"Jajka sadzone" są znacznie lepsze niż "jajecznica" - uważa Agata Twardoch, architektka i urbanistka z Politechniki Śląskiej. Nie na talerzu, a w Metropolii.
Jaja sadzone lepsze niż jajecznica.
W urbanistyce
Bo właśnie struktura urbanistyczna w formie "jajek sadzonych" lepiej sprawdza się w tak dużych konurbacjach jak Górnośląsko-Zagłębiowska Metropolia.
- Mamy dziś duży problem z suburbanizacją. Nasza struktura urbanistyczna bardziej przypomina „jajecznicę”, niż postrzegane jako najlepsza forma urbanizacji „jajka sadzone” z wyraźnie wykształconymi rdzeniami miejskimi (żółtka), przedmieściami (białka) i terenami otwartymi pomiędzy. Czyli tę różnorodność, która sprawia, że każdy może znaleźć coś dla siebie - powiedziała dr hab. Agata Twardoch w naszym cyklu "Program dla ŚLĄ i ZAG", w którym próbujemy odpowiedzieć na najważniejsze pytania dotyczące jakości życia i rozwoju GZM
Wg urbanistki z gliwickiej uczelni, śląskie i zagłębiowskie miasta i gminy za bardzo folgowały sobie przez ostatnie lata, próbując za wszelką cenę walczyć o nowych mieszkańców, pozwalając na budowę czego się chce gdzie się chce.
- Skutki ilościowej polityki mieszkaniowej prowadzonej przez ostatnie 20 lat zaczną nam teraz wychodzić bokiem - mówiła w rozmowie ze Ślązag.pl dr hab. Agata Twardoch. - W tym kontekście regionalna polityka mieszkaniowa ma wielki potencjał. Za granicą są przykłady narzędzi umożliwiających koordynację rozwoju pomiędzy miastami - dodała.
Jakie to mogą być narzędzia?
Podatki lokalne nie w całości tylko dla tych gmin, którym przybywa mieszkańców
Dr Twardoch podaje przykład narzędzi związanych z redystrybucją podatków lokalnych pomiędzy współpracującymi gminami, które niejako dzielą między siebie funkcje np. mieszkaniowe i rekreacyjne. Czyli np. jedna z nich postanawia, że zostawi jak najwięcej swoich terenów niezabudowanych, a druga - że właśnie będzie się starać o większy stopień zurbanizowania.
- Głównym założeniem jest przekonanie, że sąsiadujące wsie lub miasta mogą się między sobą różnić funkcjonalnie i przyjmować różne wiodące funkcje – przecież przepływ mieszkańców między nimi jest swobodny - tłumaczyła dr Twardoch. - Więc jeżeli w jednej wsi postanowimy wybudować mieszkania, to w drugiej możemy zostawić tereny otwarte. Zyskują na tym mieszkańcy obu, bo z jednej strony mają lepszy dostęp do infrastruktury, bo ta nie jest tak bardzo rozproszona, a z drugiej - więcej terenów rekreacyjnych i czystsze środowisko.
Jednak w Metropolii, czy w ogóle w Polsce, na razie takie rozwiązanie nie byłoby możliwe, bo wieś, w której zostały pola i lasy nie dostanie podatków od nowych mieszkańców. - Dlatego na przykład w Niemczech część podatków ze wsi, w której jest więcej terenów mieszkalnych jest przekazywana tej drugiej wsi. To sprawiedliwy sposób. My nie mamy takiego narzędzia, w związku z tym każda wieś walczy o nowych mieszkańców. Potem mamy rozlane wsie, bo wszystkie tereny są przeznaczane pod zabudowę - dodaje dr Twardoch.
"Jajka sadzone" lepsze też dla seniorów
Ona sama uważa, że zróżnicowana struktura będzie także bardziej dostosowana do społeczeństwa starzejącego się, a z tym problemem Metropolia będzie musiała się niebawem zmierzyć. - Powinniśmy wziąć pod uwagę, że nie wszyscy seniorzy będą chcieli żyć w 15-piętrowych blokach lub w ścisłych śródmieściach. Dla części z nich znacznie lepsze okazać się mogą małe miasteczka oferujące większy spokój, ale także pełny przekrój podstawowych usług i infrastruktury. Jeżeli do tego mamy łatwy dostęp, szybką komunikacją miejską do centrum Metropolii i usług specjalistycznych, to jest to taka sytuacja typu „win-win”. Naraz: spokój i natura małego miasteczka oraz możliwości wielkiego miasta - uważa dr Twardoch
Może Cię zainteresować: