Czy można syna nazwać Wiedźmin? W Katowicach rodzice chcieli mieć bliźniaczki: Sodomę i Gomorę

Dziwne imiona dla dzieci? Sodoma i Gomora dla bliźniaczek. Wiedźmin i Batman dla chłopca. "Opowiadam czasem ludziom „branżowy” dowcip. Przychodzi facet do urzędu. „Jak pan się nazywa?”. „Mamarian Kokowalski”. „Jąka się pan?”. „Nie. Ojciec się jąkał, a urzędnik był idiotą”. Ja nie jestem idiotą i – najczęściej po czasie – ludzie to doceniają" - Mirosław Kańtor, kierownik Urzędu Stanu Cywilnego w Katowicach opowiada o rodzicielskiej fantazji w nazywaniu własnych dzieci.

Wiedzmin imie dla chlopca

North czyli Północ. Saint czyli Święty. Psalm, Wilk i Chicago. Słyszał pan, jakie imiona noszą dzieci w rodzince Kardashian?
Celebryci układają sobie swój świat. Po drugie, w Ameryce nie ma tak restrykcyjnych przepisów jak u nas. W Polsce imię nie może być ośmieszające, nielicujące z godnością człowieka. Choć również u nas celebryci mają w nosie konwenanse, bo przecież jak masz 5 minut w telewizji, to też jesteś niezwykły.

Jakaś polska celebrytka nazwała syna Iwo Lew. Czytałem komentarze: „Jaki znowu Lew? A może jeszcze Słoń?!”.
No właśnie (śmiech). Lew, normalne imię: Lew Tołstoj czy Lew Rywin się kłaniają. U nas na topie jest pokrewny Leon. Od kilku lat na czele wśród rodziców w Katowicach.

Jakie jeszcze?
Aleksander, Antoni, Jan. Michał, Franciszek, Stanisław, Igor. Dla dziewczynek: Hanna, Lena, Maja, Zuzanna, Oliwia, Julia.

A piękne śląskie imiona?
Ni ma. Od paru lat ani jednego Wilhelma, ani jednej Wilhelminy. August, Edeltrauda, Zygfryd, Walter – ni ma. Ernest, Erwin, Fryderyk – pojawiają się sporadycznie, po parę razy w roku. Inna ciekawostka: od 10 lat w Katowicach nie urodził się ani jeden Janusz i ani jedna Grażyna. Wiemy, z czym obecnie kojarzą się te imiona. Do lamusa odeszły też imiona żeńskie pochodzące od męskich. Nie ma więc ani jednej Józefy, Władysławy czy Mieczysławy i Kazimiery.

Jestem w ukrytej kamerze?

A amerykańskie Kewiny?
Moda się skończyła i to dawno temu. Tak samo w latach 80. w Katowicach rodziły się Izaury. Aż skończył się słynny serial o niewolnicy o tym imieniu. Była kiedyś u nas Dżesika z Chorzowa. Pytałem jej, czy nie wolałaby angielskiej pisowni. „Nie, przyzwyczaiłam się. Tam ma zostać”. Albo Brajan. Jak to zapisać? Bryan? Brian? Brajan? Rada Języka Polskiego miała służyć urzędnikom doradztwem w tym zakresie, ale nie przypominam sobie, żeby kiedykolwiek zajęła twarde stanowisko w sprawie imion. Pamięta pan posła Zaborowskiego?

Zbyszka.
Tak, Zbyszka. Rozmawialiśmy kiedyś i ja do niego: „Panie Zbigniewie”. A on: „Nie Zbigniew. Zbyszek”. „Wie pan, mój ojciec znał się z kierownikiem USC. Jak świętowano moje urodziny, to wszyscy wznosili toasty za Zbyszka. I tak zostało” (śmiech). Ale problemy z rodzicami mamy dużo większe.

Przykład z grubej rury proszę.
Niedawno państwo chcieli dać bliźniaczkom na imię Sodoma i Gomora. Myślę sobie: czy ja jestem w ukrytej kamerze? Naprawdę? Oni: „Tak, bo Sodoma i Gomora to symbol niesprawiedliwości. A my chcemy, żeby lepiej się ludziom ten symbol kojarzył”. Pytam: „Ale jaki symbol? Chcecie przez własne dzieci oswajać społeczeństwo z tolerancją obyczajową?”. Oni: „Jak wszyscy poznają nasze dzieci, Sodoma i Gomora nie będą kojarzyć się z czymś strasznym”. Pomijam fakt, że Sodoma i Gomora to nawet nie są imiona. Długo to trwało, w końcu rodzice się ze mną zgodzili.

Zwykle tak to wygląda?
Ze dwa lata temu: syn ma mieć na imię Wiedźmin. Ale dlaczego? Bo będzie jedyny. Jedyny Wiedźmin w Polsce. W końcu stanęło na kompromisie: nie Wiedźmin, a… Wiedzimin. Czasem i ja ulegam, gdy jest sensowna argumentacja. Albo: syn o imieniu As.

Nutella, bo słodka

Ojciec pokerzysta?
Nie wiem (śmiech). Też była długa rozmowa, próbowałem zrozumieć. „Syn będzie Asem, będzie miał lepszy start w życiu”. „Pan sobie wyobrazi: jak zostanie tenisistą i zagra asa serwisowego, komentator będzie piał z zachwytu”. No cóż… Ale pamiętam imiona, od których włos się jeżył na sam ich dźwięk…

?
Kurtyzana. Dawno temu. Ja: „Co pan?! Imię dla dziewczynki? Pan wie, co to słowo oznacza”. Mężczyzna: „Ale żona mi tak kazała, musi być i już”. „Ale kurtyzana to… kobieta lekkich obyczajów! Nie może pan tak nazwać córki, bo zrobi pan jej krzywdę!”. „Ale żona chciała, w jakimś filmie kostiumowym to zobaczyła, nie popuszczę”. Mówię: „Panie, pan jest pewien, że żona chciała nazwać córkę Kurtyzana?!”. W końcu facet wyciąga karteczkę, wali ręką w czoło i mówi: „A nie! Nie Kurtyzana! Roksana! Wiedziałem, że coś mi się pochrzani!”. Innym razem państwo chcieli dać córce na imię Apokalipsa.

Czemu?
Bo urodziła się w dniu, w którym miał przyjść koniec świata. Ludziom różne rzeczy przychodzą do głowy. Z innej beczki: w czasie pandemii mieliśmy setki próśb o wydanie oryginałów aktów urodzenia obywateli. Pisali do nas mieszkańcy przeciwni covidowym obostrzeniom. Wszyscy mieli dokumenty wydane przez… króla Polski, przedstawiali się jako „żywi ludzie”, pisali czerwonymi długopisami i domagali się od nas źródłowych dokumentów.

Po co?
Bo, ich zdaniem, Polska miała wyprzedawać te dokumenty na giełdzie nowojorskiej. Ktoś miał wykupić cały kraj, razem z nimi. Więc jak nie batalia o to, że dziecko ma się nazywać Sodoma i Gomora, Real, Barca, Messi czy Ronaldo, to to. Albo Nutella.

Miałabym na imię... Kiełbasa

To dla córki?
Dla córki. Dlaczego? „Bo my kochamy Nutellę. I to takie słodkie imię”. „Państwo kochacie Nutellę, a ja nie cierpię”. W końcu przyjęli argumenty i stanęło bodaj na Neli. Syn pewnego pana miał mieć na imię Sosnowiec.

W Katowicach?!
Tak. Ojciec uważał, że może, bo przecież Beckham nazwał syna Brooklyn. Pippa, na część brytyjskiej księżnej. Albo: Lucyfer. Nirvana. Ale proszę uzasadnić, czemu Nirvana? A gdybyście słuchali Dżemu, to też tak nazwalibyście syna? Rambo, Batman – takie pytania dostawaliśmy. Winnetou. To jeszcze rozumiem. Ale np. Martadella?

Jak kiełbasa?
No właśnie, o to zapytałem. Chcecie nazwać córkę „Kiełbasa”? Oni na to, że ładnie brzmi, tak po włosku. Ale nie ma takiego imienia! Jak to nie ma? Nie ma i już. Jest Marta! Państwo na to: „Ale przecież istnieje Magda i Magdalena, więc myśleliśmy, że tak samo jest Marta i Martadella”.

Często zgłaszają się do pana ludzie, których rodzice skrzywdzili imieniem?
Zdarza się. Tak swoją drogą: w Niemczech zmiana imienia lub nazwiska kosztuje 2 tys. euro. W Polsce? 37 zł! Tania przyjemność.

Przychodzę do pana za tydzień i mówię: nie chcę się nazywać Zasada, chciałbym Sobieski. A miesiąc później: Sobieski mi nie pasuje, teraz chcę być Janem Kochanowskim.
Za drugim razem bym odmówił. Musi być wyjątkowa sytuacja. Ale w Polsce jest 2 tysiące urzędów, w których mógłby pan próbować. Jedna pani kiedyś przyjęła drugie imię: Frida, po słynnej malarce. Po paru miesiącach przyszła ponownie: „Wszyscy się ze mnie śmieją, już nie chcę”. Ok, zrozumiałem, przychyliłem się do wniosku. Pan nawet nie wie, jaka odpowiedzialność spoczywa na kierowniku Urzędu Stanu Cywilnego. Dawno temu w moich drzwiach stanęła para 18-latków. „Bierzemy ślub, kochamy się”. Pytam: „A matura zdana?”. Nie. „A rodzice wiedzą?”. Nie. „Kochamy się i chcemy”. Mówię więc, że nikt zabroni im się kochać dalej, a ode mnie nie dostaną dowodu miłości, tylko umowę małżeńską. Odpowiadają, że chcą i koniec. Opowiedziałem im, jak skończył się związek Romea i Julii, po dwóch tygodniach (śmiech): „Proszę się przygotować, zdać maturę i powiadomić rodzinę”. Po 15 latach odwiedził mnie pan z pytaniem, czy go pamiętam. To był tamten 18-latek. Dziękował, że go wtedy wyrzuciłem. Z dziewczyną nie wyszło...

Najdziwniejsze imię, na które się pan zgodził?
Chyba As. Był też Solidariusz. To wyjątki, gdy ktoś jednak mnie przekonał. Opowiadam czasem ludziom „branżowy” dowcip. Przychodzi facet do urzędu. „Jak pan się nazywa?”. „Mamarian Kokowalski”. „Jąka się pan?”. „Nie. Ojciec się jąkał, a urzędnik był idiotą”. Ja nie jestem idiotą i – najczęściej po czasie – ludzie to doceniają.

Katowice plac Oddziałów Młodzieży Powstańczej

Może Cię zainteresować:

Palmy wróciły do Katowic. Las Palmas na Śląsku, to zamiłowanie do egzotyki sięga PRL i lat przedwojennych

Autor: Arkadiusz Nauka

20/05/2023

Zabytkowy gmach Sądu Rejonowego w Bytomiu

Może Cię zainteresować:

Sąd Rejonowy w Bytomiu skrywa spektakularny, przeszklony dziedziniec. A wiecie, kto go zaprojektował?

Autor: Maciej Poloczek

23/01/2024

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon