W najbliższą niedzielę 1 czerwca 2025 r. odbędzie się w Polsce druga tura wyborów prezydenckich. Finał poprzedzony wielotygodniową, męczącą i momentami żenującą kampanią.
Mam świadomość, że dotarła do niego para kandydatów, na których przed dwoma tygodniami wielu z nas nie głosowało. Jestem też pewny, że każdy z kandydatów, którzy dotarli do drugiej tury mniej lub bardziej irytuje tę lub tamtą część elektoratu. Także nas. Istnieje więc zrozumiała pokusa, żeby w niedzielę zostać w domu i odmówić kolejnego wybierania "mniejszego zła’. Rozumiem tych, którzy zamiast przysłowiowej dżumy lub cholery wybiorą grill na działce, albo wycieczkę za miasto. Pogoda ponoć będzie sprzyjać relaksowi na łonie natury.
Ja jednak na wybory pójdę, choć w pierwszej turze głosowałem na kogoś spoza tej finałowej pary kandydatów. Będę głosować, choć – zgodnie z wynikami, które podał Latarnik Wyborczy – uśredniona zbieżność moich poglądów z programami obu tych kandydatów wynosi nieco ponad 30%.
Decyzję o głosowaniu podjąłem dlatego, że jeżeli dla kogokolwiek uznanie języka śląskiego jest istotną kwestią – a dla mnie jest – to chyba nie ma nad czym się zastanawiać.
Słabiej lub mocniej trzeba zagryźć zęby, pójść do lokalu wyborczego i wrzucić głos do urny. Wybierając spośród dwóch kandydatów gwaranta tego, że języka śląskiego za rok-dwa zaczną się uczyć dzieci w śląskich szkołach. Kogoś, kto dostrzega wartość w językowej różnorodności naszego kraju. Prezydenta Polski, którego podpis pod ustawą sprawi, że śląska kultura będzie mogła się nieskrępowanie rozwijać w swoim macierzystym języku.
I naprawdę nie ma znaczenia, że praktycznie wszystkie śląskie organizacje zajmujące sie kwestiami śląskiej mowy milczą jak grób w tak ważnym momencie. Na czele z (nie)działającą od 2023 r. Radą Języka Śląskiego.
W gruncie rzeczy są to – przepraszam za szczerość – ciała o charakterze kanapowym, zwykle jedynie markujące działalność i tak naprawdę nie mające wpływu na nic. Więc chyba nie trzeba się na nie oglądać, tylko użyć zdrowego rozsądku i zrobić swoje. W tym wypadku pójść na wybory i zagłosować za tym, co dla nas ważne i czemu wielu z nas poświęciło tak wiele pracy i tak wiele wysiłków.
Dlatego apeluję do wszystkich niezdecydowanych, zdegustowanych i zmęczonych – jeśli język śląski, śląska ziemia i śląska tożsamość są dla was wartością, zagryźcie ten ostatni raz zęby i idźcie w niedzielę zagłosować.
Wybierzmy tego, kto szanuje to, co dla nas ważne i cenne. A po wyjściu z lokalu wyborczego zdążymy jeszcze pojechać na grilla lub za miasto. Zapewniam.
