"Takich bohaterów nam trzeba: poborowych, turystów". Lizak Spod Szafy pokazuje Dudzie, gdzie Ślązacy mają wojnę hybrydową

Zawsze marzyłem, by grać na perkusji. Dopadł mnie kryzys wieku średniego i pomyślałem, że to dobry moment, być może ostatni, by spełniać marzenia. No i pojechałem kupić perkusję – mówi Paweł Smolorz o początkach zespołu Lizak Spod Szafy. Tworzą go – jak sami o sobie mówią – boomerzy, którzy na co dzień pracują jako operatorzy kamer. Niedawno nagrali płytę, która nosi tytuł „Pierwsze Powstanie Boomerów” i muzycznie przenosi do lat 90. XX wieku, czyli lat młodości członków grupy.

fot. Krzysztof Matuszyński
Lizak spod szafy

Rozmowa z Pawłem Smolorzem, frontmenem zespołu Lizak Spod Szafy

Nie jesteście już najmłodsi. Skąd pomysł, by założyć kapelę i nagrać płytę?
Jesteśmy kolegami z branży (zespół tworzą operatorzy kamer – red.). Znamy się od wielu lat. Luźno dyskutowaliśmy o czasach, w których żyjemy. Doszliśmy do wniosku, że dziś wystarczy czasem po prostu pozbyć się poczucia obciachu, aby gdzieś tam zaistnieć. I w końcu padło: „no właśnie, a czemu nie my". Pieprzyć obciach. I dla jaj napisaliśmy punkowy kawałek, którego tytułu nie mogę przytoczyć, bo jest zbyt... obciachowy.

A skąd ta nazwa - Lizak Spod Szafy?
Można ją interpretować na różne sposoby. Słowem, to coś brudnego, ale dobrego (śmiech).

To wasze pierwsze muzyczne podrygi czy mieliście już jakieś tego typu próby w młodych latach?
Ja miałem drobny epizod pod koniec lat 90. Ale to były trudne czasy. Nie było takich możliwości sprzętowych i finansowych jak dziś. Potem była praca, rodzina, dzieci, i człowiek się nawet nie zorientował, jak został boomerem. Kozi (Marcin Kozyra) i Bralu (Marcin Bralczyk) i ja - jeśli chodzi o perkusję - to uczyliśmy się w zasadzie od zera. I do teraz wirtuozeria się nam nie kłania.

Lizak Spod Szafy
Lizak Spod Szafy

Dlaczego perkusja, a nie np. gitara?
Zawsze marzyłem, by grać na perkusji. Dopadł mnie kryzys wieku średniego i pomyślałem, że to dobry moment, być może ostatni, by spełniać marzenia. No i pojechałem kupić perkusję. Bralu się o tym dowiedział i zaproponował, że przyjedzie z gitarą i coś pogramy sobie razem. Opróżniłem w domu garderobę (taki mały pokoik, który robił za szafę na ciuchy) i wstawiłem tam perkusję.

Do szafy?
Tak. I zaczęliśmy grać w szafie. To chyba był właśnie moment, w którym się to zaczęło na poważnie. Kiedy zaczęliśmy wydawać na to pieniądze i komponować pierwsze utwory. Ja na perkusji i wokal. Bralu na gitarze. Brakowało basisty, więc dzwonimy do Koziego. Ten myślał, że go wkręcamy. Uwierzył i oficjalnie dołączył kiedy Bralu kupił mu gitarę. Teraz już za późno, masz gitarę - musisz grać.

Perkusja i wokal to dość karkołomne połączenie.
Tak, ale obecnie na koncerty szukamy perkusisty. Frontmanem zostałem trochę z przypadku i nie da się tego godzić z perkusją (chyba, że jest się Phillem Collinsem). A frontmanem zostałem, bo chętnych nie było.

Od zebrania składu do nagrania płyty, to jednak daleka droga.
Z czasem pojawił się Grzegorz Zawada. Na początku wyśmiał wszystko to, co zrobiliśmy. A Grzegorz to realizator dźwięku z górnej półki. Muzycznie bił nas wszystkich wiedzą na łeb. To przecież on w latach 90. stał za nagraniami, choćby Kalibra 44. Nie wiem kiedy, w którym momencie, uwierzył, że da się z tego zrobić album. Nazwaliśmy go „Pierwszym Powstaniem Boomerów”, bo nasz muzyczny sentyment zatrzymał się w latach 90.

Grzegorz Zawada
Grzegorz Zawada

No właśnie, gracie jak kapele z lat 90. To wasze inspiracje?
Punk, punk rock, nu metal, rapcore z tamtych lat grał nam w sercach. I tu wszyscy byliśmy zgodni. Niech powstanie „boomerska” muzyka, z „boomerskim” brzmieniem. Bo prawie nikt nowy się dziś za to nie zabiera. A ponieważ odrzuciliśmy poczucie obciachu, a do tego, żyjemy w czasach, w których naszej wolności twórczej nie musi ograniczać wielka wytwórnia płytowa, zaczęliśmy robić muzykę taką, którą sami chcemy słuchać. Czyli cyniczne wykorzystaliśmy dobra współczesnego świata, aby wrócić do czasów minionych.

Wasze teksty są i poważne i śmieszne.
Teksty w 99 procentach są moje i z założenia miały być mało patetyczne i proste. To rodzaj prześmiewczych felietonów, opisujących współczesny świat - politykę, sztukę, współczesne relacje międzyludzkie. Wydaje mi się, że to też powrót do lat 90. Dzisiaj muzyka rockowa jest o niczym. Twórcy boją się dotykać tematów drażliwych, bo może ktoś się obrazi, etc. A na świecie dużo się dzieje. Proszę posłuchać "Drugiej armii świata" i zobaczyć klip. To utwór o wielkiej tragedii, o wojnie. Ale chcieliśmy, aby był sarkastyczny, żeby obśmiał agresora - więc mówi językiem agresora. Warto zobaczyć klip uważnie. Jest zrobiony przez świetnych naszych śląskich filmowców.

A pozostałe teksty?
Na płycie każdy utwór w sposób lekki porusza często zjawiska, którymi jesteśmy świadkami na co dzień. Obśmiewamy politykę, kościół, relacje międzyludzkie, nawet samych siebie. Wydaje nam się, że taki w istocie musi być postpunk.

Jakieś plany szerszego „wyjścia z szafy”? Koncerty, wywiady, autografy…?
Już samo pojawienie się w Ślązagu jest wyjściem z szafy (śmiech), ale oczywiście będziemy grać swoje. Realizować się w swoim pięknym kryzysie wieku. I pewnie wybuchnie jeszcze powstanie. Te trzecie podobno są zwycięskie, więc mamy jeszcze trochę do zrobienia.

Zespół Lizak Spod Szafy tworzą: Paweł Smolorz (wokal, perkusja), Marcin Bralczyk (gitara) i Marcin Kozyra (bas). Płyty „Pierwsze Powstanie Boomerów” można posłuchać w serwisie Spotify.
Slayer w Zabrzu

Może Cię zainteresować:

Zadyma nie z tej ziemi: 32 lata temu Slayer wpadł na Śląsk. Legenda: fani metalu na deser przewracali tramwaje

Autor: Marcin Zasada

06/06/2024

Kat

Może Cię zainteresować:

Mirosław Neinert spotyka Romana Kostrzewskiego. Trumna, wybuchy i… stripteaserka pomalowana na złoto

Autor: Maciej Poloczek

10/02/2024

TSA gra w Spodku Pamiętacie ich wojnę z naszym Katem

Może Cię zainteresować:

TSA wraca na scenę. Zagra w katowickim Spodku. Pamiętacie ich „wojnę” z naszym Katem?

Autor: Maciej Poloczek

02/12/2023

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon