„Bunt” w Chorzowie? W Ruchu czekają na wynik niedzielnych wyborów. W Zabrzu także. „Nie widzimy innej drogi niż zmiana władz”

Dwa największe i najbardziej utytułowane śląskie kluby, Ruch Chorzów i Górnik Zabrze, buntują się? Prezes i zarząd Ruchu oficjalnie stanęli po stronie rywala obecnego prezydenta miasta, z kolei Lukas Podolski ma nadzieję, że po wyborach samorządowych w Zabrzu „coś się zmieni dla dobra Górnika”.

Ruch Chorzów
Seweryn Siemianowski

W Zabrzu sytuacja jest mocno napięta. Od grudnia w klubie, którego właścicielem jest miasto, nie ma ani prezesa, ani dyrektora sportowego – zarówno Adam Matysek, jak i Łukasz Milik zrezygnowali z pracy przy Roosevelta. Do tego dochodzą problemy finansowe zaległości wobec piłkarzy – w lutym, w geście protestu, piłkarze nie wzięli udziału w treningu.

„7 kwietnia zobaczymy, co się wydarzy”

– Bardziej się martwię nawet nie o ten sezon, ale o przyszły – mówił Lukas Podolski w rozmowie z Canal+ Sport po poniedziałkowym meczu z Legią Warszawa. – Wielu piłkarzy nie jest zadowolonych, część nie ma kontraktów na nowy sezon. A każdy kto wie, jak funkcjonuje piłka, zdaje sobie sprawę z tego, że już trzeba planować kolejny sezon. A w Górniku nie ma ani, prezesa, ani dyrektora, a jak widzę, co w mieście się dzieje, to się o ten nowy sezon boję. Zresztą chyba Rafał Janicki niedawno w wywiadzie powiedział, że w klubie nie ma z kim usiąść i porozmawiać – dodawał.

Podolski od dawna alarmuje, że w klubie źle się dzieje. – Nie jest profesjonalnie, tak nie da się pracować. Trzeba inaczej do tego podejść – podkreślał w świąteczny poniedziałek mistrz świata z 2014 roku. Jak zasugerował, sytuację zmienić mogą nadchodzące niedzielne wybory. – 7 kwietnia zobaczymy, co się wydarzy. Mam nadzieję, że coś się zmieni dla dobra Górnika – zaznaczył.

Przypomnijmy, że od dłuższego czasu władze miasta z prezydent Małgorzatą Mańką-Szulik na czele deklarują, że chcą sprzedać klub (niedawno specjalistyczna firma wyceniła jego akcje na 8 milionów złotych), choć wiele wskazuje na to, że – jeśli do transakcji dojdzie – samorząd będzie chciał mieć nadal wpływ na Górnika.

„Nasze miasto traktowane jest jak bankomat”

Tymczasem w Chorzowie cały zarząd Ruchu, wraz z prezesem Sewerynem Siemianowskim, poparł w oficjalnym oświadczeniu kontrkandydata obecnego prezydenta Andrzeja Kotali w nadchodzących wyborach – Szymona Michałka. „Zakończyła się ostatnia w tej kadencji sesja Rady Miasta. Wbrew wcześniejszym deklaracjom zarządu miasta, nie został na niej poruszony temat Ruchu, co oznacza, że w budżecie Chorzowa na działania Klubu oraz wynajem Stadionu Śląskiego w 2024 roku zostało dotąd zarezerwowane równe zero złotych” – czytamy między innymi w oświadczeniu.

Tymczasem prezydent Kotala podkreśla w mediach społecznościowych, że ciągu „ostatnich lat z podatków chorzowian miasto Chorzów przekazało klubowi około 50 milionów złotych! Inwestujemy w infrastrukturę sportową, która umożliwi dalszy rozwój klubu i promocję sportu w naszym mieście”. Przypomnijmy przy okazji: zgodnie z komunikatem wydanym 1 lutego 2024 r. przez zarząd spółki Ruch Chorzów miasto dysponowało akcjami klubu o wartości 23 864 154 zł, co daje 34,4 proc. udziału w kapitale zakładowym. Wkrótce udziały miasta mają wzrosnąć o kolejne 1,6 mln zł.

– Dajemy Ruchowi tyle, na ile nas stać – mówił Andrzej Kotala w niedawnej rozmowie z PAP. – Dawanie więcej oznaczałoby, że te pieniądze komuś trzeba byłoby zabrać. Tymczasem zarząd oraz kibice domagają się od nas coraz większych środków. To, co przelewamy na konta Ruchu, niektórzy kibice pogardliwie nazywają ochłapami. Trudno nie odnieść wrażenia, że nasze miasto traktowane jest jak bankomat, do którego idzie się, gdy w kasie spółki widać dno.

„Nie widzimy innej drogi niż zmiana władz”

W klubie inaczej jednak widzą całą sytuację. – Jak zawsze podkreślam, jesteśmy bardzo wdzięczni za dotychczasowe wsparcie oraz rozwój bazy sportowej. Jedynie trzymając się faktów należy określić realne wsparcie Klubu na poziomie około 8 mln w okresie „Czasu Odbudowy” czyli 4,5 roku (klub zza między ma większe wsparcie na rok będąc w 1 lidze). Wszystkim nam udało się w tym czasie 3 razy awansować z rzędu i wykonać dwie przeprowadzki na wynajmowane stadiony. Reszta z tych legendarnych 50 milionów zostało przeznaczone na poprzednią „działalność” klubu, wiadomo z jakim efektem – zaznaczył Seweryn Siemianowski.

„Po latach wikłania Ruchu w gierki polityczne, nieustającej batalii o uwzględnianie go w budżecie miasta na każdy kolejny rok, ciągnącej się bez końca i mimo upływu kilkunastu lat nierozwiązanej wciąż kwestii nowego stadionu przy Cichej, nowej telenoweli związanej z pokrywaniem przez magistrat wynajmu obiektów zastępczych czy szantażów emocjonalnych, nadszedł moment, by uznać, że wystarczy. Chcieliśmy uniknąć tego za wszelką cenę, ale dziś nie mamy innego wyboru. Czas powiedzieć DOŚĆ” – czytamy w oświadczeniu, które podpisał m.in. prezes Siemianowski.

I dalej: „Stoimy na stanowisku, że jedyną nadzieją dla Ruchu, by mógł wciąż rozwijać się, cieszyć nas wszystkich jeszcze bardziej niż dotąd, uwolnić w pełni swój potencjał, jest zmiana podejścia do niego u władz miejskich. W zmianę podejścia po tylu latach nie potrafimy już wierzyć – dlatego nie widzimy innej drogi niż zmiana władz”.

To się nazwa grą w otwarte karty.

„Kluby przestały milczeć”

Doszło zatem do sytuacji, w której kluby – a właściwie Ruch (w zarządzie Górnika zasiadają osoby związane z miastem) – nie są już tylko elementem rozgrywek kolejnych kampanii wyborczych, ale same włączyły się w kampanię, „wypowiadając posłuszeństwo” obecnym władzom.

Dziś wygląda to tak, jakby kluby faktycznie przestały milczeć – kluby, czy też ugrupowania kibicowskie, a z tego co wiem, to kontrkandydat prezydenta Kotali jest dość mocno zaangażowany w, nazwijmy to – scenę kibicowską w Chorzowie – mówił Jarosław Gwizdak, adwokat i członek zarządu Instytutu Prawa i Społeczeństwa i wielki kibic piłkarski w Rozmowie Dnia Radia Piekary.

– Co będzie? Nie wiem. Nie wiem, jaka jest ta kibicowska siła i jak się przełoży na siłę głosowania. Trzeba jednak pamiętać o tym, że geografia kibicowska niekoniecznie pokrywa się z geografią głosowania. Dlatego byłbym bardzo ostrożny w przydawaniu kibicom aż takiej sprawczości w wyborach. Niemniej będą istotnym graczem tej kampanii. I na pewno będzie bardzo ciekawie – zaznacza Gwizdak.

Według Gwizdaka sytuacje, do których doszło w Chorzowie i Zabrzu jasno pokazują, że miasta nie powinny być właścicielami klubów. – To jest jeden z elementów zanieczyszczenia polskiej piłki. Szczególnie przy tym wielkim rynku, niebotycznych kwotach transferowych, wynagrodzeniach, cenach klubowych gadżetów. Pozwólmy klubom znajdować się na tym wolnym rynku – zaznaczył.

Arena Zabrze

Może Cię zainteresować:

Akcje Górnika Zabrze wycenione zostały na 8 milionów złotych. Tyle rzeczywiście wart jest klub? Wkrótce negocjacje

Autor: Grzegorz Lisiecki

23/03/2024

Lukas Podolski

Może Cię zainteresować:

Górnik Zabrze: piłkarze nie przyszli w piątek na trening. Od dwóch miesięcy nie dostają wypłat. Lukas Podolski: „Zawodnicy są wk...”

Autor: Grzegorz Lisiecki

23/02/2024

Ruch chorzow nowy stadion

Może Cię zainteresować:

Gdzie pieniądze na stadion Ruchu Chorzów? Dziś mija 10 tygodni od "praktycznie wkrótce" premiera Morawieckiego

Autor: Maciej Poloczek

21/12/2023

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon