama