Historyczny Ślązag. Ostatni spacer Wojciecha Korfantego po Katowicach

Historyczny Ślązag: ostatni spacer Wojciecha Korfantego przez Katowice. Tak słynny Ślązak pożegnał się z miastem, w którego historii zapisał się na zawsze.

Za pożegnanie Wojciecha Korfantego z Katowicami uważa się dzień 20 sierpnia 1939 roku - dzień jego pogrzebu, który miał charakter wielkiej patriotycznej manifestacji ulicami miasta. Jednak tamtego dnia to raczej Katowice żegnały Korfantego. Zmarły widział miasto na własne oczy 29 kwietnia 1939 roku i to tego dnia odbył po nim jak gdyby pożegnalny spacer. Czy Korfanty był wtedy świadom, że to jego pożegnanie z Katowicami? Pewne rzeczy stają się oczywiste dopiero z perspektywy czasu.

Czy Korfanty poszedł wtedy przez miasto pieszo, czy wynajął taksówkę? To ciekawa kwestia, lecz tutaj nie najważniejsza. Tak czy inaczej, zamieszkały w willi przy ulicy Powstańców, musiał przemieścić się aż na plac Wolności. Po czym jeszcze na pobliską ulicę Sobieskiego i z powrotem. Załóżmy, że nie wybrał się tą samą drogą w obie strony. Może więc z domu udał się w kierunku rynku. Miał od wyboru kilka ulic. W każdym razie musiałby minąć któryś z obiektów, które bez niego nigdy by w Katowicach nie powstały: Gmach Województwa (czyli Urzędu Wojewódzkiego i Sejmu Śląskiego), modernistyczną siedzibę katowickiej rozgłośni Polskiego Radia bądź budującą się katedrę. Bez Korfantego Katowice nie byłyby stolicą ani kulturalnym centrum województwa śląskiego. Nie istniałaby też katowicka diecezja. Jeżeli na rynku Korfanty spojrzał w stronę Teatru Śląskiego, musiał przypomnieć sobie dzień 20 czerwca 1922 roku, kiedy był jedną z głównych osobistości witających w tym miejscu Wojsko Polskie obejmujące kontrolę nad miastem. Korfanty mówił o tym dniu jako najszczęśliwszym w swoi życiu. Następnie musiałby skierować się w ulicę 3 Maja. Dawna Grundmanstrasse także w jakiś sposób zawdzięczała swą obecną nazwę Korfantemu. Nazwano ją przecież dla upamiętnienia daty wybuchu trzeciego powstania śląskiego, którego Korfanty był dyktatorem. Przy tej samej ulicy Korfanty mijał szkołę, do której uczęszczał. Z kolei na placu Wolności, gdzie zgłosił swe przybycie w prokuraturze, napotkał powstańczy monument - Grób Nieznanego Powstańca, zwany Płytą Powstańców. A wreszcie odwiedził siedzibę wydawnictwa, redakcji i drukarni swej "Polonii" przy ulicy Sobieskiego.

Jaką obrał drogę powrotną do domu? Jeżeli nie tę samą, jaką przybył, wiodłaby ona z placu Wolności (mijając tam Dom Powstańca, wzniesiony z inicjatywy sanacyjnych rywali Korfantego). Później powinna prowadzić ulicą Mikołowską nieopodal kościoła świętych Piotra i Pawła (podówczas tymczasowej katedry, gdzie po kilku miesiącach miały się odbyć uroczystości pogrzebowe Korfantego), może też przez plac Miarki. Ten bez Korfantego nie nosiłby swojej polskiej nazwy, a pośrodku niego nie wznosiłby się pomnik Moniuszki.

Tak, ostatni w życiu spacer (czy tez przejażdżkę) po Katowicach Korfanty odbył przez miasto, które w pewnej mierze sam stworzył... I było to tak, jakby się z nim żegnał.

Nazajutrz rano Korfanty został aresztowany i natychmiast wywieziony do Warszawy. Kolejny raz do Katowic przybył już w trumnie.

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon