Michał Pierończyk: Mieszkańcy mówią, że kandydat musi być stąd. Ja znam miasto od podszewki

Nie mylmy pewnych pojęć. Marek Wesoły należy do Prawa i Sprawiedliwości, start pod własnym szyldem tego nie zmienia, ale jest z Rudy Śląskiej. Ja byłem radnym, ale także przez dwanaście lat wiceprezydentem. Najważniejsze jednak jest to, że mam korzenie w Rudzie Śląskiej. Z kolei Krzysztof Mejer nie. To człowiek, który poznaje Rudę Śląską dopiero od kilku lat, a miasta nie da się nauczyć, trzeba je czuć. To zajmuje długie lata. Ja znam miasto od podszewki - mówi Michał Pierończyk, kandydat na prezydenta Rudy Śląskiej.

FB: Michał Pierończyk
Michał Pirończyk

Patryk Osadnik: W mediach społecznościowych pisał pan, że stawia na kampanię bezpośrednią. Do ilu drzwi w Rudzie Śląskiej udało się zapukać?
Michał Pierończyk: Do tej pory odwiedziłem osobiście kilkadziesiąt domów. To może niedużo, ale stawiam na jakość, a nie ilość tych spotkań. Uważam, że to jeden z najlepszych sposobów prowadzenia kampanii, bo w ten sposób mogę dowiedzieć się, czego oczekują mieszkańcy od kolejnego prezydenta miasta. Prowadziłem w ten sposób wszystkie moje poprzednie kampanie i aż czterokrotnie udawało mi się zdobyć mandat radnego, co pokazuje, że to dobra droga.

Mieszkańcy w ogóle wiedzą, że zbliżają się wybory? Okres wakacyjny to nie najlepszy czas na kampanię.
Mieszkańcy nie żyją zbliżającymi się wyborami. Po pierwsze, wielu z nich ma z tyłu głowy problemy z pozyskaniem opału oraz rosnącymi cenami ogrzewania. Po drugie, mamy sezon urlopowy. Jedni są na wakacjach, inni właśnie wrócili lub przygotowują się do wyjazdu.

Co wynika z tych rozmów, czyli czego rudzianie oczekują od nowego prezydenta? Może podpowiedzieli kilka pomysłów.
Za każdym razem pojawiają się jakieś pomysły. Mieszkańcy podczas spotkań mówią, co leży im na sercu. Miałem okazję rozmawiać z małżeństwem, które ma czworo dzieci. Oni wskazali na potrzebę zadbania o tereny spacerowe i place zabaw. Z kolei ludzie starsi - o czym już wspominałem - martwią się o nadchodzącą jesień i zimę. To akurat temat, na który samorządowcy nie mają dużego wpływu, mimo to ludzie zgłaszają swoje problemy, które prezydent powinien starać się rozwiązywać, jeśli leży to w jego kompetencjach. Jeśli mieszkańcy mówią o nadchodzących wyborach, to myśl jest jedna - kandydat musi być stąd, musi to być ktoś, kogo znają.

Krzysztof Mejer i Michał Pierończyk

Może Cię zainteresować:

O prezydenturę w Rudzie Śląskiej powalczy poseł PiS i dwóch zastępców Grażyny Dziedzic

Autor: Michał Wroński

18/07/2022

Kandydatów związanych i utożsamiających się z Rudą Śląską nie brakuje. Bezpartyjne komitety zgłosili m.in.: Michał Pierończyk, Krzysztof Mejer, a nawet poseł Prawa i Sprawiedliwości Marek Wesoły, który zamierza startować pod własnym szyldem.
Nie mylmy pewnych pojęć. Marek Wesoły należy do Prawa i Sprawiedliwości, start pod własnym szyldem tego nie zmienia, ale jest z Rudy Śląskiej. Ja byłem radnym, ale także przez dwanaście lat wiceprezydentem. Najważniejsze jednak jest to, że mam korzenie w Rudzie Śląskiej. Z kolei Krzysztof Mejer nie. To człowiek, który poznaje Rudę Śląską dopiero od kilku lat, a miasta nie da się nauczyć, trzeba je czuć. To zajmuje długie lata. Ja znam miasto od podszewki i to bardzo pomaga. Często współpracuję z ludźmi, których znam całe życie.

W wyborach startuje dwóch byłych wiceprezydentów Grażyny Dziedzic. Nie mogli się panowie dogadać, żeby wystartował tylko jeden?
Były takie próby. Jesteśmy jednak innymi ludźmi, inaczej działamy, mamy odmienne charaktery. Radni, z którymi współpracujemy, z którymi wygrywaliśmy wspólnie z Grażyną Dziedzic wybory, też chcieli wystawienia jednego kandydata. Ostatecznie się nie udało. Jeden radny poparł Krzysztofa Mejera, a siedmiu mnie.

Otrzymał Pan już wsparcie Anny Krzysteczko. Drużyna Michała Pierończyka przed wyborami będzie jeszcze rosła w siłę?
Moja drużyna cały czas się rozrasta. Jestem pozytywnie zaskoczony, ponieważ ludzie sami się zgłaszają i oficjalnie mówią, że popierają moją kandydaturę. Takie osoby pokażą swoje poparcie publicznie. To dla mnie bardzo ważne. Jestem skory do współpracy, chcę rozmawiać ze wszystkimi i jestem otwarty na nowe pomysły. Anna Krzysteczko - wieloletnia wiceprezydent do spraw społecznych była moją naturalną sojuszniczką. Oboje pochodzimy z Rudy Śląskiej i od lat dbamy o dobro miasta. Słuchamy mieszkańców i na podstawie ich sugestii konstruujemy program wyborczy.

Krzysztof Mejer

Może Cię zainteresować:

Krzysztof Mejer: Chciałbym, żeby Ruda Śląska była przede wszystkim miastem atrakcyjnym. Marzy mi się...

Autor: Patryk Osadnik

22/07/2022

Naturalne pytanie, które się nasuwa, to co zamierza pan zrobić tak samo lub podobnie, jak Grażyna Dziedzic, a co zamierza Pan zmienić?
Trzeba przypomnieć, że byłem jednym z pomysłodawców tego, aby Grażyna Dziedzic startowała w wyborach prezydenckich w 2010 roku. Wiceprezydentem byłem przez ostatnich dwanaście lat, ale wcześniej pełniłem też funkcję radnego. To bogate doświadczenie jest dla mnie niezwykle istotne, ponieważ patrzę dzięki temu na miasto z różnych perspektyw. Wracając do pytania, oczywiście stawiam na kontynuację. Przez dwanaście lat poprawialiśmy funkcjonowanie miasta. Stworzyliśmy fundament, na którym należy budować dalej. Niemniej trzeba skorygować pewne kwestie. Przede wszystkim chciałbym, aby Urząd Miasta Ruda Śląska był bardziej dostępny. Musimy ułatwić mieszkańcom zgłaszanie podstawowych spraw, takich jak remont chodnika, przycinka gałęzi, czystość na osiedlu itd. Strategia rozwoju miasta mówi, że Ruda Śląska ma być miastem dobrym do zamieszkania, pracy i wypoczynku. To jest droga, którą chce podążać.

Jakie są dziś największe wyzwania, przed którymi stoi Ruda Śląska?
Myślę, że to transformacja energetyczna. Ruda Śląska jest miastem górniczym. Dodatkowo teraz mamy kryzys energetyczny. Co prawda z tym problemem będzie musiał uporać się rząd, a nie samorząd, ale my już musimy opracowywać plany zagospodarowania terenów pokopalnianych. Trzeba tam stworzyć możliwości powstania miejsc pracy w nowych dziedzinach. To już się dzieje, ale należy ten proces przyspieszyć, aby stworzyć alternatywę dla zatrudnienia w górnictwie i branżach z nim związanych. Kolejna sprawa, niezwykle ważna z punktu widzenia funkcjonowania i zarządzania miastem, to kryzys finansów samorządowych, który nie dotyczy tylko Rudy Śląskiej. Poszukiwanie oszczędności i mechanizmów, które pozwolą na lepsze gospodarowanie publicznymi pieniędzmi, to ważny temat. Poza tym musimy dopilnować dokończenia pojedynczych inwestycji. To chociażby budowa szkoły w Bielszowicach, gdzie sprawę skomplikowały szkody górnicze czy zakończenie budowy kolejnego etapu trasy N-S od ul. Edmunda Kokota do ul. Bielszowickiej.

Morawiecki w Rudzie Śląskiej

Może Cię zainteresować:

Tego lata Ruda Śląska będzie najgorętszym miastem w Polsce. Wakacje spędzą tu Kaczyński, Tusk, Morawiecki, Hołownia...

Autor: Marcin Zasada

05/07/2022

Górny Śląsk jedną nogą przekroczył już próg transformacji. Kopalnie w Rudzie Śląskiej mają zakończyć wydobycie w 2034 roku. Jak przygotować do tego miasto?
Musimy ocenić, jak w dobry sposób wykorzystać te tereny. Jak wskazywałem, chodzi o miejsca pracy w nowoczesnych branżach, poza tym tam, gdzie nie można wznosić budynków, dobrym pomysłem jest wprowadzanie instalacji produkującej zieloną energię. Mam wrażenie, że farmy fotowoltaiczne będą funkcjonalnym i potrzebnym rozwiązaniem. Kolejna kwestia to skomunikowanie tych terenów, aby były atrakcyjne dla inwestorów. Od lat pracujemy nad odpowiednią siecią połączeń drogowych, że o trasie N-S tylko wspomnę. Kluczowe będzie wykorzystanie terenów dawnej Kopalni Pokój. Jestem zwolennikiem pomysłu, aby powstał tam łącznik pomiędzy dzielnicami Wirek i Nowy Bytom. Powinna to być dzielnica mieszkalna, ponieważ Ruda Śląska to miasto dzielnic, które nie dzielą, tylko łączą. Do tego potrzebne są szybkie działania - zmiana planu rewitalizacji, punktowa zmiana studium kierunków przestrzennego zagospodarowania. To skomplikowane formalnie, ale pomysł jest optymalny. Trzeba to zrobić jeszcze w tej kadencji, wspólnie z właścicielem tego terenu, czyli Spółką Restrukturyzacji Kopalń, aby w następnej kadencji przystąpić budowy mieszkań, urządzania zieleni i całej infrastruktury towarzyszącej. Ważne jest także zachowanie górniczej tradycji i charakteru tego miejsca, a więc i zachowanie istniejących budynków z Szybem Wanda na czele, który stanowi dominantę całej okolicy.

Niech pan puści wodzę fantazji. Jak ma wyglądać Ruda Śląska z marzeń Michała Pierończyka?
Trzymam się konsekwentnie - jak to ślōnski synek - wizji miasta dobrego do zamieszkania, pracy i wypoczynku. To istotne, ponieważ mieszkańcy sami wskazali nam taki kierunek rozwoju w warsztatach, które przeprowadzono w 2013 roku. Wspominałem już, że Ruda Śląska jest miastem dzielnic, które trzeba jeszcze lepiej ze sobą skomunikować. Wystarczą przemyślane i dobrze zrealizowane połączenia. Do tego należy dodać miejsca pracy w nowoczesnych branżach oraz infrastrukturę rekreacyjno-sportową - na to chcę położyć nacisk.

Wiceprezydentem był pan od 2010 roku. Ma Pan plan B, jeśli start w tych wyborach się nie powiedzie?
Wiele lat poświęciłem samorządowi, to moja życiowa ścieżka. Teraz staram się o prezydenturę, ponieważ chciałbym rozwijać swoje pomysły i kształtować przyszłość miasta. Nie skupiam się na planie B, rzetelnie i uczciwie pracuję, aby mieszkańcy byli pewni, że dobrze oddadzą swój głos. Nawet jeśli mi się nie uda, to wierzę, że moja praca i doświadczenie - odpowiadałem w końcu za inwestycje, pozyskiwanie funduszy, mieszkalnictwo czy rewitalizację - sprawią, że będę mógł nie tylko dalej utrzymywać moją rodzinę, ale także służyć mieszkańcom Rudy Śląskiej.

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon