ArcelorMittal Poland wyłączy wielki piec huty w Dąbrowie Górniczej
ArcelorMittal Poland to największy producent stali w Polsce. Jego siedziba znajduje się na terenie Huty Katowice w Dąbrowie Górniczej.
W Dąbrowie Górniczej pracują obecnie dwa wielkie piece – nr 2 i nr 3. Firma właśnie podjęła decyzję o tymczasowym zatrzymaniu wielkiego pieca nr 3 dąbrowskiego zakładu. Wyłączenie jednostki ma potrwać parę tygodni, ale spółka już rozpoczyna prace przygotowawcze do jej zatrzymania. Władze ArcelorMittal mają nadzieję, że uda im się ponownie uruchomić instalację gdy tylko warunki rynkowe ulegną poprawie.
Jako powód decyzji spółka podaje "niezmiernie trudne i wciąż pogarszające się warunki rynkowe", m. in.:
- bardzo wysokie ceny energii,
- fakt, że tylko europejscy producenci ponoszą koszty zakupu uprawnień do emisji CO2 w ramach systemu EU ETS
- niewystarczające mechanizmy ochrony rynku przed napływem importu stali
- w obszarze wyrobów płaskich gwałtowny wzrost wolumenu stali importowanej z Ukrainy i Serbii oraz pojawienie się nowych kierunków dostaw.
Wyjaśniając powody tej decyzji, dyrektor generalny i prezes zarządu ArcelorMittal Poland Wojciech Koszuta powiedział:
- Prowadzimy obecnie działalność w niezmiernie trudnych warunkach, na które złożył się szereg niesprzyjających czynników. Należą do nich: bardzo wysokie ceny energii, fakt, że tylko europejscy producenci ponoszą koszty zakupu uprawnień do emisji CO 2 w ramach systemu EU ETS oraz niewystarczające mechanizmy ochrony rynku. To sprawia, że do Polski napływają bardzo duże ilości wyrobów stalowych o zaniżonych cenach. W ostatnich trzech miesiącach odnotowaliśmy także znaczący spadek cen. Wszystkie te czynniki negatywnie wpłynęły na nasze marże, co oznacza, że utrzymywanie pracy dwóch wielkich pieców jest w tych warunkach ekonomicznie nieuzasadnione.
Głównym winowajcą - import?
ArcelorMittal Poland informuje, że jej decyzja wynika z dogłębnych analiz danych rynkowych. Jak podaje Hutnicza Izba Przemysłowo-Handlowa, import zaspokaja już 80 proc. zużycia jawnego wyrobów stalowych w Polsce.
- W obszarze wyrobów płaskich gwałtownie rośnie wolumen stali importowanej z Ukrainy i Serbii, ale pojawiły się także dostawy z takich kierunków jak Indonezja, Arabia Saudyjska czy Tajwan – mówi Tomasz Plaskura, członek Zarządu ArcelorMittal Poland i dyrektor sprzedaży na Europę Środkowo-Wschodnią.
To nie pierwszy raz, kiedy taka sytuacja ma miejsce. Ostatnie tymczasowe wyłączenie wielkiego pieca nr 3 miało miejsce w październiku 2022 r. i również było podyktowane warunkami rynkowymi. Instalacja została ponownie uruchomiona w styczniu 2023 r.
Pracownicy obawiają się, że to wstęp do likwidacji zakładu
W przyszłym tygodniu związki zawodowe mają poinformować o dalszych działaniach. Związkowcy zapowiadają, że będą bronić miejsc pracy w dąbrowskiej hucie.
– Obawialiśmy się tego od dawna, ale liczyliśmy, że jednak do wyłączenia wielkiego pieca nie dojdzie. Jeśli z jednej strony na polskie huty nakładane są potężne obciążenia unijnej polityki klimatycznej, a z drugiej wpuszczamy na nasz rynek miliony ton stali spoza UE, to w takich warunkach nie jesteśmy w stanie konkurować – mówi Mirosław Nowak, przewodniczący „Solidarności" w AMP w Dąbrowie Górniczej.
Choć zarząd ArcelorMittal Poland poinformował w komunikacie, że zatrzymanie wielkiego pieca nr 3 ma być jedynie tymczasowe, pracownicy obawiają się, że jest to wstęp do jego definitywnej likwidacji.
– Powiedzieliśmy pracodawcy wprost, że w tej sprawie nie mamy do niego żadnego zaufania. Pamiętamy, co działo się kilka lat temu w hucie ArcelorMittal Poland w Krakowie. Tam również miało być tymczasowe zatrzymanie pieca, a skończyło się tym, że został on zlikwidowany, a wraz z nim kolejne instalacje i tysiące miejsc pracy – wskazuje Mirosław Nowak.
Jak informuje przewodniczący, w przyszłym tygodniu zbierze się sztab złożony z wszystkich związków działających w dąbrowskiej hucie, który podejmie decyzję o dalszych działaniach strony społecznej.
– Najprawdopodobniej dojdzie do tego w poniedziałek. Najpierw musimy spotkać się z załogą i porozmawiać o całej tej sytuacji. Z pewnością nie zabraknie nam determinacji, żeby bronić miejsc pracy w AMP wszelkimi dostępnymi sposobami – podkreśla Mirosław Nowak.
Zarówno związki zawodowe, jak i pracodawcy z sektora stalowego od wielu miesięcy alarmowali, że sytuacja w branży hutniczej staje się coraz bardziej dramatyczna. 21 maja największe centrale związkowe działające w przemyśle energochłonnym zorganizowały manifestację przed Kancelarią Prezesa Rady Ministrów, domagając się interwencji rządu.
Rozmowy zespołu przy Ministerstwie Przemysłu szły "w dobrym kierunku", ale ministerstwo jest do likwidacji. Co dalej?
Pokłosiem protestu było powołanie przy (właśnie zlikwidowanym) Ministerstwie Przemysłu wspólnego zespołu z udziałem pracodawców i strony społecznej, którego zadaniem było wypracowanie strategii dla hutnictwa. Prace zespołu rozpoczęły się 4 lipca i miały zakończyć się we wrześniu.
– Te rozmowy szły w dobrym kierunku. Jednak 23 lipca premier Donald Tusk ogłosił likwidację Ministerstwa Przemysłu. Co więcej w ramach rekonstrukcji rządu zlikwidowany został również resort rozwoju i technologii, który brał udział w pracach Zespołu Trójstronnego ds. hutnictwa. Straciliśmy kilka miesięcy negocjacji i uzgodnień – mówi Andrzej Karol, przewodniczący Krajowej Sekcji Hutnictwa NSZZ „Solidarność”. - Nie wiadomo teraz z kim w rządzie rozmawiać, a hutnictwo nie ma już czasu, żeby zaczynać wszystko od nowa. My już nie mówimy tylko o zagrożeniu likwidacji zakładów i miejsc pracy. To już się dzieje na naszych oczach – dodaje Karol.
W jego ocenie bezczynność rządu wobec kryzysu w hutnictwie mogła przyczynić się do decyzji AMP o wstrzymaniu pracy wielkiego pieca w Dąbrowie Górniczej. – AMP prezentował ambitne plany rozwoju w Polsce. W zasadzie wybrane zostały już lokalizacje, gdzie miały powstać piece elektryczne. Zarówno poprzedni jak i obecny rząd obiecywały wsparcie, ale najwidoczniej na obietnicach się skończyło, skoro zamiast rozpoczęcia inwestycji mamy zwijanie produkcji – wskazuje Andrzej Karol.
Według szefa hutniczej „Solidarności”, zapowiedź wyłączenia wielkiego pieca w Dąbrowie Górniczej to kolejny przykład tego, jak destrukcyjny wpływ na branżę hutniczą ma polityka klimatyczna Unii Europejskiej.
– Produkcji jednej tony stali w wielkim piecu towarzyszy emisja 2 ton CO2, a uprawnienie do emisji tony CO2 w systemie ETS kosztuje ok. 70 euro. Polska stal na dzień dobry jest 150 euro na tonie droższa od stali spoza UE, gdzie nie obowiązuje Zielony Ład. Do tego dochodzą ceny energii, które są rekordowo wysokie również z powodu unijnej polityki klimatycznej – wskazuje szef Krajowej Sekcji Hutnictwa NSZZ „Solidarność”. – W takich warunkach bardziej opłaca się zbudować moce produkcyjne np. w Indiach i wieźć wsad przez pół świata do Europy niż produkować go tu na miejscu – dodaje.
Kolejnym gigantycznym problemem polskiego sektora hutniczego, jak wskazuje "Solidarność", jest zalew tańszej – bo nie obciążonej kosztami unijnej polityki klimatycznej – stali z Ukrainy. Na początku czerwca Unia Europejska przedłużyła o kolejne 3 lata bezcłowy dostęp ukraińskiej stali do unijnego rynku.
– W ubiegłym roku z 3 mln ton stali sprowadzonych do UE z Ukrainy aż 1 mln trafił do Polski. W przypadku niektórych wyrobów stalowych rodzima produkcja została całkowicie wyparta przez towar zza wschodniej granicy. Wszyscy rozumiemy konieczność wspierania Ukrainy, ale nie może się to dziać kosztem likwidacji naszego przemysłu – podkreśla Andrzej Karol.

Może Cię zainteresować: