Las jak wnętrze katedry, a pod nim chodniki średniowiecznej kopalni. Segiet kryje wiele zachwytów i tajemnic

Las Segiecki, rozciągający się między Bytomiem a Tarnowskimi Górami, od ponad 70 lat jest rezerwatem przyrody, a od niemal 10 wchodzi w skład obszaru wpisanego na listę UNESCO ze względu na swój pogórniczy charakter. Na stosunkowo niewielkim terenie tworzy się tam istny mikrokosmos: XIX-wieczne hałdy i szyby pamiętające jeszcze średniowiecze sąsiadują z objętymi szczególną ochroną 150-letnimi bukami oraz licznymi bajorami, stawami i jeziorami. Krajobraz dopełniają trzy opuszczone kamieniołomy na skraju rezerwatu. Jest to miejsce absolutnie wyjątkowe, ukształtowane przez współdziałanie natury i historycznej działalności człowieka.

Sienkiewicz Sapkowski i Segiet, czyli o tym jak natura i człowiek stworzyli unikatowe miejsce

Panżej w Bytomiu

W finałowej części trylogii husyckiej Andrzeja Sapkowskiego, „Lux Perpetua”, główny bohater cyklu – Reinmar z Bielawy, zwany Reynevanem, społem z mistrzem Szarlejem otrzymuje zadanie spalenia budynków i maszyn odwadniających kopalnię Bleiberg, znajdującej się na południowym przedmieściu Bytomia. Gdzieś pomiędzy dzisiejszą Operą a placem Sikorskiego.

W wyniku pożaru miały przestać działać urządzenia, dzięki którym odwadniano wyrobiska. A były to między innymi kieraty wprawiane w ruch siłą końskich mięśni oraz pompy napędzane wiatrakami. W fikcyjnej kopalni Bleiberg miano z kolei wydobywać galenę, czyli srebronośną rudę ołowiu. Plan bohaterów się powiódł, a stanowiska zalała woda, co uniemożliwiło dalsze fedrowanie.

Czy w roku pańskim 1429 roku na terenie Bytomia działała kopalnia srebra, nie wiemy. Tak samo zresztą nie wiedział tego Andrzej Sapkowski. Bleiberg wymyślił, a jego inspiracji można doszukiwać się w dwójnasób: po pierwsze z traktatu górniczego De Re Metallica z XVI wieku, w którym Georgius Agricola opisał był techniki odwadniania wyrobisk, a po drugie z historii opowiadanych przez przewodników podczas oprowadzania po Zabytkowej Kopalni Srebra w Tarnowskich Górach. To tam dowiadujemy się o walce śląskich gwarków z żywiołem. I jak to u Sapkowskiego bywa, jego literatura to zręczny miks porywających losów bohaterów oraz kolaż otaczającej nas rzeczywistości.

Problem polegał na tym, że w czasie, w którym toczy się akcja powieści, Tarnowskich Gór jeszcze nie było. Dlatego Panżej przeniósł akcję do Bytomia i wymyślił kopalnię, chociaż wcale nie musiał. Bo choć nie mamy dowodów na to, żeby bytomscy gwarkowie fedrowali na południowych przedmieściach miasta w XV wieku, to z całą pewnością wiemy, że eksploatacja miała wtedy miejsce w rejonie Srebrnej Góry, czyli na terenie dzisiejszego Segietu. Tam górnicy pracowali co najmniej od XIII wieku, a więc jeszcze zanim Bytom uzyskał prawa miejskie.

Las i Kopalnia

Srebrna Góra wznosi się 347 metrów nad poziomem morza i około 50 metrów nad Tarnowskimi Górami. Idąc od strony miasta góra jest wprawdzie widoczna przez część szlaku, aczkolwiek podejście pozostaje praktycznie nieodczuwalne. Jej nazwa nawiązuje do złóż srebra, które eksploatowano tam co najmniej od roku 1247. Galeny, czyli srebronośnego kruszcu, szukano zarówno metodą odkrywkową, jak i drążąc w zboczu góry płytkie sztolnie, których mogło powstać nawet kilka setek.

Od kiedy Srebrną Górę porasta las - nie wiemy, aczkolwiek jakaś forma zalesienia miała tam miejsce od wspomnianego XIII wieku, gdy pracujący gwarkowie na przemian sadzili i wycinali drzewa, z których drewno wykorzystywali celem budowy podbor chodników i obudów szybów.

Nazwa "Segiet", odnosząca się do lasu porastającego zbocza góry, została po raz pierwszy odnotowana w XVII wieku. Do dziś nie wiadomo, skąd dokładnie się wzięła. Segiet, a właściwie Segeth, to skrócona wersja germańskiego imienia Sigihard. Pozostaje więc pytanie, kim miałby być ów Segeth, jeśli w ogóle istniał, i dlaczego jego imię przylgnęło do lasu.

Dzisiejszy drzewostan Srebrnej Góry tworzy las mieszany, choć największą wartość przyrodniczą mają wiekowe buki. Przeważająca część tych drzew liczy około 150 lat, a najstarsze osiągają wiek nawet 370. Dorastają do 40 metrów i zgodnie z typowym dla buków zwyczajem (gdy rosną bardzo blisko siebie), rozwijają korony wysoko ponad ziemią. Daje to intrygujący efekt, kojarzący mi się z wnętrzem katedry, gdzie sklepienia krzyżowe opierają się na licznych wysokich i masywnych kolumnach.

Te same buki stanowią naturalne odbicie podziemnej działalności człowieka. Ich korony zaczynają się mniej więcej 35 metrów ponad głowami przechodniów, a pnie pozostają stosunkowo smukłe. Podziemia Segietu tworzą podobny układ, choć tam szyby, niczym pnie, prowadzą w dół, a chodniki krzyżują się tak jak korony drzew. Zbliżona jest nawet skala. Odległość od ziemi do koron bywa porównywalna z odległością od powierzchni do większości podziemnych chodników.

Szwedzi i Sienkiewicz

Wokół buków z Segietu narosła także dość zabawna opowieść. Od lat lud bobrownicki, suchogórski i repecki, czyli pochodzący ze wsi sąsiadujących z lasem, wiązał zasadzenie buków z pobytem Szwedów podczas wojny trzydziestoletniej. Co ciekawe, najstarsze zachowane buki faktycznie liczą około 370 lat, choć jak pisałem, karczowanie i odnawianie lasu trwało tam od stuleci. Chałupnicze górnictwo miało to do siebie, że dokonywało wymiany pomiędzy powierzchnią a podziemiami: ziemia, skała i urobek wędrowały w górę, a pod ziemię trafiało cenne drewno. Jednak nie o tym mowa. Górnoślązacy od drugiej połowy XVII aż do pierwszej połowy XX wieku dość żywo rozpamiętywali wojnę trzydziestoletnią i najazd obcych wojsk. Czemu akurat sadzenie buków przypisano Szwedom - nie wiem. Widać mieliśmy jakaś przypadłość do łączenia wydarzeń historycznych z nasadzeniem drzew, w końcu zrobiliśmy z Sobieskiego leśnika.

Do połowy XX wieku wieść gminna głosiła, że buki posadzono w czasie wspomnianej wojny. Polonizacja Górnego Śląska przesunęła jednak tę opowieść w czasie. Za sprawą popularności Potopu Henryka Sienkiewicza zaczęto wskazywać na żołnierzy z okresu potopu, czyli z wydarzeń, które rozegrały się 30 lat później i w ogóle nie dotknęły Śląska.

Folwark, szkólka i kopalnia

W XIX wieku Segiet stał się teatrem wzmożonych działań ludzkich związanych zarówno z naturą, jak i eksploracją górniczą.

Wieża wiertnicza kopalni Segiet
Wieża wiertnicza kopalni Segiet

Pod Srebrną Górą na głębokości 80 metrów bito Głęboką Sztolnię Fryderyk. Na zachodnim skraju lasu funkcjonowały trzy kopalnie:

  • Segeth,
  • Verona,
  • Planeta.

Na północ od lasu działał folwark Segiet, należący do rodziny Henckel von Donnersmarck. W sąsiedztwie folwarku znajdowała się leśniczówka oraz funkcjonowała już dziś nieistniejąca szkoła leśna, związana z tarnogórskim Królewskim Gimnazjum Realnym, gdzie uczniowie odbywali terenowe zajęcia z nauk przyrodniczych.

Na wschodnim skraju Segietu wznosiły się zabudowania szybów, pracowały maszyny parowe odwadniające podziemne wyrobiska, a z czasem uruchomiono tam kamieniołom dolomitu Bobrowniki. Na południu powstały kolejne dwa kamieniołomy: Blachówka i Lazarówka. Całość przecięła najpierw linia kolei normalnotorowej, a później - wąskotorowej.

Turystyka segiecka

Karl Franz Mainka, pisarz ludowy żyjący na przełomie XIX i XX wieku, był chyba największym piewcą Segietu. Jego liczne teksty dotyczące między innymi tego lasu zostały kilka lat temu zebrane i przetłumaczone przez doktora Sebastiana Rosenbauma, a następnie wydane pod tytułem „Nie ma, nie ma jak to Bergmankowi”. Ze wspomnień Mainki dowiadujemy się między innymi, w jaki sposób bobrownickie bajtle, głównie synki, bawiły się w rycerzy w segietckich ostępach. Hałdy z minionych stuleci stawały się ich zamkami, a polany miejscami turniejów, przy czym tak jak w średniowieczu zamki toczyły między sobą wojny.

Gdy Mainka dorósł i został górnikiem, zaczął schodzić do podziemi Srebrnej Góry, gdzie XIX-wieczne chodniki przecinały się z pozostałościami po znacznie starszym górnictwie. Podczas jednej z wypraw miał natrafić na zawalony chodnik z XVI wieku, w którym znajdowały się zmumifikowane szczątki górnika. Dzięki oględzinom tego makabrycznego znaleziska pisarz mógł opisać elementy ubioru i wyposażenia śląskich gwarków sprzed niemal 500 lat. Niestety boroka nie szło ani pochować, bo to, co zostało rozleciało się przy próbie podniesienia zwłok.

Wraz z Mainką symbolicznie zaczęła się era podziemnej turystyki segieckiej, która trwa do dziś za sprawą Stowarzyszenia Miłośników Ziemi Tarnogórskiej. W podziemiach Srebrnej Góry wciąż odkrywane są pozostałości po dawnych gwarkach: trzonki kilofów, skorupki jajek z drugich śniadań oraz buteleczki po lekach z czasów, gdy nikt nie słyszał o zwolnieniach na grubie.

Las ciągle się zmienia

Segiet od setek lat jest miejscem szczególnie ważnym dla mieszkańców powiatów tarnogórskiego i bytomskiego. Przez ponad sześć wieków, choć z przerwami, wydobywano tam srebro, a od 800 lat człowiek korzysta z tamtejszego lasu. Najpierw zabierając z niego drewno i zwierzynę, a dziś chroniąc go i traktując jako rekreację.

Od 30 lat w okolicach Segietu nie prowadzi się już działalności górniczej i natura stopniowo zagospodarowuje powierzchnię samodzielnie. Segiet wraz z podziemiami i wiekowymi bukami daje schronienie wielu gatunkom zwierząt, w tym licznym nietoperzom, a także ludziom szukającym odpoczynku na łonie natury. I to natury wyjątkowo unikatowej.

Będzin-Grodziec. Cementownia widziana z lotu ptaka. 20 listopada 2025.

Może Cię zainteresować:

Monumentalna cementownia w Grodźcu wkrótce straci swój postapokaliptyczny wygląd. Byliśmy tam z dronem. Zobaczcie zapierające dech w piersiach fotografie! GALERIA

Autor: Robert Lechowski

22/11/2025

Tarnowskie Góry, hałda popłuczkowa

Może Cię zainteresować:

Cud przemysłowej natury Śląska. Hałda, z którą może równać się tylko... słynna Ayers Rock w Australii

Autor: Redakcja

04/05/2024

Hałda Skalny Łaziska

Może Cię zainteresować:

Kiedyś śląski Wezuwiusz i wrota piekieł. Jak wraz z przyrodą odzyskaliśmy hałdę w Łaziskach Górnych

Autor: Michał Wroński

29/09/2023

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon
Reklama