Dr Salamon: W Niemczech działa ponad 100 spalarni. Nie widzę możliwości, byśmy mogli na Górnym Śląsku uciec od budowy takiej instalacji

Rozmowa z dr. Andrzejem Salamonem, niezależnym ekspertem do spraw zarządzania spalarniami, Ślązakiem, absolwentem i długoletnim wykładowcą Akademii Górniczo-Hutniczej, mieszkającym od kilkudziesięciu lat w Niemczech, w przeszłości zarządzającym kilkoma dużymi niemieckimi spalarniami.

Katarzyna Pachelska
Dr Andrzej Salamon

Zacznę od może naiwnego pytania – czy spalarnie śmieci są nam w ogóle potrzebne?
Jeśli pani pozwoli, najpierw chciałbym sprostować – to nie są śmieci tylko odpady. Śmieci kojarzą się negatywnie, nie chcemy mieć z nimi nic wspólnego. Odpad to jest to, co kiedyś nam było bliskie, za co musieliśmy zapłacić, ale po pewnym czasie tego już nie potrzebujemy i chcemy się tego pozbyć, bo zajmuje nam miejsce, albo musimy się pozbyć.

Co z tym można zrobić?
Mamy tzw. hierarchię postępowania z odpadami. Przede wszystkim powinniśmy dbać o to, żeby mniej kupować, dłużej używać, przekazywać dalej. Gdy coś już się nie nadaje do użytku, powinno być poddane recyclingowi tzw. materiałowemu, by surowiec z tego przedmiotu móc ponownie wykorzystać.

"Europa uważa, że odpadów nie należy składować na wysypiskach, tylko wykorzystać energetycznie. A więc potrzebujemy spalarni, a właściwie instalacji do termicznego przekształcania odpadów"


Jednak nie wszystko można poddać recyclingowi.
Właśnie. Jeśli koszulkę ubrudzoną olejem wrzucimy do pojemnika na zużytą odzież, to zniszczy wszystko, co tam jest. To musi zostać wykorzystane w inny sposób. Można to składować na wysypisku, co jest nieekologiczne i drogie albo wykorzystać energię, która w tym przedmiocie jest zawarta. A wszystko, co się pali, ma pewien potencjał energetyczny. Dlatego Europa uważa, że odpadów nie należy składować na wysypiskach, tylko wykorzystać energetycznie. A więc potrzebujemy spalarni, a właściwie instalacji do termicznego przekształcania odpadów. W Europie jest ponad 500 takich instalacji, z czego w samych Niemczech - ponad 100. Termicznie przekształca się w Europie 105 mln ton odpadów, w samych Niemczech – ok. 27 mln ton.

Pan przez długie lata zarządzał instalacjami termicznego przekształcania odpadów w Niemczech. Czy tam tego typu obiekty są akceptowane przez społeczeństwo?
Odpady, śmieci, zawsze się kojarzyły negatywnie. Dlatego jak tylko pojawił się temat budowy komunalnej spalarni w mieście, zaraz się tworzyła inicjatywa obywatelska, która była przeciwko takiej instalacji. Podjęto więc odpowiednie kroki, by stronę społeczną włączyć w proces projektowania i budowy takiego obiektu. Prawodawstwo niemieckie, podobnie jak polskie, mówi, że mieszkańcy muszą być od samego początku silnie związani z całym projektem, tzn. trzeba im wyjaśnić, co to jest, przedstawić argumenty za i przeciw.

"Zawsze się boimy nowego, bo to może być podejrzane. Trzeba z ludźmi rozmawiać. Komunikacja jest konieczna, żeby osiągnąć akceptację. Czego ludzie nie wiedzą, to sami sobie dopowiedzą."

Czy i pan był zaangażowany w taki proces wyjaśniania różnych spraw związanych ze spalarnią okolicznym mieszkańcom?
Ja w swojej karierze zawodowej w Niemczech miałem okazję pracować w trzech spalarniach, w każdej z nich było coś zmieniane, co wymagało nowej zgody środowiskowej, a więc również i udziału mieszkańców miasta czy rejonu. Ludzie, jak się przekonają, to akceptują. Jak się nie przekonają, jak nie dostaną informacji, argumentów, to myślą sobie wszystko, co najgorsze. Zawsze się boimy nowego, bo to może być podejrzane. Trzeba z ludźmi rozmawiać. Komunikacja jest konieczna, żeby osiągnąć akceptację. Czego ludzie nie wiedzą, to sami sobie dopowiedzą.

Czy spalarnie są bezpieczne? Czy ludzie mają się czego obawiać?
Wszystko, co robimy, działa na środowisko, zmieniając je. Bardziej lub mniej. Proces technologiczny może bardziej lub mniej szkodzić. Naszym zadaniem jest zrobić go takim, aby szkodził jak najmniej. Ingerencję w środowisko naturalne trzeba już na etapie planowania, wyboru technologii, zminimalizować. Instalacja termicznego przekształcania odpadów ma pewne emisje. Wiadomo, że odpady składowane w bunkrze fermentują, i wydzielają odór. Jednak przy spalarni nie powinniśmy tego czuć, dlatego bunkier jest pod ciśnieniem, a powietrze, które z tego bunkra się wysysa, idzie do spalenia. Jak wychodzi z komina, nie ma już odorów. Poza tym bardzo rozbudowane są instalacje, które mają ograniczyć ilości pyłów i innych gazów szkodliwych, które wydobywają się z komina.

Jakie to np. instalacje?
Mamy instalację do redukcji składników gazowych, tzw. gazów kwaśnych, mamy instalację do redukcji metali ciężkich, w tym rtęci, które są substancjami rakotwórczymi. Mamy wreszcie redukcję dioksyn i furanów. Wszystko jest tak zbudowane i stopniowane, by z komina wyszły spaliny, które są bardzo mało szkodliwe dla środowiska. Można powiedzieć, że separuje się w instalacji oczyszczania spalin ok. 99,5 proc. wszystkich szkodliwych zanieczyszczeń, które powstają przy spalaniu odpadów. Jeśli odpad, który zawiera rtęć, damy na składowisko, to przeniknie ona z czasem do gleby. W spalarni odseparujemy ją i razem z wszystkimi pyłami złożymy np. w kopalni soli na „wieczny spoczynek”. Wreszcie te instalacje są bezściekowe, by nie obciążać dodatkowo kanalizacji i oczyszczalni ścieków. Odciek z bunkra, ze sfermentowanych odpadów, odsysa się i wtryskuje do kotła. On paruje i jest utylizowany. Instalacje nie powodują też hałasu, bo w każdym wentylatorze musi być zainstalowany tłumik. Istnieje obawa wśród mieszkańców, że odpady w bunkrze mogą się zapalić. By temu zapobiec, są automatyczne systemy wykrywania takiego pożaru i systemy gaszące.

"Odpady nie powinny być wożone małymi samochodami, z których każdy wydziela spaliny, tylko dużymi, których potrzeba wtedy mniej."

A co z dowozem odpadów do instalacji?
Najczęściej dowozi się je samochodami. Dlatego trzeba zadbać, by odpady nie jeździły przez osiedle. Spalarnia powinna być położona blisko drogi przelotowej, z dodatkową drogą dojazdową. Odpady nie powinny być wożone małymi samochodami, z których każdy wydziela spaliny, tylko dużymi, których potrzeba wtedy mniej. Dzisiaj się mówi, że zbiórka odpadów powinna być prowadzona przy pomocy samochodów albo elektrycznych albo napędzanych wodorem.

Czyli można powiedzieć, że instalacja jest mniej uciążliwa dla środowiska niż sąsiad palący w piecu czym popadnie?
Tak. Szwajcarzy robili badania, w których okazało się, że z kominka domowego, w którym spali się 2 m sześciennych niedobrze wysuszonego drewna, wydziela się ilość dioksyn i furanów, która odpowiada wydzielaniu z instalacji termicznego przekształcania odpadów, spalającej 200 tys. ton odpadów rocznie. Spalarnie podlegają ciągłemu monitoringowi, system pomiarowy jest zamontowany na kominie. Dzisiaj przed każdą instalacją jest tablica. Na niej dla każdej linii jest pokazana dopuszczalna i aktualna emisja. Np. wartość pyłu nierzadko jest tak niska, że pokazuje się na czwartym miejscu po przecinku. Urząd Ochrony Środowiska w Niemczech ma swoje mobilne laboratorium. Urzędnicy bez zapowiedzi jeżdżą po kraju i pobierają próbki powietrza. Jeżeli 4 godziny z rzędu jakaś wartość dopuszczalnej emisji jest przekroczona, to automatycznie ta linia musi zostać zatrzymana. Jeżeli jest przekroczenie emisji dłuższe jak pół godziny, nie można na linię dalej podawać odpadów. Jeżeli w roku jest przekroczenie emisji dłuższe niż 60 godzin, instalacja do końca takiego roku nie może być używana. Uważam dzisiaj, że w tym stanie techniki, nie ma niebezpieczeństwa, że coś złego stanie się w spalarni.

"Porównując siłę nabywczą w Polsce i w Niemczech, trzeba stwierdzić, że w Polsce za odpady płaci się dużo".

Co jeszcze może przekonać nas do zaakceptowania takiego obiektu w sąsiedztwie?
Np. argument finansowy. Moi znajomi mieszkają w bloku w Krakowie. Płacą za wywóz odpadów 23 zł miesięcznie na osobę. Ja w Niemczech, mimo że mam do dyspozycji duże, 120-litrowe pojemniki na różne rodzaje śmieci, płacę, w przeliczeniu, 21 zł. Porównując siłę nabywczą w Polsce i w Niemczech, trzeba stwierdzić, że w Polsce za odpady płaci się dużo. Ta wysoka cena w Polsce wynika też z tego, że składowanie odpadów na wysypiskach jest kosztowne.

Gdzie, pana zdaniem, powinna powstać spalarnia na terenie metropolii?
Na Śląsku wytwarzanych jest ok. 600 tysięcy ton odpadów. Jeśli odliczyć od tego 150-200 tys. tego, co może spalić działający już blok paliwowy w Zabrzu, to jeszcze zostaje 400-450 tys. ton odpadów. Uważam, że nie powinno być jednej wielkiej, centralnej, instalacji, do której będą zwożone odpady z rejonu od Cieszyna po Częstochowę. Nie ma sensu wozić odpadów na takie odległości. Powinny być zbudowane dwie lub trzy instalacje, rozmieszczone mniej więcej na całym obszarze Górnego Śląska. Wśród nich widziałbym m.in. spalarnię w Rudzie Śląskiej.

Czy istnieje jakaś alternatywa dla spalarni? Co nas czeka, jeśli nie zbudujemy takich instalacji?
Wykorzystanie energetyczne potencjału, który jest w odpadach, jest naszym obowiązkiem. Możemy zamknąć oczy i powiedzieć: będziemy dalej składować odpady. Ale to nikomu nie będzie służyć, ponieważ odpad, który jest składowany na składowisku, też wydziela gazy. Np. metan, który jest 10-krotnie bardziej szkodliwy dla atmosfery niż dwutlenek węgla. Nie widzę możliwości, byśmy mogli uciec od budowy spalarni. Ale muszą to być instalacje, które będą mieć właściwą lokalizację, będą efektywne energetycznie i zbudowane na najnowszym poziomie technicznym oraz pozostające pod stałą społeczną kontrolą.

ZOBACZ TEŻ:

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon