Premier tylko na chwilę - co z tego wynika dla Śląska i Zagłębia? Na przykład dwóch wojewodów w dwa miesiące

Dwóch wojewodów w dwa miesiące, albo jeden na nowy rok. Dwóch komisarzy dla Tychów w dwa miesiące, albo jeden na nowy rok. Miotła w spółka skarbu państwa nie przed świętami, ale dopiero w nowym roku. I na dokładkę jeszcze dwa różne ministerstwa na Śląsku, z których po jednym nie zostanie nam nawet pamiątkowa tabliczka. Mniej więcej tyle dla naszego regionu i jego spraw oznacza powierzenie misji tworzenia rządu Mateuszowi Morawieckiemu.

mat. KPRM
Mateusz Morawiecki w Katowicach 1

Prezydent Andrzej Duda zadecydował: misję tworzenia nowego rządu otrzymał Mateusz Morawiecki. Sejmowa arytmetyka nie pozostawia złudzeń – poseł z Katowic rządzić nie będzie, bo przy aktualnym podziale sił w Sejmie nie ma szans na uzyskanie wotum zaufania.

Misja Morawieckiego zakończy się najdalej 11 grudnia. Taką datę uzyskamy bowiem po przyłożeniu konstytucyjnych zapisów do kalendarza. Począwszy od pierwszego posiedzenia nowego Sejmu tj. od 13 listopada prezydent ma do dwóch tygodni na powołanie nowego gabinetu, a ten ma wtedy znowu do dwóch tygodni na uzyskanie od posłów wotum zaufania. Jeśli ta sztuka mu się nie uda w konstytucyjnym terminie (a skumulowany czas obu powyższych czynności mija właśnie 11 grudnia), to Sejm będzie miał dwa tygodnie, by ze swego grona wyłonić premiera oraz członków jego gabinetu. Wygląda więc na to, że realnie nowy rząd dostaniemy gdzieś w okolicy Bożego Narodzenia. I co z tego wynika dla naszego regionu i jego spraw?

Dwóch wojewodów i dwóch komisarzy. To plan maksimum

Po pierwsze to, że będziemy mieli dwóch wojewodów w dwa miesiące, albo jednego na nowy rok. Dwóch jeśli powołany na premiera Mateusz Morawiecki w tym krótkim „okienku”, jakie będzie miał do dyspozycji powoła następcę Jarosława Wieczorka (ten uzyskał poselski mandat i od 2 listopada nie pełni już urzędu), który rzecz jasna krótko potem przez nowego premiera zostanie wymieniony.

Jednego, jeśli premier z Katowic nie będzie miał głowy i czasu do takich „drobiazgów” jak powoływanie przedstawicieli rządu w terenie i zajmie się tym dopiero następca Morawieckiego, a w międzyczasie liczący ponad 4 miliony region pozbawiony będzie wojewody. Który z tych scenariuszy wygląda na bardziej niepoważny, to już zostawiamy Państwa ocenie.

Analogicznie sprawa wygląda w przypadku pozbawionych od połowy października prezydenta Tychach (niezorientowanym wyjaśniamy, że wieloletni prezydent tego miasta – Andrzej Dziuba – uzyskał mandat senatora i tym samym zakończył karierę w samorządzie). Zgodnie z prawem premier, na wniosek wojewody winien powołać komisarza, który zarządzać będzie miastem do czasu kolejnych wyborów (w tym przypadku, do końca kwietnia).

Komisarza jak na razie nie powołano. Być może uczyni to premier Morawiecki, jeśli oczywiście znajdzie się chętny, by podjąć się tej misji w sytuacji, gdy kolejny premier kilka tygodni później takiego komisarza wymieni (a że tak będzie, to politycy dotychczasowej opozycji bynajmniej nie ukrywali). W takim razie Tychy będą miały w sumie na przestrzeni dwóch miesięcy dwóch komisarzy. Bądź też tylko jednego, jeśli komisarza powoła dopiero kolejny premier, przy czym nastąpi to najwcześniej w okolicach nowym roku.

I znowu, Państwa ocenie pozostawiamy ocenę który z tych scenariuszy wygląda na mniej poważny w kontekście zarządzania ponad 120-tysięcznym miastem i prac nad przyszłorocznym, trudnym budżetem dla niego.

Ministerialnych tabliczek na szczęście nie trzeba będzie u nas zmieniać

Na gruncie formalnym (na szczęście raczej nie faktycznym) w ciągu dwóch miesięcy możemy się również doczekać dwóch ministerstw na Śląsku. Przypomnijmy bowiem, że na ostatniej prostej w kampanii wyborczej Mateusz Morawiecki obiecał usytuowanie resortu energetyki na Śląsku, zaś wcześniej to samo w kontekście resortu przemysłu zadeklarował Donald Tusk.

Gdyby obaj mieli dotrzymać słowa, to najpierw (między 13 listopada, a powołaniem nowego gabinetu) powinno pojawić się rozporządzenie szefa rządu o powołaniu ministerstwa energii (później powinniśmy poznać kandydata na ministra), a następnie w okolicach nowego roku analogiczny ruch powinien wykonać nowy premier w kontekście ministerstwa przemysłu. Na szczęście między samą publikacją rozporządzenia, a faktycznym utworzeniem resortu z odpowiednim zasobem kadr i bazą lokalową jest pewna różnica, więc zmieniać ministerialnych tabliczek nie trzeba będzie.

Powierzenie misji tworzenia rządu posłowi z Katowic to także prezent w postaci dodatkowego czasu dla zarządów wielu spółek skarbu państwa. Tradycyjna powyborcza „miotła” wymiecie ich bowiem z zajmowanych stanowisk nie na dniach, czy tygodniach, ale zapewne dopiero w przyszłym roku. Na ile w ich wydaniu będzie to jeszcze zarządzanie, a nie ile już tylko trwanie, to już zupełnie inna historia.

Ministerstwo Przemysłu na Śląsku Z jakimi kompetencjami i w jakim mieście

Może Cię zainteresować:

Gdzie na Śląsku wyląduje ministerstwo przemysłu? Gliwice, Bytom, Katowice. A kompetencje na razie mgliste

Autor: Maciej Poloczek

27/10/2023

Jarosław Wieczorek Andrzej Dziuba

Może Cię zainteresować:

Trzy tygodnie po wyborach: województwo śląskie bez wojewody, Tychy bez prezydenta. Taki mamy klimat

Autor: Michał Wroński

03/11/2023

Przeładunek węgla w porcie

Może Cię zainteresować:

W górnictwie rosną zwały i koszty, spada wydobycie i zyski. Nowy rząd czekają stare problemy

Autor: Michał Wroński

30/10/2023

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon