Dyskusja nie na temat
Byłem
jednak wybitnie rozczarowany dyskusją podczas posiedzenia. Śląskie
elity intelektualne dwadzieścia lat temu dały się wciągnąć w
dyskusję, której się nie da ani wygrać, ani przegrać, i nigdy
się nie zastanowiły nad tym, że tańczą w takt muzyki granej
przez przeciwników.
Gdy
przy pierwszej próbie uzyskania dla śląskiego statusu języka
regionalnego wnioskodawcy usłyszeli, że nie może tak być, bo
śląski nie jest językiem, śląskie elity dostały
zbiorowej obsesji na punkcie udowodnienia,
że śląski to język. Ludzie, którzy rodzili się, gdy
pierwszy projekt szedł do Sejmu, dzisiaj wkraczają w dorosłość,
a my na poziomie argumentacji jesteśmy nadal w tym samym miejscu ku
uciesze tych, którym śląski jako język regionalny jest nie w
smak.
Prawo
polskie przyjęło koncepcję określoną terminem „język
regionalny”, a dyskusja odbyła się nad pojęciem
„język”. Nie rozumiem, dlaczego od dwudziestu lat się
miesza te określenia. Czy komuś przyszłoby do głowy pójść do
diabelskiego młyna po mąkę? Czy w lesie można się strzec wilków
morskich? Czy na karku nosimy głowę rodziny? Dlaczego nikt tych
pojęć nie myli z młynem, wilkiem i głową, a odróżnienie
języka od języka regionalnego jest nie do przejścia
nawet dla intelektualistów?
„Język” a „język regionalny”
Prawo
definiuje „język regionalny” w art. 19 ustawy o mniejszościach
narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym:
1. Za język regionalny w rozumieniu ustawy, zgodnie z Europejską Kartą Języków Regionalnych lub Mniejszościowych, uważa się język, który:
- jest tradycyjnie używany na terytorium danego państwa przez jego obywateli, którzy stanowią grupę liczebnie mniejszą od reszty ludności tego państwa;
- różni się od oficjalnego języka tego państwa; nie obejmuje to ani dialektów oficjalnego języka państwa, ani języków migrantów.
A
więc teoretycznie nie obejmuje dialektów, a śląski to dialekt,
więc trzeba udowadniać, że jest językiem. Tylko że razem z
Europejską Kartą Języków Regionalnych lub Mniejszościowych Rada
Europy przyjęła raport wyjaśniający, który w artykule 17. mówi
wprost, że „pojęcie [języka] nie zostało zdefiniowane jako
subiektywne prawo jednostki do mówienia »w swoim własnym języku«,
lecz zdefiniowanie pojęcia języka pozostawiono do indywidualnego
uznania każdego człowieka”. Inaczej mówiąc: polskie prawo
odnosi się do Karty, a ta mówi, że ludzie sami określają, czy
mówią językiem, czy nie. Ludzie z zewnątrz, naukowcy, rady,
instytuty mogą sobie ten język uważać nawet za slang, ale w
kontekście prawnym decydują użytkownicy. A ci użytkownicy
zrobili to na przykład w spisie powszechnym.


