Przeszukując leksykony nazw geograficznych w Polsce łatwo zauważymy, że zbiorniki i ośrodki w Polsce wyjątkowo często nazywano tak, jak słynne węgierskie jezioro. Na ile powodem była przysłowiowa i trudna do wyjaśnienia (niektórzy sądzą, że tak naprawdę przyjaźniliśmy się ze Słowakami, którzy byli pod węgierskim jarzmem, stąd łatwość w dogadaniu się) przyjaźń między naszymi narodami, na ile czasy, w których dla większości ludzi jedyne wyjazdy zagraniczne możliwe były co najwyżej w ramach bloku państw komunistycznych i Węgry były bardzo popularne, a na ile jeszcze inny powód – dziś już nie sposób ustalić.
Co ciekawe – nazwa «Balaton» wcale nie jest do końca węgierska. Pierwszy człon pochodzi bowiem od słowiańskiego słowa «balto» oznaczającego błoto. Dopiero cząstka «-tó» pochodzi z węgierskiego i oznacza jezioro. Tak więc Balaton to po polsku Jezioro Błotne.
Czy polskie «Balatony» przypominają węgierski oryginał?
Węgierski Balaton powstał naturalnie, w wyniku ruchów skorupy ziemskiej. Jest jeziorem dużym – ma powierzchnię 592 km², szerokość do 14 km, a długość aż 77 km. Głębokość sięga 12,2 m. Zasilane jest wodami rzeki (Zala). Wokół niego powstało mnóstwo ośrodków wypoczynkowych i miejscowości żyjących z turystyki. Jak jest u nas?
Sosnowiec
Zalew powstał w wyniku zatopienia wyrobiska poeksploatacyjnego gliny dla cegielni Kopalni Węgla Kamiennego «Kazimierz-Juliusz» w Porąbce (wówczas nie była to jeszcze dzielnica Sosnowca). Jest zasilany wysiękami wód gruntowych, wodami opadowymi i spływem powierzchniowym. Jest dość zamulony. Zajmuje obszar 9,7 hektara (jest więc ponad 6 tysięcy razy mniejszy niż jezioro węgierskie). Średnia głębokość to ok. 1,2 m.

Staraniem władz dawnej Kopalni Węgla Kamiennego «Czerwone Zagłębie» Klimontowie (obecnie dzielnica Sosnowca) zbiornik stał się postawą ośrodka rekreacyjnego, uruchomionego na początku lat 70. XX wieku dla pracowników kopalni i ich rodzin. Na jego terenie stworzono piaszczystą plażę, zbudowano pomosty, przystań kajakową, tzw. małą architekturę, a z czasem powstał kompleks budynków, łącznie z restauracją.

Po upadku kopalni i przejęciu przez Spółkę Restrukturyzacji Kopalń ośrodek niszczał, by na początku XXI wieku wejść w posiadanie prywatnej osoby. Wówczas charakter restauracji zmienił się na salę przyjęć, w sąsiedztwie której urządzono pokoje noclegowe. Obiekt strawił pożar w 2020 roku. Obecnie terenem dysponuje Miasto Sosnowiec, które prowadzi tam prace rewitalizacyjne w ramach tzw. budżetu obywatelskiego, o czym pisaliśmy tutaj. Inwestycja się jednak opóźnia.
Miejsce jest chętnie odwiedzane przez mieszkańców, gdy jest ciepło, choć w znacznie mniejszej liczbie i w innym charakterze, niż w czasach świetności ośrodka, który kiedyś tętnił życiem, można było tam pływać na łódkach czy rowerach wodnych, działała gastronomia. Dziś co prawda są też nad wodą miejsca zabaw dla dzieci czy do siedzenia, ale to obecnie bardziej miejscówka na spacer czy posiedzenie nad wodą niż ośrodek zabaw wodnych. Szczególnie, że wokół rozciągają się tereny leśne, idealne na spacery. Niezmiennie sosnowiecki Balaton jest popularny wśród wędkarzy.

Póki co – w pobliżu nie ma nie tylko możliwości zjedzenia czegoś z węgierskiej kuchni, ale czegokolwiek. Co jednak ciekawe – w odległym o około 4 km Parku Miejskim im. Jacka Kuronia w sosnowieckim Kazimierzu – funkcjonuje tzw. mała gastronomia i oferuje m. in. kurtosze, czyli kołacze w stylu węgierskim.
W pobliżu jest niewielki parking dla samochodów, ale dojechać można z łatwością autobusem.
Trzebinia
Niedaleko, bo zaledwie 25 km na południowy wschód od sosnowieckiego Balatonu, znajdziemy Balaton trzebiński – niemal w centrum miasta. To także sztuczny zalew, powstały samoczynnie w nieczynnym wyrobisku kamieniołomu wapienia. Nabrzeże wówczas stopniowo porosła roślinność, wprowadziły się zwierzęta. Akwen zasilany jest podziemnymi źródłami, a czystość wody jest wysoka. Jego powierzchnia to około 3 hektary (jest więc prawie 20 tysięcy razy mniejszy niż jezioro węgierskie) a maksymalna głębokość sięga około 10 m.

Zagospodarowanie zbiornika na ośrodek wodny odbyło się nieco później niż w przypadku Balatonu w Porąbce, bo prawdopodobnie około roku 1974. Jednak inaczej niż sosnowiecki zalew, w Trzebini działa jako letnie kąpielisko bez większych perturbacji od początku do dziś.
Wiosną 2018 roku zakończono gruntowną modernizację Balatonu. Usypano piaszczystą plażę, zainstalowano podwieszane baseny w zbiorniku, zbudowano pomosty z bezpiecznym zejściem do wody. Kąpielisko jest strzeżone przez ratowników wodnych.
Północny brzeg zbiornika stanowią wystające, strome skałki wapienne, po których można się wspinać. Nad wodą zainstalowano kolejkę tyrolską długości 470 m. Nieopodal wody powstał park linowy, a teren ośrodka uporządkowano.

Od kilku lat w akwenie można nurkować, choć w tym celu należy od miasta wykupić zezwolenie (30 zł za dzień). Na dnie zobaczyć można tory kolejowe, wagoniki kopalniane i fragmenty jachtów. Na miejscu działają kluby nurkowe, od których można pożyczyć sprzęt nurkowy, kupić tlen do butli lub kurs nurkowania.
Kompleks jest własnością Miasta Trzebinia, a kąpielisko zarządzane jest przez Koło Polskiego Związku Wędkarskiego w Trzebini i klub płetwonurków.

Miejsce jest w sezonie letnim tłumnie odwiedzane przez mieszkańców miasta i okolic. Znajdziemy tam kilka obiektów tzw. małej gastronomii, które oferują głównie dania szybkiej obsługi (wielość kebabów, kiełbaski, frytki, szaszłyki), słodycze (lody, gofry) czy napoje (zimne i gorące). Według stanu wiedzy naszej informatorki na rok 2024 – nie było tam jednak żadnych dań kuchni węgierskiej.
W pobliżu jest parking dla samochodów, choć z centrum Trzebini można szybko dotrzeć tam piechotą.
Wodzisław Śląski
Znacznie dalej, bo 85 km na południowy zachód od sosnowieckiego Balatonu, znajdziemy jedyny Balaton na Śląsku – w dzielnicy Trzyny Wodzisławia Śląskiego. Powstał podobnie jak ten trzebiński – przez samoistne zalanie dawnego kamieniołomu wapienia wodami podziemnych źródeł. Jego powierzchnia to około 3,8 hektara (jest więc prawie 16 tysięcy razy mniejszy niż jezioro węgierskie). Brak jest danych na temat maksymalnej czy średniej głębokości. Sąsiedztwo stanowi przede wszystkim rozległy las miejski na Grodzisku.

Prace przy zagospodarowaniu zbiornika na Ośrodek Sportów Wodnych w Wodzisławiu Śląskim rozpoczęły się w latach 60. XX wieku i dużą część z nich wykonała załoga Kopalni Węgla Kamiennego «1 Maja». Ośrodek służył Klubowi Żeglarskiemu «Teliga». Był popularnym miejscem spędzania czasu zarówno przez mieszkańców miasta, jak i sąsiednich miejscowości. Na terenie znajdowały się domki kempingowe i typowa infrastruktura dla tego typu ośrodków.
Podobnie jak ośrodek sosnowiecki i większość tego rodzaju miejsc, zaczął popadać w ruinę w latach 80. XX wieku. Na początku XXI wieku rozpoczął się proces stopniowej rewitalizacji terenu należącego do miasta i zarządzanego już przez wodzisławski MOSiR. Obecnie akwen ma wydzielone miejsce do kąpieli, w okresie letnim strzeżone przez ratowników. Na brzegu jest piaszczysta plaża, a obok wybudowano 35-metrowe molo. Wejście na kąpielisko jest nieodpłatne. Także latem działa wodny plac zabaw, a od 2016 roku – plac w kształcie statku pirackiego.

Na terenie ośrodka znajduje się przystań rowerków wodnych i kajaków. Stworzono też Trasę Zdrowia, z różnymi urządzeniami treningowymi. Ponadto teren jest zagospodarowany w sposób przyjazny dla spacerowiczów i biegaczy. Od 2020 dodatkową atrakcją jest rzeźba wodzisławskiego utopca Zeflika. W pobliżu zbiornika znajduje się leśniczówka oraz baszta rycerska. Pomyślano też o wędkarzach, dla których stworzono specjalne stanowiska.
W sezonie letnim prowadzona jest na miejscu sprzedaż napojów i posiłków w punktach tzw. małej gastronomii. Nie udało nam się jednak potwierdzić, czy w tym roku pojawi się w ich ofercie cokolwiek z kuchni węgierskiej.

Ośrodek ma wydzielony parking samochodowy, choć można tam dotrzeć także rowerem lub pieszo ze stosunkowo bliskiego centrum miasta.
Do Bydgoszczy nad kolejny Balaton
Jest w Polsce co najmniej jeszcze jeden Balaton – w Bydgoszczy. Czy może on przypomina w czymś węgierski słynny oryginał? Raczej mniej niż powyższe.
Do wszystkich, opisanych wyżej miejsc można dotrzeć samochodem, autobusem, a do dwóch nawet całkiem dogodnie pieszo. Jednak autor niezmiennie poleca rower (w przypadku tego bydgoskiego trzeba jednak będzie zarezerwować wówczas więcej czasu na drogę).
A jeśli ktoś nabrał chętki na dania kuchni węgierskiej, to polecamy restauracje (niestety nie nad wodą): Balaton w Zabrzu i Zaklęty Czardasz w Katowicach.

Może Cię zainteresować: