Najbardziej zasłużony Górnik w historii Katowic. Rzecz o zapomnianym burmistrzu

W historii Katowic istnieją nazwiska-symbole, nazwiska-pomniki: jest Grażyński, jest Ziętek. I jest Alfons Górnik – nazwisko-przypis, biografia niemal doskonale wymazana, zredukowana do daty w uchwale miejskiej. To on objął urząd jako pierwszy, zanim historia wybrała innych. Jego los to klasyczna opowieść z pogranicza – o kimś, kto próbował budować mosty tam, gdzie polityka żądała wznoszenia murów. Pisze Piotr Fuglewicz.

Alfons Górnik

Alfons Górnik urodził się 26 marca 1886 roku w Kuźni Raciborskiej jako syn kupca. Choć z domu wyniósł znajomość języka polskiego, całą swoją formację intelektualną i zawodową odebrał w systemie pruskim. Maturę zdał w Mysłowicach, studiował prawo na Uniwersytecie Wrocławskim, a w 1909 roku uzyskał tytuł doktora nauk prawniczych w Berlinie. Był typowym produktem pogranicza: Ślązakiem, który czuł więź z polskością, ale jednocześnie niemieckim prawnikiem z bezbłędną formacją urzędniczą. Karierę rozpoczął w Opolu, by od 1914 roku kierować wydziałami magistratu w Gliwicach. Do Katowic trafił w 1919 roku jako radca prawny, niosąc ze sobą rzadkie na Śląsku połączenie polskich sympatii i niemieckiej sumienności.

Gdy ważyły się losy regionu, ten ukształtowany w niemieckim systemie urzędnik jednoznacznie stanął po polskiej stronie. Już w okresie plebiscytu w 1921 r. pełnił funkcję doradcy ds. technicznych do obrony interesów ludności polskiej, a następnie był członkiem Rady Ludowej (1921). Został wybrany przez Wojciecha Korfantego na polskiego doradcę technicznego. Korfanty docenił jego apolityczność i kompetencje, które były kluczowe wobec braku polskiej kadry administracyjnej. Decyzja o objęciu przez niego władzy była efektem kompromisu. W 42-osobowej Radzie Miejskiej Katowic dominowali Niemcy, a wynik plebiscytu nie pozostawiał złudzeń co do preferencji większości mieszkańców miasta – za przynależnością do Polski głosowało 3954 obywateli miasta, co stanowiło około 17% wszystkich oddanych głosów. Mimo to, w lutym 1922 roku, w obliczu polskiego szantażu politycznego i groźby powołania prezydenta komisarycznego, Górnik został wybrany zwierzchnikiem magistratu.

Nowy burmistrz Katowic

Kiedy w czerwcu 1922 roku ostatni niemiecki Oberbürgermeister opuszczał miasto, na jego miejsce nie wszedł rewolucjonista z szablą, ale właśnie on – prawnik Górnik.

Nowy burmistrz Katowic deklarował: „w praktyce nie będzie znał ani Polaków, ani Niemców, lecz tylko po polsku mówiących obywateli miasta”.

Na biurku Górnika leżała nie tylko mapa rozrastających się Katowic, ale przede wszystkim Konwencja Genewska o Górnym Śląsku. Był to jego fundament i jednocześnie przekleństwo. W mieście, które z dnia na dzień stało się polskie, ale którego elity, przemysł i duża część mieszkańców wciąż czuła się niemiecka (lub tak się określała), Górnik musiał być bezwzględnym legalistą. Mierzył się z chaosem, brakiem polskich kadr i otwartym sabotażem niemieckich urzędników.

Kadencja Górnika rozpoczęła się w momencie fundamentalnej zmiany. Wkroczenie wojsk polskich do Katowic w czerwcu 1922 roku zapoczątkowało natychmiastową, dwukierunkową migrację. Rozpoczął się masowy odpływ ludności niemieckiej – szacunkowo 9 tysięcy urzędników, nauczycieli i oficerów przeniosło się do miast, które pozostały w Niemczech, jak Bytom czy Gliwice. Równocześnie status Katowic jako stolicy nowego autonomicznego województwa śląskiego przyciągnął tysiące polskich specjalistów: urzędników, inżynierów i wojskowych. W efekcie odsetek Polaków rósł równie szybko, jak malał niemiecki.

Kluczowym momentem dla zmiany proporcji narodowościowych był rok 1924. Władze polskie podjęły decyzję o poszerzeniu granic miasta, przyłączając gęsto zaludnione, robotnicze i wiejskie gminy: Bogucice-Zawodzie, Brynów, Dąb, Ligotę i Załęże. Obszary te były historycznie bastionami polskości. To „wielkie przyłączenie” miało kolosalny wpływ na statystykę. Populacja miasta skoczyła z ok. 50 tysięcy do ponad 112 tysięcy. Nowi mieszkańcy byli w przeważającej mierze Polakami, co radykalnie zmniejszyło procentowy udział Niemców w nowo powstałych „Wielkich Katowicach”. Lata 1926 (115 tys. mieszkańców) i 1928 (124 tys.) pokazują już tę nową rzeczywistość demograficzną. Był to okres stabilizacji, w którym emigracja Niemców wyhamowała, lecz napływ Polaków do rozwijającej się stolicy trwał. Udział ludności niemieckiej systematycznie spadał, co potwierdził spis z 1931 roku, wykazując jedynie 13,4% ludności niemieckojęzycznej.

Górnik nie był ideologiem, był administratorem. Już w 1923 roku z jego inicjatywy powołano do życia Związek Gmin Województwa Śląskiego, a Górnik stanął na czele tej struktury. Był także członkiem Rady Naczelnej Polskiego Zjednoczenia Gospodarczego oraz wchodził w skład zarządu Związku Miast Polskich.

Zamiast polityki, zajmował się miastem: budowano nowe szkoły, szpital, Miejski Ogród Botaniczny oraz rozbudowywano infrastrukturę użyteczności publicznej – wodociągi i gazownie.

To jego administracja położyła podwaliny pod budowę „polskich Katowic”. Stanęła przed podwójnym wyzwaniem: z jednej strony musiała zarządzać logistyką dla kluczowych inwestycji państwowych i wojewódzkich, jak Gmach Sejmu Śląskiego (od 1924), a z drugiej – przy ograniczonych zasobach miejskich – reagować na palące problemy społeczne, głównie katastrofalny brak mieszkań (np. Kolonia Mościckiego, 1927).

Kluczową decyzją tamtych lat był świadomy wybór języka architektonicznego. Nowa polska administracja, zamiast kontynuować kojarzony z Prusami historyzm lub manifestować polskość stylem „dworkowym”, postawiła na modernizm. Był to wybór pragmatyczny i polityczny. Modernizm, jako język nowoczesności, racjonalności i przyszłości, miał charakter ponadnarodowy. Pozwoliło to prezentować polską władzę nie jako siłę rewanżystowską, lecz jako siłę postępu, skutecznie integrującą podzielone społeczeństwo.

Dramat Górnika rozpoczął się wraz z nadejściem Sanacji i wojewody Michała Grażyńskiego w 1926 roku. Dla Grażyńskiego, człowieka o żołnierskiej mentalności, prawniczy pragmatyzm Górnika i jego szacunek dla genewskich zapisów były synonimem słabości, a może nawet ukrytej opcji niemieckiej. Obóz narodowy, który wcześniej go poparł, przestał ufać jego kompromisowej postawie. Za cichą aprobatą wojewody rozpoczęła się brutalna nagonka prasowa. Sanacyjna prasa nie zostawiała na nim suchej nitki, zarzucając mu sprzyjanie Niemcom i niegospodarność.

Górnik, człowiek prawa, zderzył się z brutalną polityką siły. W tej wojnie dwóch wizji – pragmatycznego pogranicza przeciwko scentralizowanemu państwu narodowemu – musiał przegrać. Zmęczony konfliktem i osaczony, ustąpił 27 kwietnia 1928 roku.

Przepadł nawet jego grób

Zasługą Górnika było skanalizowanie tego gwałtownego procesu. Jego sześcioletnia administracja, utrzymując bieżące funkcjonowanie miasta, zdołała położyć prawne, administracyjne i infrastrukturalne podwaliny pod „złotą erę” katowickiej moderny, która w pełni rozkwitła w latach 30.

Po ustąpieniu z urzędu pozostał w Katowicach, gdzie mieszkał na ulicy Wita Stwosza 1/7 i działał jako prawnik. Zmarł 8 grudnia 1939 roku po ciężkiej chorobie. Został pochowany na cmentarzu przy ulicy Sienkiewicza.

Los potraktował go okrutnie także po śmierci. Górnik, pierwszy polski prezydent, stał się przypisem do biografii swojego antagonisty. Historia zapamiętała ideologa; pragmatycznego legalistę skazała na zapomnienie. Nie ma dziś o nim wielkiej pamięci, a jego grób, pozbawiony opieki, został zlikwidowany w latach pięćdziesiątych XX wieku. Rodzina – żona Elżbieta i syn Rudolf – po wojnie, uznana za Niemców, została deportowana za Odrę.

Dzieje Alfonsa Górnika rodzą gorzką refleksję: próba sprawiedliwego zagwarantowania praw skonfliktowanym grupom jest skazana na niepowodzenie w świecie, który wybierał wyłącznie ostre antagonizmy. Ale to, że są ludzie, którzy mimo wszystko próbują, rodzi pewną nadzieję.

Komputer Pixabay

Może Cię zainteresować:

Piotr Fuglewicz: Hajmat to dane nieustrukturyzowane. Wątki polskie, niemieckie, żydowskie i czeskie splatają się w jeden warkocz

Autor: Piotr Fuglewicz

05/10/2025

Kurt Schwaen 1

Może Cię zainteresować:

Piotr Fuglewicz: Kurt Schwaen, kompozytor zwięzłości w stuleciu zgiełku

Autor: Piotr Fuglewicz

13/09/2025

Grünfeld i Zimmermann (wizja AI)

Może Cię zainteresować:

Piotr Fuglewicz: Budowniczowie Katowic. Grünfeldowie i Zimmermannowie – architekci miejskiego sukcesu

Autor: Piotr Fuglewicz

05/09/2025

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon
Reklama