Ból fantomowy. Próba odtworzenia dawnej architektury Zagłębia Dąbrowskiego
Historia Zagłębia Dąbrowskiego w latach 1939-1943, czy ma się tego świadomość czy nie, jest wielką niezagojoną raną. Każdy, kto spaceruje dzisiaj po rozległym terenie na pograniczu Sosnowca i Będzina, zwróci uwagę na posępność tej przestrzeni. Trudno ją zagospodarować i nic w tym dziwnego, ponieważ cały ten obszar, przeznaczony w 1940 roku na centrum Adolf Hitler Stadt, w pewnym sensie nadal pozostaje przeklęty. Ciąży nad nim groza wydarzeń, które nie zostały opłakane w należyty sposób – Zbigniew Białas w powieści „Rutka”
Niemiecki
okupant, gorączkowo
uciekając
przed Armią
Czerwoną,
rabował
wszystko,
co tylko wpadło
mu w ręce.
Nie
zdążył
jednak
zniszczyć
całkowicie
zakładów
przemysłowych
i infrastruktury drogowej. Przynajmniej według
pierwszego wydania „Dziennika
Zachodniego” z 6 lutego 1945 r.
Jeśli
skupimy się
bardziej
na treści
niż
na
płomiennym
języku,
od którego
ówczesna
redakcja nie stroniła,
możemy
dostrzec, że
podana informacja
miała
w sobie wiele z prawdy.
Działania
wojenne nie spowodowały
większych
zniszczeń.
Zakłady
przemysłowe
zostały
częściowo
zdewastowane, jednak wskaźnik
wydobycia
węgla
z 1938 roku udało
się
uzyskać
już
trzy
lata po wojnie. Większą
uwagę
poświęcano
licznym w Zagłębiu
Dąbrowskim
świątyniom
i cmentarzom żydowskim,
które
niszczono już
w
pierwszych miesiącach
wojny. Nie ulega wątpliwości,
że
część
międzywojennego
dziedzictwa bezpowrotnie zniknęła.
Ten artykuł
jest
próbą
odtworzenia
architektury Zagłębia
Dąbrowskiego
przed II wojną
światową.
W
Będzinie
i w Czeladzi
Rekonstrukcję układu urbanistycznego dawnego Zagłębia należy zacząć od synagogi w Będzinie, mieszczącej się u podnóży będzińskiego zamku. Wybudowana w 1881 roku świątynia zastąpiła starą drewnianą synagogę z połowy XIX wieku.
Będzińska
synagoga była
świadkiem
jednej z najbardziej brutalnych zbrodni wojennych dokonanych w
Zagłębiu
Dąbrowskim:
w nocy z 8 na 9 września
1939 roku hitlerowcy podpalili synagogę,
uniemożliwiając
ucieczkę
modlącym
się
w niej Żydom.
Synagoga płonęła
20 godzin i przez ten czas nie pozwolono jej ugasić.
Nieopodal świątyni,
na północnym
zboczu góry
zamkowej, wciąż
znajduje
się
nowy
cmentarz żydowski.
Mimo
zdewastowania przez Niemców
podczas działań
wojennych,
nekropolia była
użytkowana
do końca
lat 70.
Dziś
obiekt znajduje się w rejestrze zabytków.
Drugi z żydowskich
cmentarzy istniał
przy
ulicach Zagorskiej i Sieleckiej, na ówczesnych
obrzeżach
miasta. Nekropolia została
zniszczona przez nazistów,
a pozostałości
usunięto
dopiero w latach 70.
Nieopodal cmentarza, również
w
dzielnicy Warpie, funkcjonowało
będzińskie
getto –
założone
w maju 1942 roku i usunięte
w sierpniu kolejnego roku, po deportacji osadzonych do obozu
Auschwitz-Birkenau. Zbierając
informacje, miałem
przyjemność
rozmawiać ze
Stefanią
Lazar,
historyczką,
historyczką
sztuki
i dyrektorką
Muzeum
Saturn w Czeladzi:
- W
wyniku metodycznych działań
niemieckiego
okupanta zagłębiowskie
miasta nieodwracalnie utraciły
część
swojej
zabudowy - mówi Stefania Lazar. - Niszczenie tkanki miejskiej trwało
niemal od pierwszych dni wojny. Pierwszymi obiektami, które
miały
zniknąć
z
krajobrazu były
budynki należące
do społeczności
żydowskiej
- synagogi. Tak stało
się
w
Będzinie,
Sosnowcu i Dąbrowie,
gdzie w trakcie pogromów
i towarzyszących
im podpaleń
z 9 na 10 września
1939 r. zniszczono żydowskie
świątynie.
W wyniku tych działań
na
przykład
w Będzinie
zniszczono synagogę
usytuowaną
w
pobliżu
zamku (był
to
monumentalny w skali miasta budynek o eklektycznej architekturze). W tragicznym pożarze,
w którym
życie
straciło
kilkaset osób,
spaleniu uległ
także
cały
historyczny kwartał
miasta
otaczający
bożnicę.
W Sosnowcu zniszczono synagogę
przy
ulicy Dekerta. W Czeladzi synagogę
rozebrano,
wykorzystując
do tego Żydów,
co miało
wymiar dodatkowego upokorzenia.
Niemieccy
okupanci nie kończyli
na miejscach ważnych
dla Żydów.
Wracając
w okolice będzińskiego
zamku, dokładnie
na plac 3 Maja, można
było
zobaczyć
pomnik
poświęcony
pamięci
żołnierzy
11. Pułku
Piechoty,
mieszkańcom
lepiej znany pod nazwą
„będzińska
Nike”.
Monument, odsłonięty w 1933 roku, wywołał
falę
kontrowersji,
głównie
ze względu
na postać
nagiej
kobiety trzymającej
wieniec laurowy –
symbol zwycięstwa,
w tym przypadku w wojnie polsko-bolszewickiej. Jednym z krytykujących
„będzińską
Nike”
był
rabin
Hersz Henoch Lewin, skarżący
się,
że
podczas modlitwy musi patrzeć
z
okna na nagą
kobietę.
Pomnik został
zniszczony
w grudniu 1939 roku i wciąż
toczą
się
dyskusje
o ponownym
postawieniu
monumentu w jego pierwotnym
miejsce.
Gmina
żydowska
funkcjonowała
również
w
sąsiedniej
Czeladzi. Budowę
synagogi
rozpoczęto
w 1918 roku, wraz z zakończeniem
działań
wojennych.
Świątynia
stanęła
przy Milowickiej (dziś
Katowickiej)
i jako miejsce kultu służyła
do jesieni 1939 roku, kiedy hitlerowscy okupanci zmusili Żydów
do jej rozbiórki.
Po wojnie nie odbudowano świątyni,
do dziś
znajduje
się
tam
pamiątkowy
obelisk, na którym
widnieje tekst z języku
polskim i hebrajskim:
W
tym miejscu stała
bożnica
Żydów
Czeladzi i okolic, zburzona przez hitlerowskich okupantów
Polski w czasie II wojny Światowej.
Niemcy
niszczyli nie tylko świątynie.
Idąc
dawną
ulicą
Milowicką,
można
było
dojść do
Rynku, wyznaczonego jeszcze w czasach średniowiecznych,
co w młodym
regionie przemysłowym
stanowi wyjątek
od reguły.
Sam rynek zachował
swój
kształt,
choć
otaczające
go budynki nie przetrwały,
niekoniecznie na skutek działań
wojennych.
W okresie II wojny światowej,
dokładnie
w 1941 roku, zniszczono późnobarokowy
ratusz z XVIII wieku. Chociaż
obiekt
przestał
pełnić
funkcję
siedziby
władz
miasta w dwudziestoleciu międzywojennym,
do czasu zniszczenia służył
jako
areszt, sąd
i miejsce handlu. Ratusza,
podobnie jak synagogi, nigdy nie odbudowano. O czeladzkim ratuszu
usłyszałem
podczas rozmowy ze Stefanią
Lazar:
- Ponadto Niemcy przeprowadzali szereg wyburzeń i korekt w zabudowie tutejszych miast, mających na celu poprawę ciągów komunikacyjnych. Wyburzano budynki utrudniające drożność, poszerzano ulice, usuwano budynki położone na skrzyżowaniach. „Przewietrzano" miasta poprzez wyburzanie całych ulic i zaułków, które, zdaniem okupanta, szpeciły krajobraz. Dla przykładu działania takie prowadzono w obrębie będzińskiego Rynku, a także w obrębie dzisiejszej ulicy 11 Listopada. Podobnie było na terenie Czeladzi, gdzie w celu wyprostowania drogi wyburzano domy przy ulicy Będzińskiej, Grodzieckiej i Bytomskiej. Szczególnego znaczenia nabrało niszczenie obiektów ważnych z punktu widzenia historycznego i psychologicznego -– posunięciem o charakterze psychologicznym było wyburzenie ratusza, symbolu samorządności przez stulecia stojącego na środku czeladzkiego Rynku.
W Sosnowcu i Dąbrowie Górniczej
Mauzoleum Powstańców Śląskich było jednym z najbardziej symbolicznych obiektów w Zagłębiu Dąbrowskim zniszczonych przez wojska okupacyjne. Pomnik odsłonięto 9 grudnia 1920 w sposób niezwykle uroczysty, w obecności marszałka sejmu i około 100 tysięcy uczestników, głównie Ślązaków. Mauzoleum znajdowało się na cmentarzu rzymskokatolickim współtworzącym Nekropolię Czterech Świątyń razem z cmentarzem ewangelickim, prawosławnym i żydowskim. Ten ostatni przetrwał okres wojny i służy Żydowskiej Gminie Wyznaniowej w Katowicach do dziś.

Nie oznacza to jednak, że Żydom w Sosnowcu było łatwiej. W 1938 roku Sosnowiec liczył niemal 130 tysięcy mieszkańców, z czego niecałe 30 tysięcy stanowili Żydzi. Tak liczna społeczność miała swoją świątynię przy Dekerta (w międzywojniu ul. Policyjna). Wielka Synagoga, ulokowana po drugiej stronie kolei warszawsko-wiedeńskiej, została wybudowana w 1894 roku. Sosnowieckim Żydom służyła 35 lat, dokładnie do 9 września 1939 roku, kiedy nazistowscy okupanci spalili i wysadzili świątynię, po czym rozebrali jej ruiny.
O społeczności
żydowskiej
i składzie
narodowościowym
II RP rozmawiałem
z dr Marcelą
Gruszczyk,
historyczką
z
Uniwersytetu Śląskiego:
- Znacząca obecność mniejszości żydowskiej była bardzo mocno zauważalna. Możliwe, że wynika to z faktu koncentrowania się na konflikcie polsko-niemieckim na sąsiednim Górnym Śląsku i na sporach „kim właściwie jest Górnoślązak?”. Natomiast Zagłębie Dąbrowskie, będące przed 1918 rokiem częścią Królestwa Kongresowego, wchodzącego w granice Imperium Rosyjskiego, sprawiło, że ten region był zdecydowanie bliżej Polski, zarówno językowo jak i kulturowo. Biorąc pod uwagę konsekwencje I wojny światowej dla składu narodowościowego, należy pamiętać o momencie odradzania się państwowości polskiej i nasilającej się polaryzacji narodowościowej. Mniejszość niemiecka na Górnym Śląsku albo się asymilowała, albo migrowała w stronę Niemiec. Natomiast ludność żydowska funkcjonowała w miastach, w których dotychczas żyła, w dalszym ciągu tworząc odrębną kulturę.
Niszczono
nie tylko miejsca kultu, ale również
infrastrukturę
komunikacyjną.
Jednym
z najważniejszych
dworców
kolejowych była
stacja Granica. Nazwa jest ściśle
związana
z jej lokalizacją
–
była
to ostatnia stacja kolejowa w dawnym zaborze rosyjskim przed
austriacką
granicą.
Zachował
się
neoklasycystyczny
budynek dworca obsługującego
kolej warszawsko-wiedeńską.
Okupanci zniszczyli młodszy
dworzec, wybudowany niecałe
10 lat po stacji Granica, wraz z doprowadzeniem drogi żelaznej
iwangorodzko-dąbrowskiej.
Poza wzmianką
w
literaturze nie znalazłem
żadnych
pamiątek
po budynku: żadnych
zdjęć,
żadnej
dziury w ziemi.
Międzywojenna Dąbrowa Górnicza była miastem o charakterze zdecydowanie bardziej robotniczym niż żydowskim. Osoby wyznania mojżeszowego stanowiły niecałe 11% mieszkańców w miasta w 1921 roku, a więc zdecydowanie mniej niż w pozostałych miastach Zagłębia.
Jednak podobnie jak w Będzinie, Czeladzi i Sosnowcu, w Dąbrowie Górniczej znajdowała się synagoga. I podobnie jak w wymienionych miastach, nie przetrwała działań wojennych. Dąbrowska synagoga nie została ani spalona ani wysadzona, a „jedynie” zdewastowana. Z tego powodu po wojnie budynek zaadaptowano do nowych celów. Pełnił funkcję warsztatu samochodowego i magazynu. Budynek dawnej synagogi został całkowicie wyburzony dopiero w 1981 roku. Dziś w tym miejscu znajduje się osiedle bloków z wielkiej płyty (W Dąbrowie w latach 70. i 80. budowano na potęgę, starając się zaspokoić ciągle rosnący głód mieszkaniowy związany z napływem ludności poszukującej pracy w przemyśle ciężkim).

Ten przemysł,
na którym
Dąbrowa
Górnicza
powstała,
został
przejęty
i zrabowany przez okupanta. Jednak ze względu
na zapotrzebowanie III Rzeszy na węgiel
i stal, Dąbrowa
Górnicza
–
przemianowana w okresie okupacji na Redenberg i włączona
w granice nazistowskich Niemiec –
nie poniosła
większych
szkód.
Powojenna historia Dąbrowy
Górniczej
to w pewnym sensie ból
fantomowy. Jakby przestrzeń
próbowała
jak najszybciej zapomnieć
o
stracie.
Źródła: „Zagłębie którego już nie ma”, Tomasz Kastro, „Sosnowiec za dawnej widokówce”, Zbigniew Studencki, Małgorzata Śmiałek, Michał Węcel, „Żydzi w Zagłębiu Dąbrowskim i okolicy”, praca zbiorowa pod red. Bolesława Ciepeli, „Zagłębie Dąbrowskie w II wojnie światowej: wrzesień 1939 - okupacja - ruch oporu - wyzwolenie 1945”, Jan Przemsza-Zieliński.
Może Cię zainteresować:

