Czasem nie trzeba długiego wywodu, by obalić mit, który przez dekady był uznawany za prawdę absolutną. Bywa, że wystarczy jeden kawałek papieru. Jeden dokument. I właśnie takim dokumentem jest odnaleziona w Archiwum Parku Śląskiego mapa glebowa z czasów zakładania Wojewódzkiego Parku Kultury i Wypoczynku – dzisiejszego Parku Śląskiego. Choć nieznana publicznie, stanowi niezbity, namacalny dowód, że twierdzenia z oficjalnej narracji o „hałdach, nieużytkach i zapadliskach” to tylko zręczna, propagandowa fikcja.
W świetle tej mapy widać bowiem wyraźnie, że teren przeznaczony pod budowę WPKiW w największej części pokrywały gleby klasy III i IV – czyli dokładnie takie, jakie w innych rejonach Polski były i są użytkowane rolniczo od stuleci po dziś dzień. To ziemia średnio żyzna, ale nadająca się do uprawy, zwłaszcza przy odpowiednim nawodnieniu i nawożeniu.
Co potwierdza archiwalna mapa?
Na mapie gleb WPKiW zobrazowane są m.in.:
- Gleby klasy III – czyli gleby dobre, które można z powodzeniem uprawiać. Dosłownie: Gleby śr. zbielicowane, silnie marmurowate, dużej kultury, uprawne, wszechstronnej użytkowości – dobre.
- Rozległe obszary klasy IV – o mniejszym potencjale, ale nadal wykorzystywane rolniczo, i to nie tylko jako pastwiska czy łąki, co wyraźnie stwierdza ten dokument: gleby uprawne – śr. zbielicowane śr. kultury wszechstronnej użytkowości.
- Lokalne enklawy gleb klasy V i VI: Gleby średnio darniowe – psia trawa i silnie zbielicowane (kosodrzewina, wrzosowiska), miejscami podmokłe – niskiej kultury – słabe i najsłabsze – V kl. (wzniesienie). Zgadza się! To gleby rzeczywiście trudne w użytkowaniu, ale... jest ich stosunkowo niewiele. Są też w większości zlokalizowane na naturalnym wzniesieniu dzisiejszego Wzgórza Planetarium i jego zboczach.
Co to wszystko oznacza? Że przeważająca część terenów, na których wyrósł Park Śląski, mogła być (i była) w pełni użytkowana gospodarczo. Że nie stanowiły „księżycowego krajobrazu”, o którym tak chętnie pisano. Przeciwnie, były to grunty, na których chodziły pługi i pasły się zwierzęta. Dodajmy, że należące nie nie tylko do PGR, lecz przede wszystkim do prywatnych właścicieli.
Tym samym nowo odkryta mapa potwierdza wnioski z analizy danych zawartych w studium Kazimierza Wejcherta i jego zespołu z 1950 r. –czyli informacje o polach uprawnych i łąkach na terenie przeznaczonym pod WPKiW. Wspiera też relacje świadków – profesorów Władysława Niemirskiego, Jana Żabińskiego oraz co rzetelniejszych dziennikarzy z wczesnych lato 50. (do których należał Juliusz Robliczek z Trybuny Robotniczej). W ten sposób weryfikuje późniejsze narracje medialne, od czasów jeszcze stalinowskich po nam współczesne – pokazując, że degradacja była lokalna, a nie totalna.
I tak oto staje się jasne, że narodziny Wojewódzkiego Parku Kultury i Wypoczynku to nie tylko urbanistyczna i ekologiczna rewolucja na Górnym Śląsku, ale również historyczne przemilczenie – kosztem tych, którzy przed laty uprawiali tu ziemię i nie ze swej woli ją utracili.

Może Cię zainteresować:
Górny Śląsk 1945. Genialna strategia Koniewa to mit, a operacji „Złote wrota” nigdy nie było

Może Cię zainteresować: