Radosław Gilewicz: na jednym podwórku dorastał z Mariuszem Czerkawskim, ale wybrał futbol. I został „Radogolem”

Grał z gwiazdami futbolu lat 90., między innymi z Giovane Élberem czy Fredim Bobicem, a w Austrii stał się wręcz legendą – w Innsbrucku powstał grający muzykę niezależną zespół, który wziął nazwę od jego nazwiska! Do dziś dobrze mówi o nim Joachim Loew. Radosław Gilewicz podczas swojej piłkarskiej kariery miał w zasadzie tylko jeden problem. Nazywał się „reprezentacja Polski”.

Fot. Viaplay
231220 RADOGOL 00 20 15 19 Still001

Jak sam dziś przyznaje, jego reprezentacyjny epizod – dziesięć występów bez bramki, to – szczególnie dla napastnika –… powód do wstydu. – Jak ktoś przedstawia moje osiągnięcia klubowe, a potem mówi o reprezentacji i pada 10-0, to jest mi wstyd. Z takim potencjałem to nie przystoi. Mimo to uważam, że mogę być inspiracją dla innych – mówi Radosław Gilewicz w dokumencie „Radogol”, który powstał dla Viaplay.

Na jednym podwórku z Mariuszem Czerkawskim

W wielu źródłach pojawia się informacja, że urodził się (8 maja 1971 roku) w Chełmie Śląskim. Tymczasem chodzi o Chełm. We wschodniej Polsce. Na Śląsk, jego rodzice przeprowadzili się, gdy miał 5 lat. Dorastał w Tychach na osiedlu N. W tym samym bloku mieszkał później Bartosz Karwan, dwa bloki dalej – Mariusz Czerkawski. Taki klimat. Gilewicz grał i w piłkę, i w hokeja. Warunki fizyczne (175 cm wzrostu) sprawiły, że wybrał futbol, ale jak sam mówi, hokej nauczył go sprytu i koordynacji ruchowej. Do dziś jest to dla jego sport numer dwa.

Na podwórku wypatrzył go jeden z trenerów GKS Tychy. Trafił do trampkarzy, a potem juniorskich zespołów i wreszcie – do pierwszej drużyny. W tyskim zespole długo jednak miejsca nie zagrzał. Najpierw interesował się nim Widzew – z łodzianami w okresie przygotowawczym wyjechał do Austrii. Rozegrał tam 12 sparingów, strzelił 8 goli, po czym… Widzew się wycofał. Potem zgłosił się Ruch Chorzów. Do Tychów przyjechali porozmawiać z nim między innymi Jerzy Wyrobek i Edward Lorens, ale na grę dla „Niebieskich”, koniec końców, namawiać go musiał Albin Wira.

Narodziny „Radogola”

W ekstraklasie zadebiutował 8 sierpnia 1992 roku w meczu z Pogonią w Szczecinie. Ruchu wygrał 3:0, a Radosław Gilewicz strzelił jedną z bramek. W sumie w sezonie 1992/93 zdobył aż piętnaście goli – całkiem nieźle, jak na debiutanta. Nic zatem dziwnego, że pojawiły się oferty z zagranicy. Wyjechał najpierw do szwajcarskiego St. Gallen, choć miał też oferty z Dynama Drezno czy 1. FC Nürnberg. (Interesujesz się Śląskiem? Zapisz się i bądź na bieżąco - https://www.slazag.pl/newsletter)

Początki w Szwajcarii były trudne. Jak wspomina, dla niego – piłkarza, który bazował przede wszystkim na umiejętnościach piłkarskich, a nie sile czy kondycji, pierwsze miesiące w St. Gallen były po prostu brutalne. Ale przetrwał. – Taka szansa nigdy więcej mogłaby mi się nie przytrafić – podkreśla.

Później trafił do VfB Stuttgart, z którym – w sezonie 1996/97 – zdobył Puchar Niemiec. W Stuttgarcie miał okazję po raz pierwszy pracować z Joachimem Loewem, późniejszym selekcjonerem reprezentacji Niemiec. W drużynie występowali wówczas tacy piłkarze jak Giovane Élber, Krasimir Bałakow, Thomas Berthold czy Fredi Bobić. W 1997 roku Gilewicza do Karlsruher SC ściągnął Winfried Schäfer, ale zespół spadł z Bundesligi.

Gilewicz alternatywny. Na scenie

W 1999 roku został piłkarzem Tirolu Innsbruck, a gra w Austrii to były najlepsze lata jego piłkarskiej kariery. Z Tirolem trzy razy zdobył tytuł mistrza Austrii, został królem strzelców w sezonie 2000/2001 i Piłkarzem Roku 2000. W Innsbrucku grał też Jerzy Brzęczek – przyjaźnią się do dzisiaj, a kiedy w 2018 roku Brzęczek został selekcjonerem reprezentacji Polski dołączył Radosława Gilewicza do swojego sztabu.

„Radogol” w Innsbrucku stał się bohaterem. Kiedy lata później Lukas Gander zakładał swój zespół, grający muzykę alternatywną nazwał go… Gilewicz.

„Maszyna do strzelania goli”

Po sukcesach w Innsbrucku Radosław Gilewicz przeniósł się do Austrii Wiedeń. W kolejnych sezonach do listy trofeów mógł dopisać dwa tytuły mistrza Austrii, Puchar Austrii i ćwierćfinał Pucharu UEFA (w sezonie 2004/05).

Szkoda, że nie udało nam się dostać do Ligi Mistrzów. Kiedyś było to bardzo trudne – mówi dziś „Radogol”. Swoją karierę wychowanek GKS Tychy kończył w SV Pasching, Polonii Warszawa i epizodem w SV Lackenbach.

– Myślę, że „Rado” był jednym z najlepszych obcokrajowców, którzy zagrali w lidze austriackiej. Był maszyną do strzelania goli. Pole karne rywali to było jego królestwo. Zdobył nawet kilka bramek po uderzeniu głową, mimo że przecież nie miał dwóch metrów wzrostu – mówił dla Viaplay Joachim Loew, który był trenerem Gilewicz nie tylko w VfB Stuttgart, ale także Tirolu Innsbruck i Austrii Wiedeń.

Bramka była blisko, ale…

Niestety, Radosław Gilewicz, mimo klubowych sukcesów nie miał szczęścia do reprezentacji Polski. Powoływali go Antoni Piechniczek, Janusz Wójcik i Jerzy Engel. Rozegrał dziesięć meczów, w których nie strzelił gola. Chyba najbliższy zdobycia bramki był w meczu z Anglią (we wrześniu 1999 r. w Warszawie) – poślizgnął się w sytuacji sam na sam z Nigelem Martynem i angielski golkiper zdołał go ubiec. Po tym meczu, choć wielu uznało go za najlepszego zawodnika spotkania, mocno krytykował go trener Wójcik, który już go więcej nie powołał. Nie pojechał też na mundial w 2002 roku.

Dziś Radosław Gilewicz jest ekspertem studia Bundesligi na platformie Viaplay, a także jednym z komentatorów spotkań ligi niemieckiej i meczów w europejskich pucharach.

Kluby Radosława Gilewicza (z liczbą wystepów i bramek):

  • 1991−1992 GKS Tychy,
  • 1992−1993 Ruch Chorzów 31 (15),
  • 1993−1996 FC Sankt Gallen 21 (7),
  • 1995−1996 VfB Stuttgart 23 (5),
  • 1996−1997 VfB Stuttgart 21 (1),
  • 1997−1999 Karlsruher SC 34 (6),
  • 1999−2002 Tirol Innsbruck 103 (59),
  • 2002−2005 Austria Wiedeń 80 (29),
  • 2005−2007 SV Pasching 57 (11),
  • 2007−2008 Polonia Warszawa 27 (7),
  • 2010 SV Lackenbach 2 (0).
Mariusz Czerkawski znów w koszulce Islanders. Kwiecień 2022

Może Cię zainteresować:

Czy trenerzy w NHL to furiaci? Być może. Coś o tym wie Mariusz Czerkawski. Dziś najlepszy zawodnik w historii polskiego hokeja preferuje znacznie spokojniejszą grę

Autor: Grzegorz Lisiecki

27/01/2023

Lukas podolski stadion gornik zabrze

Może Cię zainteresować:

Lukas Podolski: Po pierwsze, jestem Ślązakiem. Muszę kochać te podwórka i familoki, bo one są moje

Autor: Marcin Zasada

10/03/2023

Albin Wira

Może Cię zainteresować:

"Kibiców Ruchu trzeba podziwiać - to europejski fenomen. A piłkarze potrzebują przełamania". Mówi Albin Wira

Autor: Maciej Poloczek

17/12/2023

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon