Goczałkowice-Zdrój na antysmogowej krucjacie. Uzdrowisko walczy o lepsze powietrze i wizerunek

Smog w uzdrowisku? Brzmi jak kiepski żart. A jednak taka jest rzeczywistość. Jak długo jeszcze w kontekście Goczałkowic-Zdroju czytać będziemy o wielokrotnie przekroczonych normach pyłu zawieszonego? Dlaczego właśnie w tym uzdrowisku smog tak bardzo daje znać o sobie i gdzie jest gmina na drodze do zamknięcia tej wstydliwej epoki?

Płacisz opłatę uzdrowiskową i wdychasz... pył zawieszony poza wszelką normą

Nie o takiej reklamie w Goczałkowicach-Zdroju marzyli. Pod koniec ubiegłego tygodnia Główny Inspektorat Ochrony Środowiska podał, że 10 stycznia średnie dobowe stężenie pyłu zawieszonego PM10, jednego z głównych „twórców” smogu, o niemal 400 procent przekracza w tej miejscowości dopuszczalne normy. To był najgorszy wynik w całym województwie, choć „konkurencja” była spora, bo też jakość powietrza w tym czasie była fatalna w całym regionie.

To nie był pierwszy smogowy incydent w Goczałkowicach na przestrzeni ubiegłego miesiąca. Dane GIOŚ wskazują, że duże wzrosty stężenia PM10 notowane były tam również 27-28 grudnia, w sylwestra i nowy rok, 8 stycznia, a ostatnio w ubiegły wtorek, kiedy chwilami wartości stężenia tego pyłu zbliżały się do 100 mikrogramów na metr sześcienny powietrza.

Goczałkowice ze smogiem mają problem podwójny. Po pierwsze środowiskowo – zdrowotny, jak każda inna gmina, która się z tym boryka. Po drugie zaś problem wizerunkowy, bo są jedną z dwóch miejscowości w regionie mających status uzdrowiska. Co prawda nie przesądziły o tym walory powietrza, a odkryte tutaj w połowie XIX stulecia złoża solanki, lecz i tak bycie uzdrowiskiem, kasowanie opłaty uzdrowiskowej (a ta z początkiem stycznia wzrosła) nie bardzo współgra z wieściami o wielokrotnie przekroczonych normach pyłu zawieszonego. Zwłaszcza, że - jak informuje tutejsze sanatorium, specjalizujące się w leczeniu chorób narządów ruchu, chorób naczyń obwodowych, chorób laryngologicznych oraz rehabilitacją osób z cukrzycą – rocznie gości tu 10 tysięcy kuracjuszy.

Aby była pełna jasność – nie jest tak, że smog w Goczałkowicach-Zdroju jest przez 365 dni w roku. Przygotowany przez Główny Inspektorat Ochrony Środowiska raport dotyczący jakości powietrza w uzdrowiskach za rok 2021 wykazał, że średnie roczne stężenie PM10 mieściło się tam w normie i było niższe od średniej z ostatniej dekady, choć zarazem zwracał uwagę, że właśnie dla tej miejscowości oraz krakowskich Swoszowic „obserwuje się najwyższe stężenia roczne pyłu zawieszonego PM10 wśród uzdrowisk w Polsce”.

Komplementy i nagrody. Gmina chwalona za walkę o lepsze powietrze

Nie można powiedzieć, że Goczałkowice-Zdrój przechodzą do porządku dziennego nad problemem. W 2022 r. to właśnie mieszkańcy tej gminy najbardziej aktywnie w całej Polsce (brano pod uwagę liczbę wniosków w stosunku do liczby populacji) zabiegali o dofinansowanie na wymianę źródeł ciepła z rządowego programu „Czyste Powietrze”.

Komplementowali ich za to aktywiści z Polskiego Alarmu Smogowego równocześnie zwracając uwagę, że w poprzedniej edycji rankingu najbardziej zanieczyszczonych miejscowości w Polsce (PAS przygotowuje go na podstawie danych Państwowego Monitoringu Środowiska) "Goczałki" znalazły się w na wysokiej – piątej – pozycji pod kątem zanieczyszczenia PM10 (w 2021 r. zanotowano tam 76 dni z przekroczeniem normy). Odnotujmy, że w ostatniej edycji tego zestawienia Goczałkowic nie znajdziemy już w pierwszej dziesiątce w żadnej z analizowanych kategorii (jest natomiast położona po sąsiedzku Pszczyna). Sukces? Niewątpliwie tak. Z drugiej strony nie sposób zauważyć, że w rankingu najbardziej aktywnych w „Czystym Powietrzu” gmin za pierwszą połowę zeszłego roku Goczałkowic w ogóle nie ma pierwszej setce… Czyżby ci, którzy chcieli wymienić stare źródła ogrzewania już to uczynili, a zostali ci, którzy się do tego nie palą? O zagrożeniu taką pułapką w kontekście rządowego programu już dawno mówili antysmogowi aktywiści, a ostatnie doniesienia o problemach z wypłatą pieniędzy dla chcących korzystać z „Czystego Powietrza” na pewno nie pomagają.

Z początkiem obecnego sezonu grzewczego Goczałkowice – Zdrój triumfalnie ogłosiły, że wygrały organizowany przez Grupę Ergo Hestia i Stowarzyszenie Gmin Uzdrowiskowych RP konkurs o miano najbardziej ekologicznego polskiego uzdrowiska.

– Doceniliśmy w tym przypadku wieloletnie, strategiczne plany działań proekologicznych, m.in. związanych z programem ograniczania emisji oraz ich konsekwentną realizację. Istotne w tej wizji było też właściwe zrozumienie potrzeb mieszkańców i kuracjuszy oraz rozsądne gospodarowanie zasobami środowiskowymi i środkami finansowymi na realizację zaplanowanych celów – uzasadniała decyzję Kapituły Konkursu prof. Alicja Kicińska z krakowskiej Akademii Górniczo-Hutniczej.

- Nasze wieloletnie, konsekwentne działania na rzecz środowiska, a przede wszystkim poprawy jakości powietrza kolejny raz zostały docenione przez ekspertów – cieszyła się w mediach społecznościowych Gabriela Placha, wójt Goczałkowic-Zdroju

wyliczając przy okazji działania podejmowane celem ograniczenia smogu: Program Ograniczenia Niskiej Emisji (zrealizowano ok. 750 inwestycji, w tym wymianę ok. 600 kotłów), programy „Czyste Powietrze” i „Ciepłe Mieszkanie” (prowadzi je Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej oferując dotacje na wymianę instalacji grzewczych na paliwa stałe), obowiązującą od trzech lat niższa stawka podatku (o ponad 80 proc.) dla posiadających wyłącznie ekologiczne źródła ciepła (z roku na rok wzrasta liczba budynków, których właściciele korzystają z niższej stawki - w 2021 roku było ich 328, w 2022 r. – 413, w 2023 r. – 460, a na 19 stycznia bieżącego roku – już 470), czy wreszcie kampanie edukacyjne.

- Widzimy ich efekty, chociaż wiele jest jeszcze do zrobienia – stwierdziła pani wójt, a miejscowi urzędnicy wyliczają, że z roku na rok wzrasta liczba budynków, których właściciele korzystają z niższej stawki. W 2021 roku było ich 328, w 2022 roku – 413, w 2023 roku – 460, a na 19 stycznia bieżącego roku – już 470.

W kontekście wszystkiego, co zostało napisane powyżej nie pozostaje zatem nic innego jak zapytać tylko: skoro jest tak dobrze, to dlaczego wciąż bywa tak źle?

Winna zła lokalizacja, dużo domów jednorodzinnych, kopcący sąsiedzi?

- „Goczałki” nie zasługują na to, żeby być chłopcem do bicia, bo naprawdę robią bardzo dużo, ale mają pecha lokalizacji i kopcącego sąsiedztwo. Leżą w dolinie jak Kraków, spaliny spływają z okolicznych miejsc, a okolica to same domy jednorodzinne. Wszyscy palą w kominkach i piecach – przekonuje nas jeden z byłych już mieszkańców gminy.

Dodajmy, że „pechem” Goczałkowic-Zdroju jest też posiadanie stacji pomiarowej monitoringu powietrza, która pokazuje jak jest. Bo jest wiele gmin, w których z jakością powietrza jest tak samo, a może nawet jeszcze gorzej, lecz nikt nigdy się o tym nie dowie z uwagi na brak pomiarów i wyników tychże.

No i brak straży gminnej, która mogłaby egzekwować przestrzeganie (lub nie) zapisów uchwały antysmogowej. Rozważano jej powołanie, ale ostatecznie nie zdecydowano się na ten krok ze względu na wysokie koszty funkcjonowania formacji oraz „trudności organizacyjne”. Co prawda miejscowy ratusz informuje, że jego urzędnicy mogą od godz. 6 rano do godz. 22 nocą, bez ostrzeżenia, dokonać kontroli w domach, lecz Polski Alarm Smogowy wykazał, że istnieje bezpośrednia zależność między posiadaniem straży gminnej, a liczbą wykonywanych kontroli, ich skutecznością oraz karaniem sprawców wykroczeń.

Wyniki przeprowadzonej przez PAS ankiety pokazały, że w 2022 roku w gminach ze strażą przeprowadzono ponad 6 razy więcej kontroli, niż w gminach bez straży, a 95 proc. zgłaszanych przez mieszkańców sygnałów o spalaniu odpadów, czy łamaniu uchwały antysmogowej było właśnie w gminach posiadających własne straże. Efekt? O ile na gminę ze strażą średnie przypadało 22 mandatów i spraw, to dla gmin bez straży wskaźnik ten wynosił mniej niż jeden. Jak wyliczali aktywiści oznacza to, że w gminach bez straży mandat lub postępowanie sądowe są stosowane raz na 16 tys. budynków. Dla porównania: w gminach ze strażami sankcje za wykroczenia dotykają średnio jeden na 275 budynków

– Wydaje się, że wynika to z postrzegania straży jako instytucji, do której można zwracać się w takich sytuacjach. Brak straży to z kolei brak wiedzy o tym, komu zgłaszać naruszenia. Warto zauważyć, że zawiadomienia takie dominują w godzinach wieczornych, tymczasem w większości gmin bez straży nie prowadzi się kontroli poza godzinami pracy urzędów – mówił wtedy Janusz Piechoczek z Polskiego Alarmu Smogowego.

Smog towarzyszy nam od pokoleń

Może Cię zainteresować:

Historia dymu i smogu. Jak żyliśmy i umieraliśmy ze złym powietrzem

Autor: Tomasz Borówka

20/11/2022

Komin

Może Cię zainteresować:

Wielokrotnie przekroczone normy pyłu PM10 na Śląsku i w województwie. Najgorsze powietrze w Goczałkowicach-Zdroju i Żywcu, miejscowościach turystycznych

Autor: Michał Wroński

11/01/2024

Stara pijalnia goczalkowice zdroj 03

Może Cię zainteresować:

Stara Pijalnia w uzdrowisku Goczałkowice-Zdrój jak żywcem wyjęta z filmów Wesa Andersona. Cukiereczek!

Autor: Katarzyna Pachelska

28/09/2023

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon