Od Parku Ludowego do Parku Śląskiego. Czym było i czym jest dla nas dziś to wyjątkowe miejsce na mapie regionu?

Park Śląsk, dawniej Wojewódzki Park Kultury i Wypoczynku, powstał w 1950 roku. W latach 50. XX wieku powstał cały szereg parkowych obiektów, z których większość przetrwała do dziś. Często pełnią one już inną funkcję, niż pierwotnie zakładano. W jakiś sposób koresponduje to z ewoluującą rolą Parku dla mieszkańców regionu.

Oaza zieleni

To określenie Wojewódzkiego Parku Kultury i Wypoczynku, choć spopularyzowane (jak można sadzić) przez Wilhelma Szewczyka, chyba jednaknie jest jego autorstwa. Użył go już sam projektant Parku, Władysław Niemirski. I w ten sposób znów wracamy do socjalistycznej retoryki, bowiem i Niemirski jej używał:

Budując słoneczną oazę zieleni, pragnęliśmy wykazać, że ostatecznym celem gigantycznego rozwoju przemysłu w socjalizmie jest dobro człowieka i poprawa jego losu nawet w trudnych warunkach bytowo-zdrowotnych, wynikających ze skupienia wielkiej liczby ludności na stosunkowo niewielkim obszarze.

Nie mógł uniknąć zwyczajowych wówczas ideologicznych serwitutów - komentuje słowa generalnego projektanta Parku historyk, dr hab. Grzegorz Bębnik, historyk IPN Katowice.

Adresatem ideologicznych i propagandowych frazesów był robotnik, czy raczej klasa robotnicza albo pracująca (jako że łaskawie zaliczono do niej i inteligentów). To lud pracujący miał być beneficjentem ustroju. Rzeczywistość była inna, nie pierwszy ani ostatni raz w historii Polski i Śląska mocno rozjeżdżająca się z propagandą. W myśl tej ostatniej park - Park Ludowy, jak go początkowo określano, pełnić miał następujące zadania:

- Regeneracja sił fizycznych i psychicznych ludzi pracy w skali codziennej i cotygodniowej (sobota-niedziela),
- rozwój kultury ludowej i regionalnej: zabawy ludowe, pokazy regionalne, muzea - regionalne,
- wychowanie fizyczne przez sport, masowe ćwiczenia itp.
- rozwój świadomości politycznej: pawilony i pokazy propagandowe, informowanie o zadaniach gospodarczych Państwa itp.

Nazwa "Park Ludowy" ostatecznie nie weszła do użytku, park został Parkiem Kultury i Wypoczynku. Oficjalną nazwę nadano nie tylko czerpiąc przykład z "bratniego" ZSRR (gdzie idea parku kultury dla ludzi pracy się narodziła), ale też w sposób (co trzeba przyznać) kreatywny nawiązując do... Konstytucji PRL, głoszącej:

  • Obywatele Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej mają prawo do korzystania ze zdobyczy kultury i do twórczego udziału w rozwoju kultury narodowej
  • Obywatele Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej mają prawo do wypoczynku

Nawiasem mówiąc, słowa te wyryto na strzelistych pylonach, do dziś przyozdabiających główne wejście do Parku Śląskiego.

Z dużym rozmachem i nowocześnie

W myśl cytowanych wytycznych rozplanowano park. Kierując się nimi, zaprojektowano jego pierwotną, w dużej części utrzymaną w duchu socrealizmu architekturę. Jednym z głównych obiektów stał się otwarty w 1956 r., nowoczesny Stadion Śląski - miejsce imprez sportowych i kulturalnych, a także masowych, propagandowych wieców. Podobnie wykorzystywano największy parkowy amfiteatr, czyli Duży Krąg Taneczny, który powstał w sercu tzw. terenów festynowych. Te zaś miały stać się "miniaturą przyszłego Parku", jak to ujmuje Aneta Borowik w książce "Park Śląski w Chorzowie. Projekty i realizacje z lat 1950-1989".

Jak podaje autorka podaje, że prócz kręgów tanecznych (poza Dużym zbudowano dwa mniejsze) tereny festynowe miały pomieścić teren sportu popularnego, rejon dziecięcy, zalążek ogrodu zoologicznego, restauracja (chodzi o wspomnianą Gospodę Parkową), altany oraz kioski. W sąsiedztwie terenów festynowych po jednej stronie stanęło Planetarium Śląskie - nie tylko symbol nauki, ale i ośrodek jej popularyzacji. Po przeciwnej z kolei stronie sąsiadowały one z Dużym Stawem, będący ośrodkiem sportów wodnych. Jego taflę pruły niegdyś żaglówki, kajaki, a także wycieczkowe motorówki. Na Dużym Kręgu Tanecznym nie brakowało koncertów czy potańcówek, ale prócz popularnych zespołów (ze "Śląskiem" włącznie) i wykonawców w Kręgu gościli również spragnieni oklasków tłumu partyjni dygnitarze. Nawet jeden z pomyślanych jako edukacyjne pawilonów parkowych nosił oficjalna nazwę "Pawilonu Propagandy" (to obecny Kamienny Kasztel).

Kręgi Taneczne w Parku Śląskim.
Kręgi Taneczne w Parku Śląskim.

Imponująco jak na swoje czasy zagospodarowany WPKiW był największym parkiem w Polsce, robiąc wrażenie nawet na przybyszach. Nie od rzeczy może będzie tu zacytować opinię pewnego znanego warszawiaka (i bynajmniej nie chodzi tu o to, że warszawiaka, nie bądźmy prowincjonalni - po prostu tego rodzaju spojrzenia z zewnątrz bywają niezwykle cenne):

Park zrobiony z dużym rozmachem i nowocześnie, dziwaczne przestrzenne posągi czy pomniki (bardzo dobre), Stadion Śląski brzydszy od warszawskiego, ale bardziej pakowny, milczące dziś wesołe miasteczko wręcz znakomite. A jednak dają oni w circenses górniczemu ludowi - a Gierek się puszy. Byłem jedynym zwiedzającym, jedynym w ogóle człowiekiem w promieniu 10 kilometrów. Biegałem sobie po prowadzących w pustkę asfaltowych alejach, wokół mgła, bo dzień dzisiaj stylowy, mglisty - pisał w 1970 r. w swoich "Dziennikach" Stefan Kisielewski.

Słynny "Kisiel" odwiedził WPKiW ponownie w roku 1973, także i wtedy nie szczędząc mu słów podziwu:

W Parku Kultury w Chorzowie jest wesołe miasteczko, muszę powiedzieć, że czegoś takiego nie widziałem jeszcze dotąd, a widziałem przecież niejedno. Ogromna przestrzeń, jezioro ze statkami, kolejka napowietrzna, którą jedzie się nad całym parkiem ze dwie godziny, przeróżne karuzele i kolejki w najrozmaitszych stylach i rodzajach, zaopatrzenie świetne - po prostu rzecz wspaniała.

Nie można oddzielić przeszłości

Tak było jeszcze w początkach lat 70., ale z czasem propagandowa rola Parku zaczęła maleć. W latach 80., po stłamszonym stanem wojennym festiwalu "Solidarności", w ideologiczne slogany wierzyli już chyba tylko najstarsi partyjni towarzysze. Za to ogromną popularnością przez lata cieszyły się neutralne politycznie wystawy kwiatów. Im to Park zawdzięczał dwie swoje ikony - istniejącą do dziś halę "Kapelusz" i rozebraną po zaledwie kilkunastu latach istnienia szklarnię wieżową. Także "Święto Trybuny Robotniczej", organizowana co roku w WPKiW impreza plenerowa, cieszyło się wielką frekwencją - jednak uczestniczące w nim tłumy nie przybywały do Parku, by wyrazić sympatię dla gazety będącej organem KW PZPR.

Tak w WPKiW świętowano w czasach PRL.
Tak w WPKiW świętowano w czasach PRL.

Korzystano z okazji, by tanio zjeść i wypić, jako że swojemu sztandarowemu festynowi rodzinnemu władza nie żałowała zaopatrzenia w kiełbasę, krupnioki i piwo. Zresztą było też coś dla ducha, bo do straganów z książkami ustawiały się długaśne kolejki. Tłum nieomal bijący się o książki! Dziś trudno to sobie wyobrazić. Natomiast festynów w Parku wyobrażać sobie nie trzeba. Festynów i koncertów, wszelako organizowanych już nie z myślą o kulturze i wypoczynku mas pracujących, a zysku. Ideologia ustąpiła miejsca rachunkowi ekonomicznemu. Rzesze spacerowiczów, rowerzystów i obecnie często też biegaczy czy rolkarzy odwiedzają chorzowską oazę zieleni z rozmaitych, sobie właściwych powodów (bo ulubiona ławka czy lokal, bo pyszna kawa, bo wodne ptactwo na stawie Hutnik, zacienione alejki, zwierzęta w zoo, atrakcje w Legendii Wesołym Miasteczku, Elka, Rosarium, Ogród Japoński, bo Planetarium - genialnie teraz zmodernizowane...

Właściwie na każdym z nich Park mógłby w jakiś sposób zarobić, niekoniecznie kasując bilety. Gdyż był i taki pomysł, szczęściem nie przeszedł. Płatny jest wjazd samochodem, zresztą może i dobrze (Ludzie! Do parku samochodem?! Serio tak musicie?). Park Śląski z pewnością nadal jest czymś więcej, niż - jak niewcześnie dowcipkowano - już tylko terenem spacerowym i piknikowym dla mieszkańców pobliskiego Osiedla Tysiąclecia. Ciągle ma wielu amatorów z okolicznych miast, którzy są w stanie poświęcić nawet kilkadziesiąt minut dojazdu, by spędzić w nim chociażby tylko parę godzin. I to niekoniecznie przyciągani przez większe czy mniejsze imprezy, a zwyczajnie szukając rekreacji na wolnym powietrzu.

Dzisiejsi politycy nie tyle występują na Stadionie Śląskim czy Dużym Kręgu Tanecznym (choć bywają na obu), co patronują organizowanym tam imprezom. Nie omieszkali jednak usunąć z nazwy Parku nazwiska jego twórcy. A przecież obecnego Parku Śląskiego nie da się oddzielić od przeszłości i wymazać jego historii. Tym bardziej, że reliktów z niemowlęcych lat WPKiW pozostało tam sporo. Parkowy socrealizm to nie tylko wspomniane główne wejście. W Parku Śląskim znajdziemy go więcej, np. w postaci dwóch pawilonów przy bramie zoo (w jednym z nich mieszczą się kasy, w drugim klubokawiarnia Rebel Garden Cafe). Elementów socrealistycznych doszukamy się też w planetarium. A do nie tak jeszcze dawna, tzn. do przebudowy Stadionu Śląskiego, były i tam. W parku nadal stoi sporo socrealistycznych rzeźb, jak np. Hutnik (obecnie przed nieczynną restauracją Parkową), Górnik (przy alei Gwiazd) oraz Górnicy (w pobliżu wschodniego końca Promenady Generała Jerzego Ziętka, a poprzednio przy Stadionie Śląskim).

Zaginiony WPKiW. Tego już nie zobaczycie w Parku Śląskim

Może Cię zainteresować:

Park zaginiony. Czego nie zobaczycie już w Parku Śląskim, a było przed laty w WPKiW

Autor: Tomasz Borówka

19/04/2023

Park Śląski

Może Cię zainteresować:

"Państwa zachodnie budują narzędzia śmierci, a my będziemy mieli park". Jak WPKiW walczył o pokój

Autor: Tomasz Borówka

19/11/2023

Wejście główne do WPKiW w latach 50.

Może Cię zainteresować:

Czysty socrealizm. Główne wejście do Parku Śląskiego na najstarszych fotografiach z samych początków WPKiW

Autor: Tomasz Borówka

02/10/2022

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon