Szklarnia wieżowa w WPKiW. Futurystyczny projekt nie przetrwał

Wojewódzki Park Kultury i Wypoczynku miał w sobie coś z science-fiction. Zielona wyspa zieleni wśród przemysłowego krajobrazu aglomeracji górnośląskiej łatwo kojarzyła się z futurystycznymi wizjami adaptacji obcych, niegościnnych planet w środowiska sprzyjające życiu, zasobne w tlen, wodę i przyjazne światło. A w dodatku na jego terenie powstał szereg obiektów niczym z książek i filmów SF. Jednym z najbardziej spektakularnych była wieża szklarniowa do upraw hydroponicznych.

WPKiW swe młode lata dynamicznego rozwoju przeżywał w czasach, gdy w niebo jedna po drugiej śmigały rakiety kosmiczne, niosąc astronautów na orbitę wokółziemską i ku Księżycowi, a sondy automatyczne ku odległym planetom Układu Słonecznego. Futurolodzy roztaczali wizję kolonizacji obcych światów - tych za oceanem kosmicznej próżni i tych bliższych, skrywanych przez odmęty ziemskich mórz. Śmiałkowie badający głębiny kosmosu i oceanów mieli zanurzać się w nie na całe lata. Podczas długotrwałych wypraw musieli być przecież należycie odżywiani. Stąd narodziła się idea wykorzystania znanej już od XIX wieku hydroponiki, sztucznych upraw mających zapewnić stałe, odnawialne źródło pożywienia. Jednocześnie ta same uprawy hydroponiczne, wymagając jedynie wody, światła i minerałów, miały stać się cudownym remedium na głodowe bolączki ludzkości.

Szklarnia wieżowa, która stanęła w Wojewódzkim Parku Kultury i Wypoczynku, idealnie pasowała do świata, który - jak mogłoby się wtedy wydawać w wielu dziedzinach - z każdym rokiem przekraczał granicę między rzeczywistością a fantastyką. Był rok 1968, w grudniu Apollo 8 wystartował w pierwszą misję księżycową, a kilka miesięcy później Armstrong i Aldrin stąpali już po Srebrnym Globie. Misje międzyplanetarne wydawały się w zasięgu ręki. W WPKiW funkcjonowało Planetarium o formie inspirowanej pierścieniami Saturna, działał przypominający kosmiczną bazę Ośrodek Postępu Technicznego. Oraz rosły drzewa sadzone przez parę sowieckich kosmonautów, goszczoną w restauracji "Przystań" przez Jerzego Ziętka.

Futurystyczny walec

To Ziętek, w 1968 r. Przewodniczący Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w Katowicach (ówczesny odpowiednik stanowiska wojewody), podpatrzył w Wiedniu i umyślił skopiować w WPKiW futurystyczny walec szklarni dla upraw hydroponicznych. Autorem projektu został Othmar Ruthner, projektant wieży wiedeńskiej. Chorzowska wieża, licząc 54 metry wysokości i 11 średnicy była jednak nie tylko wyższa od 41-metrowego pierwowzoru w stolicy Austrii, ale i najwyższa z takich wież na świecie. Hydroponiczne uprawy zajmowały 285 ruchomych półek, przemieszczających się w pionie tak, by rośliny w cyklu dobowym były odpowiednio nawodnione, naświetlone i nawożone. Ten całkowicie zautomatyzowany system obsługiwały zaledwie dwie osoby. Kosmos! I tak też było odbierane:

55-metrowa wieża ze szkła płonie w zimowe wieczory na kształt gigantycznej latarni. Jest to wielka osobliwość w ogrodnictwie. W jej wnętrzu prowadzi się bowiem bezglebową uprawą roślin odżywianych składnikami mineralnymi. Precyzyjne urządzenia sterownicze wprawiają w ruch poletka... stale wędrujące! Uprawa bowiem odbywa się w ciągłym ruchu; rośliny górnej partii wieży pobierają tlen, na dole minerały. I tak oto mamy najbardziej charakterystyczny widok parku: szklany walec wieży i obok rozłożysty pawilon wystawowy o dachu fantazyjnym, przypominającym grzbiet gigantycznej ryby. W otoczeniu pejzażu przemysłowego. szybów i kominów, jakim otoczony jest cały park, ta sceneria ma coś z. filmu fantastycznego, zadziwia, imponuje i równocześnie w zestawieniu z wątłą zielenią trochę przytłacza - pisała w 1971 roku z wyczuwalnym podziwem Zofia Zaremba, dziennikarka "Trybuny Robotniczej".

Feralna wada

Niestety, fantastyczna wieża, która w mgnieniu oka stała się jedną z ikon WPKiW, na równi z Kapeluszem, kawiarnią na wyspie, skocznią kąpieliska "Fala" czy jeszcze drugą wieżą, tę Stadionu Śląskiego - szybko też z krajobrazu Parku zniknęła. Budując ją, nie przewidziano jak niszczący okaże się wpływ skażonej przemysłowymi zanieczyszczeniami śląskiej atmosfery na przezroczystą początkowo, poliestrową powłokę wieży. Nikomu nie przyszło do głowy, że zastosowane zamiast szkła tworzywo sztuczne z czasem ściemnieje, zatrzymując coraz większą część światła, niezbędnego przecież roślinom do życia. Nieszczęsne zaczęły obumierać. Mimowolna, a kluczowa wada konstrukcyjna sprawiła, ze wieża straciła główną rację bytu. Rozebrano ją w 1983 roku.

Budowa Planetarium Śląskiego

Może Cię zainteresować:

Terraforming, czyli Planetarium Śląskie jak na innej planecie. Archiwalne zdjęcia z budowy to jak film science fiction

Autor: Tomasz Borówka

17/04/2022

Planetarium Śląskie przed laty

Może Cię zainteresować:

Pierwsza kosmiczna inwestycja na Śląsku. Planetarium Śląskie na starych zdjęciach

Autor: Tomasz Borówka

30/12/2022

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon