Muzeum przedwojennych rowerów z Górnego Śląska. W Chorzowie od niedawna działa wyjątkowe miejsce dla miłośników dwóch kółek i historii regionu

Można śmiało powiedzieć, że to jedyne takie miejsce na świecie. W Chorzowie od niecałych dwóch miesięcy działa prywatne muzeum rowerów. Niby nic nadzwyczajnego, a jednak. Prezentowana tam kolekcja to przedwojenne rowery produkowane tylko na Górnym Śląsku, stąd nazwa muzeum – GÓRNOŚLĄSKIE KOŁOwce. My już byliśmy i polecamy.

Chorzów, ul. Mikołaja Kopernika 6. Pod tym adresem od końca sierpnia 2025 r. działa prywatne muzeum rowerów GÓRNOŚLĄSKIE KOŁOwce, gdzie prezentowane są przedwojenne rowery produkowane na Górnym Śląsku. To wyjątkowe miejsce dla miłośników dwóch kółek i historii Górnego Śląska, a prowadzi je Jacek Kozłowski.

- Chciałem pokazać, że obok tego co w miarę dobrze znamy z historii górnośląskiego przemysłu, czyli przede wszystkim górnictwa czy hutnictwa, w okresie międzywojennym funkcjonował u nas także przemysł rowerowy, o którym mało kto mówi. A na Górnym Śląsku produkowało się bardzo dużo rowerów, bardzo dużo rowerów się sprzedawało i bardzo dużo ludzi na rowerach jeździło – podkreśla Jacek Kozłowski.

Wśród największych producentów rowerów na Górnym Śląsku były fabryka Apollo w Czechowicach-Dziedzicach (działająca zresztą do początku XXI w.) czy zakład Ebeco (Erich Bernhard & Company) w Katowicach.

- Nie zawsze były to fabryki jakie dziś sobie wyobrażamy, czasami były warsztaty, gdzie z gotowych komponentów składano rowery. Była np. bardzo duża hurtownia rowerów AKB, czyli Adolf Kapellner i Brat w Katowicach. Właśnie w Katowicach, które bardzo szybko się rozwijały, było bardzo dużo takich wytwórni. Tutaj w Chorzowie, gdzie prezentuję te rowery, też był taki wytwórca rowerów - rodzina Smaczny. Prawie w każdej górnośląskiej miejscowości w okresie międzywojennym był jakiś warsztat gdzie składano rowery lub je sprzedawano – mówi kolekcjoner.

Pierwszy był rower po dziadku. To egzemplarz z 1938 r.

Jacek Kozłowski w swojej kolekcji ma ponad 40 rowerów wyprodukowanych na Górnym Śląsku. Na ekspozycji w Chorzowie można teraz oglądać 14 z nich. Są tam także różne rowerowe części czy ich wyposażenie i pamiątki związane z górnośląskimi jednośladami. A jak to się zaczęło?

- Zaczęło się od roweru dziadka wyciągniętego z szopy w Tarnowskich Górach. To jest rower firmy Adolf Kapellner i Brat z Katowic. Moją uwagę zwrócił emblemat, który znajduje się na ramie i błotniku. Zacząłem szukać informacji i okazało się, że to jest rower przedwojenny, dokładnie z 1938 rok. Dokładnej historii tego roweru nie znam, bo odkryłem go po śmierci dziadka, ale pamiętam jak za bajtla dziadek woził mnie na jego bagażniku. Dlatego też z sentymentu jego bagażnik został, choć był dodany do roweru już po wojnie. Właściwie z sentymentu ten rower odnowiłem. Był zdekompletowany i było przy nim trochę roboty, ale mnie to wciągnęło i chciałem więcej – wspomina Jacek Kozłowski.
Jacek Kozłowski przy rowerze swojego dziadka z 1938 r. (fot. Maciej Poloczek)
Jacek Kozłowski przy rowerze swojego dziadka z 1938 r. (fot. Maciej Poloczek)

To był rok 2019, a w początkowym założeniu kolekcja miała się składać tylko z rowerów firmy Adolf Kapellner i Brat. Później jednak pojawiały się kolejne rowery. Jacek Kozłowski postanowił więc uratować tę historię i te rowery i pokazać innym, jak one wyglądały. Kolejne przedwojenne rowery zdobywał na aukcjach internetowych czy też dzięki różnym znajomościom.

- Nie wszystko się pojawia w internecie i właśnie te znajomości pozwalają na to, żeby zdobyć czasami coś, o czym nawet człowiek nie słyszał. To bardzo wzbogaca kolekcję, więc podziękowania dla tych, którzy mi coś ofiarowali lub przyłożyli się do powiększenia zbiorów – zaznacza kolekcjoner.

Kilka przedwojennych rowerów z tej kolekcji jest w pełni sprawnych i można nimi pojeździć. To m.in. rower po dziadku – pierwszy w kolekcji. Większość egzemplarzy jest po prostu zabezpieczona tak, by pokazać w oryginale jak te rowery wyglądały. A jaka jest wartość tych rowerów?

- Wartość rośnie, bo cały czas jest popyt na te rowery. Są oczywiście takie, których na rynku jest mniej i są bardziej wartościowe. Średnio taki przedwojenny rower jest wart kilka tysięcy złotych – mówi Jacek Kozłowski.

GÓRNOŚLĄSKIE KOŁOwce można zwiedzać w weekendy. Wstęp jest wolny

Prowadzący rowerowe muzeum na co dzień zajmuje się inną pracą, więc można je zwiedzać przede wszystkim w weekendy. Pod numerem telefonu +48 884 902 585 (kontakt jest też na stronie Górnośląskie Kołowce na Facebooku) można się umówić na konkretny termin.

- Wstęp jest wolny. Jest po prostu skarbonka, do której można coś wrzucić. Fundusze są przeznaczone na renowację rowerów czy na opłaty związane z tym miejscem. Generalnie nie chcę pobierać opłat za to, co robię po prostu z pasji, a utrzymuję się z innej pracy. Ja po prostu lubię dużo gadać o rowerach i o historii. Jak ktoś ma chęć, to zapraszam - zachęca prowadzący muzeum.

Wyjątkowa okazja do odwiedzin tego miejsca będzie w niedzielę, 26 października 2025 r. W godzinach 18.00 – 20.00 zaplanowano tam wydarzenie „Co przyświecało rowerzystom 100 lat temu”. Będzie można zobaczyć jakie oświetlenie kiedyś miały rowery.

- Chodzi o to, żeby pokazać jak to oświetlenie działało i jakie były wtedy możliwości. Mam kilka rodzajów ciekawych lamp rowerowych – na świeczkę, na naftę czy na karbid – wymienia Jacek Kozłowski.

A jeżeli ktoś ma jakiś stary rower lub jakieś części – emblematy z rowerów, dzwonki, lampy czy inne, to może np. zrobić zdjęcia i zgłosić się z nimi do chorzowskiego muzeum. Może się bowiem okazać, że to jakieś wyjątkowe, kolekcjonerskie eksponaty, które wzbogacą tę kolekcję.

Był bank, będzie teatr. Nowe miejsce w Chorzowie

Może Cię zainteresować:

W Gmachu Bankowym w Chorzowie powstaje teatr… i nie tylko. Nowa kulturalna inicjatywa

Autor: Maciej Poloczek

15/08/2025

Radiostacja gliwice

Może Cię zainteresować:

Radiostacja gliwicka to najwyższa choinka świata. Drewniany kolos zapisany w historii

Autor: Tomasz Borówka

17/10/2025

Prudnik, dawne Zakłady Frotex

Może Cię zainteresować:

Prudnik - śląskie "małe Manchester". Zakłady tekstylne „Frotex” dawniej żywiły okolicę. Dziś potężne hale są w ruinie. Fotoreportaż

Autor: Joanna Stebel

17/10/2025

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon
Reklama