Najbardziej spolaryzowany region w Polsce
Województwo katowickie, zamieszkałe w 1995 roku przez niemal 4 miliony ludzi, pozostawało najludniejszym ze wszystkich 49 jednostek administracyjnych. W pierwszej turze, odbywającej się 5 listopada, głos oddało ponad 1 800 000 osób, ustanawiając frekwencję na poziomie 63,39% - nieco niższej od średniej krajowej, która wyniosła 64,70%. To właśnie w województwie katowickim doszło najbardziej zrównoważonego wyniku, być może nawet w historii wyborów w III RP: kandydaci Aleksander Kwaśniewski i Lech Wałęsa otrzymali kolejno 34,49% i 34,82% wszystkich głosów, ustanawiając marginalną różnicę na poziomie 0,33% - najmniejszą jaką udało mi się znaleźć w wyborach parlamentarnych i prezydenckich po 1989 roku. Druga tura również blisko remisu: Aleksander Kwaśniewski z wynikiem 49,31% i Lech Wałęsa z 50,69%. Można zakładać, że tak duże zrównanie wyników jest efektem tak wielu oddanych głosów. Jednak gdy spojrzymy na drugie najludniejsze województwo w kraju, warszawskie, gdzie głos oddało ponad 1 300 000 wyborców, zauważamy wyraźnie większe poparcie dla Lecha Wałęsy, który w pierwszej turze uzyskał 37.75% wszystkich głosów (Kwaśniewski - 25,20%) a w drugim głosowaniu zdobył 62,24%. Ustawia nam to wizerunek województwa katowickiego jako miejsca niezwykle spolaryzowanego, gdzie co druga osoba zagłosowała inaczej. Jednak miasta Zagłębia Dąbrowskiego, wchodzące ówcześnie w skład województwa katowickiego, miały swojego faworyta, za którym opowiedziały się niemal jednogłośnie.
Zagłębie głosowało inaczej
Bez trudu można się domyślić, kto był faworytem w regionie o tak silnych tradycjach robotniczych. Gdyby wszyscy głosowali tak jak w Sosnowcu, Kwaśniewski wygrałby w pierwszej turze. Kandydat SLD zdobył w tym okręgu 53% wszystkich ważnych głosów, natomiast Wałęsa, Kuroń i Zieliński otrzymali kolejno 17%, 10% i 5%. Zbliżony wynik uzyskały wstępnie komisje z Będzina i Czeladzi, gdzie oddano 55% ważnych głosów na Aleksandra Kwaśniewskiego i ok. 17% głosów na Lecha Wałęsę. Niestety, uzyskanie szacunkowych danych okazało się niemożliwe w Dąbrowie Górniczej, którą redaktorzy pisma „Wiadomości Zagłębia” nazywają stolicą Zagłębia Dąbrowskiego (co jest nietypowe, ponieważ tym tytułem z reguły określa się Sosnowiec, z uwagi na największą liczbę ludności, lub Będzin, ponieważ jest najstarszym miastem Zagłębia). Jak podaje tygodnik „Wiadomości Zagłębia” z 7 listopada 1995 roku, w 33 z 34 obwodów wyborczych w Zawierciu zwyciężył Aleksander Kwaśniewski. Jedynym obwodem w Zawierciu, gdzie dwukrotnie wygrał Lech Wałęsa, były ulice przy Domu Pomocy Społecznej.
Podobnie wyglądała druga tura, w której zwyciężył Aleksander Kwaśniewski, zyskując ponad 70% poparcia w każdym z miast. Zagłębiacy też chętniej chodzili do urn. Frekwencja w drugiej turze wyniosła 68,23% dla kraju i 64,92% dla województwa katowickiego, przy czym w Zagłębiu Dąbrowskim głos oddało ponad 70% uprawionych do głosowania. To wszystko rysuje nam obraz Zagłębia Dąbrowskiego jako regionu bardziej zaangażowanego politycznie i zdecydowanie bardziej na lewo niż sąsiadujący z nim Górny Śląsk.
Nie obyło się bez afer
„W samym tylko Sosnowcu z Obwodowych Komisji Wyborczych wpłynęło 245 interwencji od ludzi, którzy odeszli urn bez możliwości oddania głosu. Trudno więc mówić o jednostkowych przypadkach. Tylko w obwodzie nr 66, w niedzielę, 5 listopada 28 osób nie znalazło się na listach. Kierownik referatu ewidencji ludności w Sosnowcu stwierdził, że pośród 245 interwencji 70 było nieuzasadnionych, a 175 osób zostało pominiętych w spisie, z czego 102 wskutek błędu technicznego w programie.” ~ czytamy w leadzie na tytułowej stronie „Wiadomości Zagłębia” z 14 listopada 1995 roku.
Zagłębiając się w prasę z tego okresu, jak na dłoni widać problemy, z jakimi mierzyła się raczkująca w Polsce demokracja. Dziennikarze krytykują ustawę o wyborze prezydenta z 1990 roku, osoby przebywające w szpitalach pozbawione zostały prawa do głosowania - ponieważ szpitalne listy wysyłano z różnym wyprzedzeniem, a „błąd techniczny w programie” wykluczył z głosowania ponad 100 osób w samym Sosnowcu. Krytyka spadła na komisje wyborcze. Z powodu bałaganu w listach ewidencji ludności i nadmierne tłumaczenie się błędami popełnionymi przez system, organom wyborczym zarzucano brak kompetencji. Ta krótka notatka w „Wiadomościach Zagłębia” kończy się słowami:
„Odebrano prawo wyborcze, zagwarantowane konstytucyjnie setkom, a może i nawet tysiącom osób, które do tej pory nigdy w takiej sytuacji się nie znalazły. Spotkało ich to w demokratycznej RP.”
Pozostaje nam mieć nadzieję, że po
raz ostatni.

Może Cię zainteresować: