Freddie Mercury napisał dużo lepszą historię spotkania Queen z górnikami niż serial "Królowa" na Netflixie

Nawet jeśli nie oglądaliście jeszcze netflixowego serialu „Królowa”, to pewnie co nieco słyszeliście. Że drag queen, Śląsk i górnicy. Przypomina to pewną słynną rock&rollową historię. Z Queen. Królową, którą dowodził sam Freddie Mercury.

I want to break free

Pomijam poziom samego serialu, choć sam przyznam też, że „Królowa” skonfrontowana z wielkimi oczekiwaniami i zapowiedziami, to dzieło słabiutkie i naciągane. Jego recenzja, z naciskiem na śląskie wątki (spojler: wątki iście kuriozalne), w osobnym tekście red. Katarzyny Pachelskiej. O co chodzi w produkcji Netflixa? W skrócie: stateczny i dobrze ubrany pan, który po godzinach występuje w Paryżu jako drag queen, przyjeżdża na Śląsk. Są górnicy, jest konserwatywna społeczność i… sypie się brokat.

Futro, boa z piór i górniczy szynk

Wątpię, by twórcy „Królowej” inspirowali się mitologią rocka, ale teraz wzmiankowana wcześniej historia. Jest początek lat 70. Nieznana jeszcze nikomu szerzej grupa Queen, jeszcze przed płytowym debiutem, jeździ z koncertami po angielskiej prowincji. Trafia do miasta o nazwie St Helens pod Liverpoolem. St Helens to taka Ruda Śląska – znana głównie z wydobycia węgla kamiennego.

Queen gra w St Helens, a przed koncertem Mercury w całym swoim rynsztunku wkracza do jednego z barów. Po szychcie na pintę lub dwie wpadali do niego miejscowi hajerzy. Wyobraźcie sobie ich miny, gdy w połowie rozmowy o ostatnim meczu rugby, o sztygarze, któremu ostatnio w szatni naładowano smaru do gumofilców lub drożejącym sosie worcestershire, próg szynku przekroczył cudak ubrany w skórzane spodnie, buty na koturnie, futro, boa z piór, z makijażem i pomalowanymi na czarno paznokciami. Górnicza brać z Freddiego po swojemu poszydziła i porechotała, potem był koncert, a jeszcze później – Queen stał się jednym z najważniejszych zespołów w historii rocka. Queen-królowa, konserwatywna społeczność i górnicy. Tylko Netflixa jeszcze nie było, ale może i dobrze.

Ok, a gdzie ta anegdota? Właśnie tu: w 1984 roku Mercury i Queen wracali na szczyty list przebojów po eksperymentalnym, krytykowanym albumie „Hot Space” i po spięciach wewnątrz zespołu, które omal nie doprowadziły do jego rozpadu. W styczniu 1984 roku singiel „Radio Ga Ga” promujący nową płytę „The Works” okazał się wielkim hitem. W marcu muzycy zaczęli prace nad nowym teledyskiem, który miał towarzyszyć kolejnemu przebojowi z albumu – „I Want To Break Free”. Pamiętacie to wszyscy – Freddie z wąsem w kusej kiecce, obok niego całkiem atrakcyjna blondynka… Nie, wróć. To perkusista Roger Taylor.

Grupa Queen na planie teledysku do
Grupa Queen na planie teledysku do "I Want To Break Free"

Górnicy, skarbie. Do teledysku

Główna koncepcja reżysera klipu, Davida Malleta, miała upodobnić klip do parodii popularnej brytyjskiej opery mydlanej „Coronation Street” . Cała czwórka członków Queen przebrała się w damskie ubrania na obraz postaci z telenoweli. Ale do wideo trafiły też inne wątki – jeden zrealizowany wspólnie z Baletem Królewskim w Londynie (Mercury został ucharakteryzowany na słynnego Wacława Niżyńskiego, tancerza polskiego pochodzenia) i ten drugi, z… górnikami.

„Jak to, Freddie? A na jaką cholerę ci górnicy?” – pytał zdziwiony kierownik produkcji. „Górnicy, skarbie. Tacy w kaskach z lampkami. Do teledysku” – odpowiadał Freddie. Freddie Mercury nigdy nie był na Śląsku, nie wiadomo nawet, czy o nim słyszał. Ale ci górnicy… Początek lat 70. Koncert w St Helens, wizyta w barze… Lider Queen musiał ją dobrze zapamiętać.

Można się tylko domyślać, co urzekło Freddiego w silnych, archetypicznie męskich, twardych przedstawicielach branży wydobywczej, że zapragnął stanąć przy nich przed kamerą. Ekipa realizująca teledysk musiała znaleźć kilkudziesięciu facetów, z których na planie należało zrobić grubiorzy z kaskami na głowach i lampkami świecącymi jak w KWK Halemba. W jednej z wielu biografii Queen, przygodę Freddiego i górników opowiadał Jim Jenkins, przyjaciel zespołu.

„Podczas zdjęć brakowało sześciu mężczyzn, którzy mieli grać górników. Dostałem telefon, pojechałem do Londynu na plan w Limehouse. Freddie był w świetnym nastroju, tryskał humorem, gdy staliśmy wewnątrz jaskini (w teledysku wygląda jak wyjście z kopalnianej szoli) ubrani jak górnicy, w kaskach na głowach” – wspominał Jenkins.
Kadr z teledysku do
Kadr z teledysku do "I Want To Break Free"


„W pewnym momencie Freddie zdjął swój czerwony szlafrok i stanął między nami” – opowiada dalej. – „Potem zaczął bębnić w mój kask i wyskoczył do przodu. W porządku Fred, to tylko kask – powiedziałem. A on na to, w swoim stylu: Zamknij się, skarbie”.

Zanim ruszyła kamera, Mercury zaczął żartować, że do scen z baletem w teledysku musiał zgolić swoje słynne wąsy i obawiał się, że niczym biblijny Samson (on pozbył się włosów), straci swoją siłę. Jenkins zdążył jeszcze zdenerwować wokalistę, wyzłośliwiając się: „Ale może teraz, gdy wyglądasz jak dawniej, znów zaczniesz pisać dobre piosenki”. Ciąg dalszy dobrze znamy: Freddie wraz z trójką muzyków Queen powoli maszeruje w półmroku, który oświetlają górnicze lampki na kaskach statystów.

Tak się złożyło, że dużo to lepsze zderzenie Królowej z górniczymi tradycjami.

Serial Królowa

Może Cię zainteresować:

Serial "Królowa". Drag queen ratuje górników. Absurdalna bajka z gonitwą wątków

Autor: Katarzyna Pachelska

03/07/2022

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon

czytaj więcej:

Jak gwiazdy polskiego kina grały Ślązaków

Zamachowski, Englert i Opania też byli kiedyś Ślązakami

Michael Jackson

"Siedzi z szympansem". Śląski reżyser na planie u Króla Popu

Snoop Dogg - Hood Of Horror

Józef Skrzek zagrał w horrorze Snoop Dogga [POPŚLĄZAG]

David Bowie i zespół Śląsk

David Bowie nie kradł. On tylko zainspirował się Śląskiem

WK

POPŚLĄZAG: Jak Kilar nie pisał muzyki do "Władcy pierścieni"

POPŚLĄZAG: Bob Marley i Józef Skrzek

POPŚLĄZAG: Marley śpiewa Skrzekowi i częstuje trawką

Majewski

POPŚLĄZAG: Joker pali. Reżyser z Katowic zagrał w "Batmanie"