Policjant: „W domu praktycznie nie było ubrań ofiary”. Ilona S. oskarżona o zabójstwo męża

Oskarżona o zabójstwo własnego męża Ilona S. niedawno opuściła areszt. Konieczne było wpłacenie miliona złotych poręczenia majątkowego. Zjawiła się na rozprawie, podczas której zeznania składał emerytowany policjant, badający w przeszłości sprawę zaginięcia i zabójstwa Jacka S. To on zabezpieczał ślady w posiadłości małżeństwa ze Sławkowa. - Utkwiło mi w pamięci, że było tam bardzo, bardzo czysto. Panował niezwykły porządek (…) Zużyłem tam chyba więcej luminolu, niż cała komenda przez dziesięć lat - powiedział Artur Kubacki.

Ilona S. w areszcie spędziła dwa lata. W tym czasie obrońcy starali się o jej zwolnienie, jednak bezskutecznie. To zmieniło się 23 sierpnia, kiedy Sąd Apelacyjny w Katowicach zgodził się na zwolnienie 61-latki po wpłaceniu poręczenia majątkowego w wysokości miliona złotych. Tę kwotę sami zaproponowali zatrudnieni przez nią adwokaci. Pieniądze zostały wpłacone dwa dni później, a oskarżona wyszła na wolność. Zabrano jej jednak paszport, a meldować się w wyznaczony miejscu musi trzy razy w tygodniu.

Część rozprawy z wyłączeniem jawności

We wtorek, 11 października, odbyła się kolejna rozprawa w sprawie zabójstwa Jacka S. Oskarżona stawiła się w Sądzie Okręgowym w Katowicach. Wyglądała jednak inaczej niż wtedy, kiedy przebywała w areszcie. Zmieniła fryzurę, założyła okulary, ale ponownie przez kilka godzin nie zabrała głosu, poza odpowiedziami na pytania sądu, które można było policzyć na palcach jednej ręki. Na sali siedziała niemal nieruchomo.

Posiedzenie zaczęło się od spraw formalnych, a następnie przesłuchano biegłego, który opowiedział m.in. o przyczynach zgonu Jacka S. Przedstawił też drastyczne zdjęcia zwłok, które znaleziono w stanie zaawansowanego rozkładu. Był wówczas środek upalnego lata, a ciało leżało w lesie, zapakowane w plastikowy worek. Sędzia Roman Kubiś zdecydował się wyłączyć jawność tego fragmentu rozprawy ze względu na dobro bliskich ofiary.

Rozprawa Ilony S.

Może Cię zainteresować:

Milion złotych kaucji w sprawie o zabójstwo milionera. Oskarżona żona opuściła areszt

Autor: Patryk Osadnik

14/09/2022

Rzeczy Jacka S. było bardzo mało

Następnie zeznania złożył emerytowany policjant Artur Kubacki, który służył w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Katowicach, gdzie przez pewien czas badał sprawę zaginięcia i zabójstwa Jacka S. Zdradził, że zainteresował się nią, ponieważ zauważył poważne uchybienia w pracy śledczych z niższego szczebla, którzy m.in. nie zabezpieczyli odpowiednich nagrań z monitoringu.

- Nie wykonano zwykłego policyjnego abecadła? - zapytał sędzia Roman Kubiś.

- Tak. Postanowiłem nadać temu śledztwu bardziej dynamiczny charakter - wyjaśnił Artur Kubacki.

- W ciągu 48 godzin uzyskaliśmy nakazy i udaliśmy się do domu ofiary z zespołem procesowo-śledczym w celu zabezpieczenia śladów. Utkwiło mi w pamięci, że było tam bardzo, bardzo czysto. Panował niezwykły porządek (…) Zużyłem tam chyba więcej luminolu, niż cała komenda przez dziesięć lat. Był dowożony w litrach - powiedział Artur Kubacki.
Rozprawa Ilony S.

Może Cię zainteresować:

Żona oskarżona o zabójstwo męża. Teściowa: Klęczał, błagał (...) Bał się, że Ilona może go otruć

Autor: Patryk Osadnik

10/03/2022

Luminol to środek, którego kryminalni używają do odnajdywania śladów krwi. Pozwala dostrzec to, czego nie widać gołym okiem. Nie tylko krew, ale również inne substancje, nawet po bardzo dokładnym czyszczeniu. W posiadłości Jacka i Ilony S. nie wskazał niczego. - To był pierwszy taki przypadek w mojej karierze - podkreślił były mundurowy.

Zauważył również, że wewnątrz jeszcze przed pogrzebem było bardzo mało rzeczy osobistych Jacka S. Dosłownie jedna para butów, kilka pojedynczych ubrań etc. - W domu praktycznie nie było ubrań i rzeczy osobistych ofiary. Z doświadczenia wiem, że w tak krótkim czasie, nikt nie wyrzuca rzeczy osoby, z którą jest w bliskiej relacji - podkreślił. W czasie dochodzenia nie zapytał jednak jego żony o powody.

- Ilona S. praktycznie z nami nie rozmawiała. Siedziała w kuchni i nic nie mówiła. Wydawało mi się, że jest pod wpływem środków uspokajających, o co zapytałem. Potwierdziła - zeznał Artur Kubacki. - Mieliśmy problem z kontaktem. Często nie odbierała. Czasem miałem wrażenie, że ktoś jest w posiadłości i specjalnie nam nie otwiera.

Ostatecznie wszystkie zaplanowane czynności udało się przeprowadzić.

- Czy kiedykolwiek powiedział pan prokuratorowi wprost, że zbrodni dokonała Ilona S.? - zapytał sędzia Roman Kubiś.

- Nie, nigdy wprost nie powiedziałem, że może to być ta osoba - odpowiedział świadek.

Proces kierowcy autobusu z Katowic

Może Cię zainteresować:

Na drodze w Katowicach zginęła 19-latka. Kierowca autobusu: „Gdybym mógł cofnąć czas i zrobić cokolwiek...”

Autor: Patryk Osadnik

10/10/2022

„Dlaczego nikt nie zapytał o to jego żony?”

W odpowiedzi na pytania obrońców Ilony S. Artur Kubacki zapewnił, że mundurowi badali różne scenariusze zbrodni. Zakładali m.in. uprowadzenie dla okupu przez grupę przestępczą lub próbę wyeliminowania majętnego biznesmena przez branżową konkurencję.

Powtórzył także, że początkowo nie wykonano szeregu niezbędnych czynności, a części z nich po czasie nie dało się już powtórzyć.

Podczas rozprawy poruszono także wątek tego, jakoby Jacek S. miał być widziany już po zgłoszeniu zaginięcia. W trakcie śledztwa ratownik medyczny zeznał, że brał udział w interwencji, gdzie bardzo podobnego mężczyznę znaleziono pijanego i bez dokumentów na przystanku autobusowym. - Jeśli była taka informacja, to na pewno ją sprawdziliśmy - powiedział świadek.

Obrońcy oskarżonej dopytywali również, dlaczego funkcjonariusze nie powiązali uprowadzenia i zabójstwa Jacka S. z napadem, do którego doszło rok wcześniej. Wówczas mężczyzna został zaatakowany młotkiem. Sprawcy nigdy nie ustalono, choć śledztwo prowadzono pod kątem usiłowania zabójstwa.

- Wydaje mi się, że badałem akta tej sprawy (…) Nie pamiętam, należy spojrzeć w akta postępowania. Gdyby coś jednak było na rzeczy, to na pewno nie odpuściłbym takiej informacji - zapewnił.

Na końcu ważne pytanie zadała sędzia Roman Kubiś: - Kluczowe było ustalenie tego, co Jacek S. robił w ostatnich dniach przed śmiercią. Dlaczego nikt nie zapytał o to jego żony? Nie ma tego w aktach.

- Jestem przekonany, że takie pytania padły. Powinny paść już w momencie sporządzania protokołu o zaginięciu - odpowiedział Artur Kubacki.

Kajdanki

Może Cię zainteresować:

Wyłączył poduszkę powietrzną i spowodował wypadek, aby zabić żonę? Kierowca aresztowany

Autor: Patryk Osadnik

26/09/2022

Ciało znaleziono na drugim końcu Polski

Przypomnijmy, że Jacek S. był majętnym biznesmenem. Razem z żoną mieszkali w Sławkowie. Jego macocha podczas procesu nazywała ich duży dom dworkiem. Małżeństwo spędzało wolny czas nad wodą na północy Polski. Jacek S. mówił znajomym, że łódź motorową dostał na urodziny od żony. Potrafili tam spędzić cały urlop.

W maju 2017 roku Ilona S. przyjechała do Komendy Powiatowej Policji w Będzinie, aby zgłosić zaginięcie swojego męża. Według jej zeznań wyjechał na spotkanie służbowe w kierunku Istebnej i już nie wrócił. W czasie poszukiwań ślad po nim psy tropiące zgubiły tuż za bramą posesji. Przepadł jak kamień w wodę.

Dwa miesiące później myśliwy w lesie nieopodal Włocławka w województwie kujawsko-pomorskim dokonał makabrycznego odkrycia. Natrafił na zapakowane w plastikowy worek zwłoki. Nie były one zakopane, panowały potężne upały, więc ciało rozłożyło się do tego stopnia, że śledczy nawet nie potrafili zidentyfikować tożsamości denata. Dopiero badania DNA potwierdziły, że to ciało Jacka S.

- Przeprowadzona sekcja zwłok jednoznacznie wskazała, iż doszło do zabójstwa. Przyczyną zgonu były doznane urazy klatki piersiowej - poinformowała prok. Marta Zawada-Dybek z Prokuratury Okręgowej w Katowicach.

Jak ustaliliśmy, bezpośrednią przyczyną śmierci było przebicie płuca przez złamane żebro. Śledczy nie zdradzają jednak szczegółów dotyczących tego, gdzie doszło do zabójstwa i dlaczego zwłoki znalazły się niemalże na drugim końcu Polski.

Ilonę S. wskazał profil psychologiczny

W trakcie śledztwa przesłuchano ponad sto osób, zabezpieczono nagrania z kamer monitoringu firmy Jacka S., a także należące do niej komputery. Przeprowadzono oględziny i eksperymenty. Zlecono także sporządzenie szeregu opinii specjalistów. Śledczy od samego początku mieli wątpliwości, co do wersji wydarzeń, którą przedstawiła żona zaginionego przedsiębiorcy. W maju 2020 roku policyjny profiler przygotował profil psychologiczny osoby odpowiedzialnej za zbrodnię, który wskazał na Ilonę S.

Ilona S. została niespodziewanie zatrzymana w lipcu 2020 roku. Mundurowi doprowadzili ją do Prokuratury Okręgowej w Katowicach, gdzie usłyszała zarzut zabójstwa własnego męża, a także składania fałszywych zeznań i nakłaniania do tego innych osób. Grozi jej dożywotnie pozbawienie wolności.

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon