Historia architektury modernizmu, w swoim najbardziej fundamentalnym wymiarze, jest opowieścią o walce materii z czasem oraz ideologii z rzeczywistością. Kamień, cegła, a w dwudziestym wieku przede wszystkim żelbet, miały stanowić gwarancję trwania – fizyczny dowód na istnienie cywilizacji, politycznych aspiracji czy ambicji jednostek. Wznosząc gmach, architekt zakłada – czasem z pychą demiurga, innym razem z rzemieślniczą pokorą – że jego dzieło przetrwa twórcę, stając się świadkiem epoki.
W biografii Karola Schayera, jednego z najwybitniejszych, a zarazem najbardziej tragicznych twórców modernizmu polskiego i bliskowschodniego, ten aksjomat ulega dramatycznemu zawieszeniu. Beton, materiał w założeniu wieczny, okazał się w jego przypadku substancją kruchą, bezbronną wobec niszczycielskich sił historii: totalitarnej polityki nazistowskich Niemiec w Katowicach oraz drapieżnej, pozbawionej sentymentów spekulacji deweloperskiej w powojennym Bejrucie.
Schayer to paradygmatyczny przykład „architekta transnarodowego” – twórcy, który przenosi idee modernizmu przez granice państwowe, adaptując je do radykalnie odmiennych kontekstów kulturowych i klimatycznych, zachowując jednocześnie rygorystyczną spójność intelektualną. Jego biografia, rozpięta między europejskim Lwowem i Katowicami a bliskowschodnim Bejrutem, stanowi swoisty architektoniczny zapis burzliwego XX wieku. W obu przypadkach Schayer operował w miastach pogranicza: Katowicach, walczących o polską tożsamość w cieniu niemieckiej dominacji kulturowej, oraz Bejrucie, definiującym swą niepodległość między Wschodem a Zachodem.
Lwowskie korzenie i szkoła tradycji
Rodzinny Lwów architekta na początku XX wieku był nie tylko miastem secesyjnych kamienic i habsburskiej administracji, ale przede wszystkim prężnym ośrodkiem akademickim i intelektualnym. Karol Julian Schayer urodził się tam 25 grudnia 1900 roku, jako syn Juliana i Anieli. Choć środowisko rodzinne o korzeniach kupieckich zapewniło mu solidne podstawy, to wielokulturowa atmosfera miasta ukształtowała jego wrażliwość na formę i detal.
Po ukończeniu gimnazjum realnego Schayer wstąpił na Wydział Architektoniczny Politechniki Lwowskiej. Lata jego studiów przypadły na okres formowania się państwowości polskiej, walk o granice i krystalizowania się nowych prądów w sztuce. Dyplom inżyniera architekta uzyskał w 1927 roku. Uczelnia wyposażyła go w specyficzny aparat pojęciowy; kładła bowiem ogromny nacisk na osadzenie nowoczesności w tradycji klasycznej, co odróżniało ją od bardziej radykalnych nurtów europejskich. Wpajano studentom zasady proporcji, tektoniki i monumentalizmu. Echa tej edukacji powrócą w późniejszych realizacjach Schayera, gdzie nowoczesna bryła często skrywa klasyczny podział na cokół, korpus i zwieńczenie.
Młodość architekta nie upłynęła jednak wyłącznie w salach wykładowych. Jego biografię naznaczył czyn zbrojny, typowy dla pokolenia walczącego o granice II Rzeczypospolitej. Był aktywnym uczestnikiem obrony Lwowa w 1918 roku, brał udział w kampanii ukraińskiej oraz wojnie polsko-bolszewickiej. Doświadczenia frontowe i konfrontacja z zagrożeniem bytu państwowego uformowały w nim postawę państwowca – człowieka, dla którego praca zawodowa jest przedłużeniem służby publicznej. Co kluczowe dla jego późniejszej kariery na Śląsku, Schayer brał udział w plebiscycie na Spiszu i Orawie oraz w działaniach plebiscytowych na Górnym Śląsku.
Katowicki eksperyment modernizacyjny
Karta niepodległościowa stała się przepustką do kariery w administracji państwowej odrodzonej Polski. W województwie śląskim, gdzie weryfikacja narodowa i zasługi dla sprawy polskiej miały znaczenie fundamentalne, przeszłość wojskowa Schayera stanowiła kapitał symboliczny niemal równy jego talentowi. Przenosiny na Górny Śląsk w 1927 roku były logiczną konsekwencją jego ambicji zawodowych i postawy patriotycznej. Region ten, przyłączony do Polski w 1922 roku, stał się miejscem bezprecedensowego eksperymentu modernizacyjnego.
Wojewoda Michał Grażyński dążył do uczynienia z Katowic wizytówki nowoczesnej Polski. Architektura miała być orężem w walce o „rząd dusz” – polskie Katowice miały przyćmić niemieckie Breslau i Beuthen, udowadniając, że Polacy potrafią zarządzać uprzemysłowionym regionem lepiej niż ich zachodni sąsiedzi. Schayer, ze swoim lwowskim dyplomem i nienaganną kartą wojskową, idealnie wpisywał się w potrzeby sanacyjnej władzy. Jego relacje z Grażyńskim wykraczały poza standardowy układ urzędnik–zwierzchnik; stał się de facto zaufanym architektem wojewody, któremu powierzano zadania o najwyższym priorytecie propagandowym i społecznym.
Początkowo pracował w urzędzie wojewódzkim, by z czasem usamodzielnić się jako wolny architekt, wciąż jednak blisko związany z kręgami władzy. Zamieszkał w Katowicach przy ulicy Dąbrowskiego 24, w domu własnego projektu. Budynek ten stał się wizytówką jego stylu w sensie dosłownym: w miękkim, sinusoidalnym wygięciu ściany balkonu uważne oko dostrzeże echo osobistego podpisu architekta – charakterystyczne, płożące „S”, którym sygnował swoje rysunki, tutaj zostało przeskalowane do rangi detalu urbanistycznego.
Styl schayerowski: Elegancja i funkcja
Katowice lat międzywojennych były dynamicznym ośrodkiem przyciągającym talenty. Jak wskazuje Aneta Borowik w „Słowniku architektów...”, silną grupę stanowili absolwenci Politechniki Lwowskiej. Obok Schayera działali tu tacy twórcy jak Tadeusz Michejda, Lucjan Sikorski, Zbigniew Rzepecki czy Eustachy Chmielewski. Modernizm katowicki nie był monolitem – ewoluował od surowego funkcjonalizmu ku formom bardziej luksusowym i opływowym. W tym kontekście twórczość Schayera wyróżniała się specyficzną elegancją, dbałością o detal i materiał oraz doskonałym wyczuciem proporcji.
Jego dorobek w Katowicach można podzielić na dwie główne kategorie: luksusową architekturę mieszkaniową w południowym śródmieściu oraz gmachy użyteczności publicznej. Obie grupy łączy wspólny mianownik: dążenie do perfekcji funkcjonalnej i estetycznej przy użyciu najnowocześniejszych materiałów.
Katowicka „Dzielnica Południowa”, jeden z najlepiej zachowanych zespołów architektury modernistycznej w Europie, stała się domem dla nowej elity. Przy ulicy Dąbrowskiego 24 (1936) Schayer zrealizował kamienicę Łabusiów – budynek będący manifestem jego podejścia do mieszkalnictwa. Obiekt wyróżnia asymetryczna kompozycja fasady i luksusowe wykończenie – ciemny klinkier lub kamień w partii cokołowej, wyżej zaś szlachetne tynki. Wnętrza apartamentów, często przekraczające 150 metrów kwadratowych, posiadały dwutraktowy układ, wyraźnie oddzielający strefę reprezentacyjną od prywatnej i służbowej. Kluczowym elementem „stylu schayerowskiego” były przeszklone ogrody zimowe. Rozwiązanie to stanowiło pragmatyczną odpowiedź na warunki środowiskowe: w zanieczyszczonych Katowicach tradycyjny balkon był często nieużyteczny, podczas gdy ogród zimowy zapewniał światło przy jednoczesnej izolacji od pyłu i sadzy.
Z kolei Dom Żytomirskiego (ul. PCK 6, 1936–1937) to kwintesencja „stylu okrętowego”. Narożna lokalizacja pozwoliła na dynamiczne ukształtowanie bryły: zaokrąglone narożniki, pasmowe okna i balustrady przypominające relingi transatlantyku nadały budynkowi lekkości. Podobnie jak przy ul. Dąbrowskiego, zadbano o detale: hol wyłożony kamieniem, hebanowe drzwi wejściowe, chromowane elementy i winda świadczyły o statusie mieszkańców.
W ścisłym centrum, przy ulicy Mielęckiego 10, Schayer zaprojektował w 1936 roku siedzibę Międzynarodowego Banku Handlowego. To przykład architektury biurowej, gdzie funkcjonalizm spotyka się z reprezentacją. Wąska działka wymusiła dyscyplinę formy: fasada jest spokojna i rytmiczna, z dużymi przeszkleniami w partii parteru. Konstrukcję opracował stały współpracownik architekta, inżynier Henryk Griffel. Niestety, losu budynku nie oszczędziła współczesna ignorancja. Obecny dysponent obiektu, w akcie niezrozumiałej inwencji, zniweczył purystyczną wizję Schayera, nanosząc na fasadę chaotyczne plamy burego pigmentu. Kiedy ośmieliłem się publicznie nazwać ten akt wandalizmem na tkance architektonicznej, odpowiedzią nie był dialog, lecz zapowiedź procesu sądowego.
Służba publiczna i „Świątynia Ducha”
Schayer pozostawił również trwały ślad w architekturze edukacyjnej i administracyjnej. Do jego ważniejszych prac należą funkcjonalistyczne gimnazja w Lublińcu, Mikołowie i Szarleju, które zrywały z tradycją ciężkich, pruskich gmachów na rzecz architektury higienicznej, jasnej i przestronnej, mającej wychowywać „nowego obywatela”. Jego pozycję potwierdził również projekt Ratusza w Królewskiej Hucie (Chorzowie).
Jednak najważniejszym, a zarazem najbardziej tragicznym dziełem okresu katowickiego, był gmach Muzeum Śląskiego. Projekt, wyłoniony w konkursie, miał stanowić dopełnienie reprezentacyjnej dzielnicy rządowej vis-à-vis Sejmu Śląskiego. O ile Sejm symbolizował władzę polityczną, Muzeum miało być świątynią ducha, historii i kultury polskiej na Śląsku. Schayer zaproponował nowoczesną bryłę w kształcie litery „H”, z dominującą wieżą. Brak historyzujących cytatów był deklaracją polityczną – odcięciem się od pruskiej przeszłości.
Zastosowanie konstrukcji szkieletowej inżyniera Griffela pozwoliło na uwolnienie planu pięter i zastosowanie lekkich, przestawnych ścian działowych. Schayer antycypował tu koncepcję universal space Miesa van der Rohe, dając kuratorom elastyczne narzędzie ekspozycyjne zamiast sztywnego gorsetu murów. Projekt był absolutnie wyjątkowy na skalę europejską dzięki nowatorskiemu oświetleniu i klimatyzacji. Architekt zrezygnował z okien bocznych w salach wystawowych na rzecz oświetlenia zenitalnego: system szklanych dachów i łamaczy światła zapewniał idealne warunki dla malarstwa i maksymalizował powierzchnię ścian. Rozwiązanie to stosowano wówczas jedynie w najnowocześniejszych muzeach w Rotterdamie czy Nowym Jorku. Co więcej, budynek wyposażono w zaawansowany system klimatyzacji i kontroli wilgotności, co w sercu przemysłowego Śląska było technologiczną koniecznością dla ochrony zbiorów przed pyłem i sadzą.
Budynek, praktycznie ukończony przed wybuchem wojny – otwarcie planowano na wiosnę 1940 roku, był szczytowym osiągnięciem polskiego modernizmu i dowodem na cywilizacyjny potencjał II RP. Jedyny ocalały fragment przedwojennego Muzeum Śląskiego to budynek przy ul. Kobylińskiego 5. Uniknął on rozbiórki, ponieważ stanowił boczne skrzydło mieszkalne dla pracowników, a nie część wystawienniczą. Po renowacji obiekt wrócił do swojej pierwotnej funkcji i nadal służy celom mieszkalnym.
Wojenna tułaczka i libański renesans
Wybuch II wojny światowej brutalnie przerwał katowicki rozdział życia Schayera. Jako weteran powstań i zaufany człowiek wojewody, był on szczególnie narażony na represje. Jesienią 1939 roku uciekł z rodziną przez Rumunię do Stambułu, a następnie na Bliski Wschód. Lata wojny spędził w Palestynie i Erytrei, pracując dla wojsk alianckich i prowadząc wykłady, co świadczy o jego nieustannej potrzebie aktywności intelektualnej.
W 1946 roku Schayer osiedlił się w Bejrucie. Liban, po uzyskaniu niepodległości w 1943 roku, wchodził w okres boomu gospodarczego, a jego stolica stawała się centrum regionu. Schayer, doświadczony w budowaniu „polskiej nowoczesności”, okazał się idealnym twórcą dla „libańskiej nowoczesności”. We współpracy z Wassekiem Adibem i Fritzem Gotthelfem przeniósł zasady modernizmu na grunt bliskowschodni, adaptując je do lokalnego klimatu. Jego architektura stała się lżejsza, ażurowa, otwarta na morze i grę światłocienia.
Do najważniejszych realizacji należał AUB Alumni Club (1952) z innowacyjną „ceramiczną skórą” filtrującą światło, oraz siedziba wydawnictwa Dar Al Sayad (1954), gdzie betonowe ekrany tworzyły nowoczesną reinterpretację tradycyjnej arabskiej maszrabiji. Jednak najbardziej spektakularnym dziełem był Hotel Carlton (1955–1957). Zlokalizowany w dzielnicy Raouche, stał się symbolem bejruckiej Dolce Vita. Subtelna krzywizna fasady i silny horyzontalizm balkonów maksymalizowały widok na Morze Śródziemne. Dzięki współpracy z Gotthelfem, wnętrza Carltona były dziełem sztuki totalnej – od mebli po detale takie jak klamki. Użycie drewna cedrowego i kamienia stworzyło unikalny klimat „libańskiego modernizmu”.
Epilog: Tragiczna symetria
Zestawienie losów dwóch najważniejszych realizacji Karola Schayera – Gmachu Muzeum Śląskiego i Hotelu Carlton – ujawnia tragiczną symetrię zniszczenia. Choć powstały w odmiennych kontekstach, podzieliły ten sam los: fizyczną anihilację, w której beton okazał się bezbronny wobec ludzkich decyzji.
Muzeum Śląskie rozebrano na rozkaz niemieckich władz okupacyjnych. Był to akt czysto ideologiczny, mający zatrzeć ślad po polskiej administracji i kulturze. Solidna konstrukcja inżyniera Griffela stawiała opór niszczycielom, co stanowiło ponury komplement dla budowniczych, lecz ostatecznie gmach zniknął z powierzchni ziemi.
Z kolei Hotel Carlton przetrwał libańską wojnę domową, służąc jako schronienie i oaza. Paradoksalnie, to czego nie zniszczyły bomby, zniszczył kapitał w czasach pokoju. W 2008 roku hotel został zburzony w imię spekulacji nieruchomościami – ikona modernizmu ustąpiła miejsca wieżowcom.
W Katowicach katem była totalitarna polityka; w Bejrucie – nieuregulowany rynek i chęć zysku. W obu przypadkach beton Schayera, wylewany z nadzieją na wieczność, nie został skruszony przez czas czy błędy konstrukcyjne, lecz przez świadomą decyzję o wymazaniu.
Karol Schayer zmarł 15 marca 1971
roku w Rockford w USA, lecz zgodnie z ostatnią wolą spoczął na
Polskim Cmentarzu Wojennym w Bejrucie. Jego dorobek, choć częściowo
unicestwiony, pozostaje dowodem na uniwersalność języka modernizmu
i talent architekta, który potrafił nadać formę marzeniom o
nowoczesności – niezależnie od tego, czy śniono o niej po polsku
na Śląsku, czy w słońcu Libanu.
Może Cię zainteresować:
Piotr Fuglewicz: Paweł Steller – śląski Dürer z Obozu 503
Może Cię zainteresować:
